Poprzedni odcinek

Jest dobrze, w pracy wręcz wspaniale. Do tej pory nie zadeklarowałem swojej opcji seksualnej i mam całkiem nowe doświadczenia. Dziewczyny bez skrępowania poprawiają przy mnie pończoszki. Po raz pierwszy kobiety wokół mnie są takie uśmiechnięte. Nie oczekują, że mam im wszystko podać, obsłużyć, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że poznaję kobiety z innej lepszej strony. Wiem już na przykład że tipsy to nie klipsy. Wiem co to bardotka a co push-up. I w ogóle fajnie jest.
A więc to są tipsy!

A po pracy? Mam oddać kasę Zielonookiej. Wiem, że na imię ma Matylda, ale jakoś te zielone oczy zaprzątają mi głowę, tak, że w myślach dalej zielonooką dla mnie jest i tyle. Odzyskałam kasę z motoru, trochę to trwało, zlikwidowałem konto na czarną godzinę i mam już w gotówce całą sumę. Tylko teraz jak mam jej tą kasę dostarczyć? Znowu stać jak głupek pod klatką? A nuż pojawi się kurdupel listonosz i będzie hryja? Wysyłam więc piękną karteczkę z wiosennym widoczkiem (kurna, chyba pokocham pocztę polską) i proponuję spotkanie na mieście. Wybrałem niezbyt wyszukaną knajpę. Co prawda znam ją z kilku męskich wieczorków, ale żarcie zawsze tam jest przednie.
Spróbuję się z nią umówić

Siedzę w knajpie, czekam i lekko się niepokoję a może kartka nie doszła, może nie dość jasno się wyraziłem, może trzeba było jasno napisać, że chcę oddać gotówkę.. I nagle drzwi się otwierają. Dech mi zapiera. Matylda zielonooka. Jest, wchodzi. Zjawisko. Faceci wszyscy w knajpie ślepia w nią wlepiają. Wydaje się, że rozmowy zamilkły. A ona idzie. Uśmiecha się i siada przy moim stolika. A oni tylko ślinkę przełykają, ech, duma męska mnie rozpiera. Julian zdobywca

Matylda uśmiecha się, a ja po prostu wyciągam kopertę i podaję. Matylda otwiera kopertę I nagle zamiast wybuchu szczęścia, uśmiechu, widzę jak łzy płyną jej z oczu. Kapią po nosie.... Co jest? Co ja znowu złego zrobiłem?? Jak te kobiety można ogarnąć? W gębie języka mi zabrakło, japę rozdziawiłem i patrzę ogłupiały. A ona, piękna Matylda zielonooka wstaje, wychodzi. Ucieka. A ja? Zamarłem.
Jest! Ależ ona piękna!

Po chwili, wieczności całej, przyszło opamiętanie, instynkt porusza moimi nogami. Ruszam za kobietą. I wtedy koleś przy barze zastawia mi drogę i wali z piąchy w brzuch. Przez mgłę słyszę jak mówi co gnojku, nie dosyć, że laska przez ciebie łzy leje, to jeszcze ci mało, zaczekaj chwilkę, już ja cię nauczę jak damy należy traktować. I znowu wali mnie w bebech, flaki się przewracają i padam i film mi się urywa. Gdy dochodzę do siebie siedzę pod murkiem na chodniku, chyba mnie ktoś wywlekł na zewnątrz?

I co mam teraz zrobić? Może ta dziewczyna nie dla mnie? Fatum jakieś wisi nad nami, chyba dam sobie spokój. Kurna, chyba nie warto. Ja właściwie to nic o niej nie wiem, może to jakaś ciemna strona mocy? I w ogóle co to był za koleś? Obstawa? No bo kto tyle kasy gotówką z sobą nosi. Może ona z jakiegoś gangu? Półświatka? Bądź człowieku mądry, pisz wiersze i zrozum kobietę.
O co chodzi ...

--
Pamiętaj oddając swój głos na stronie contrasto.pl masz wpływ na dalsze losy bohatera!