Ostatnio pomedytowaliśmy o sygnalizacji charakteru za pomocą cech zewnętrznych, zwłaszcza brody...
Czasem aż chce się zastanowić, co by było, gdyby ludzie w życiu zachowywali się tak, jak zachowują się wobec NPC, którzy regularnie są wyzywani, obrażani, dyrygowani i obgadywani w swojej obecności jakby nie istnieli. Generalnie - traktowani bardzo nieprzyjemnie. I to nie tylko ci niższej klasy posiadaczy, także ci potężni, nawet władcy planet.I nigdy się tym nie przejmują.
Gdyby bycie NPC byłoby zawodem, miałby mniejszy prestiż niż zmywak, klepacz burgerów a nawet telemarketer. DUŻO niższy.
Gracze cierpią chyba na jakąś odmianę ADHD, bo nie mogą się skupić na jednym celu/przygodzie. Zrobią po prostu wszystko, żeby uniknąć robienia postępu w tym, co akurat robić powinni.
Inni z kolei, jeśli raz sobie coś wbiją do głowy, nie można ich od tego odwieść, niezależnie od tego jak istotne jest skupienie się na czymś innym.
Co ciekawe, obie te przypadłości często dotyczą także MG.
Kiedy oglądaliśmy te scenę klatka po klatce, wybuchliśmy spontanicznym śmiechem widząc, jak Qui-Gon po prostu podchodzi sobie do stróżujących droidów. Dalej pasek napisał się po prostu sam.
Poważnie, liczyliśmy. Mamy tu około 30 nieuzbrojonych pilotów, plus Królowa Amidala i jej bezbronne dwórki, wszystko to stoi w środku walki między Jedi a koło tuzinem droidów bojowych uzbrojonych w blastery. I nikt nie zostaje ranny.
Przynajmniej Qui-Gon ma na to jakieś wyjaśnienie.
NPC dzielą się na dwie kategorie: Źli Goście i Służący.
Jeśli udało się ustalić że dany NPC nie jest Złym Gościem i nie zamierza odebrać wam ciężko i uczciwie zarobionej nagrody, natychmiast zmienia się w Służącego, spełniającego każdy rozkaz graczy, bo od tego przecież są właśnie NPC. Prawda?
Źródło: Darths & Droids
Archiwum komiksu
--
Żyj wiecznie lub umrzyj próbując.