
Piłko, miłości moja! Ty jesteś jak zdrowie.
Ile cię cenić trzeba ten tylko się dowie
kto cię stracił. Zwłaszcza jeśli jako we śnie czarnym
stracił cię tuż przed strzałem, już na polu karnym.
Czasem klnę w żywy kamień, dziś w całej ozdobie
widzę cię i opiszę bo tęsknię po tobie.
Otuleni życzliwym płaszczem nieboskłonu
Stoją cała drużyną pośrodku stadionu.
Pomrukują hymn z cicha (uśmiech nieco krzywy)
i tak lepiej wychodzi niż śpiew pewnej divy.
Zaś naprzeciw z uśmiechem wyższości na twarzy
hord germańskich esencja, stoi zastęp wraży.
Serca bija jak dzwony. Cały stadion słyszy
jaką żądzą zwycięstwa to smoczysko dyszy.
Naszym trwoga jest obca jak małemu dziecku.
Nie rozumieją smoka. Dyszy po niemiecku.
Męstwa z trybun nam życzą trombity, bazuny,
a gdzieś w środku już drgają jagiełłowe struny.
I nie pójdą bezwolnie na rzeź jako owce
bo im w sercach już grają i Grunwald i Płowce.
Wstyd by zresztą i było się równać do owiec
gdy drużynie przewodzi Leo(n) Zawodowiec.
Romantyczne mu strofy dźwięczą w uszach dziwnie:
"Nam strzelać nie kazano"? No skąd?! Wręcz przeciwnie!
Mierzy wzrokiem sokolim gdzie wyjąca tłuszcza
i swe orły spod skrzydeł do boju wypuszcza.
Już ruszyli przed siebie jak fala straszliwa,
z częstochowskich im wałów Kordecki pokiwał,
sam Kościuszko z emocji trze czoło zroszone.
"- Gdzie są kosy?! Tam musi być wszystko skoszone!"
Król Sobieski zaś czując, że mu jest goręcej
taką suchość czuł w ustach, że wypił dziś więcej.
Chce Czarniecki z pomocą się rzucać przez morze,
lecz jest Austria śródlądziem. Dlatego nie może.
Pan Bóg patrzy z ukosa. "- Podstęp jakiś wietrzę",
a Najświętsza Panienka myli ściegi w swetrze
Święty Jerzy nerwowo ręce wciąż zaciera.
Byli rano ze smokiem dziś u bukmachera.
I czekają, i patrzą, cóż to się wydarzy.
Na murawie zaś trwają zmagania mocarzy.
Raz w tę stronę, raz w tamtą. Gra zmyłek, pozorów.
Aż Piotr święty wystąpił w imieniu sponsorów:
"- Wygrajcie , moi drodzy! A dodam od siebie:
Beenhakker choć heretyk znajdzie miejsce w niebie!"
I o czymże tu dumać, pusty miasta bruku?
Ni pisku opon nie ma ani kopyt stuku.
Bo kogóż dziś obchodzi świata reszta cała?
Cóż z tego, że rumieńcem dzięcielina pała?

--