- Dan... muszę z tobą chwilkę pogadać. Mój syn był bardzo nieswój po tym jak wczoraj pozwoliłeś mu rozwozić z tobą mleko.
- Nie bardzo rozumiem o czym mówisz, Ted.
- Nie wiesz o czym mówię?! Na litość boską, Dan! Wrócił wczoraj w nocy do domu... nawalony jak ruski plecak i z ogoloną głową.
- Hmm... Nieprawdopodobne...
Ciekawe jak mu się udało zejść z wieży ciśnień?
- Idę na ryby, kochanie... do zobaczenia za parę godzinek.
- A po co ci wietarka udarowa na rybach?
- Cóż... nie dość że zawsze jakiś żółw może połknąć haczyk, to jeszcze parę obrotów koncertowo osuszy połów.
- Ah. Przynajmniej nie zabierasz już mojej suszarki do włosów żeby głuszyć ryby prądem i wstępnie je podsuszać.
- Synu... twoja matka mówi, że nie wierzysz w Świętego Mikołaja. Czy to prawda?
- Tak jest.
Nie będę udawał że wierzę w jakieś głupoty tylko dlatego żebyście się z mamą cieszyli.
- Witaj wśród dorosłych synu. Mam nadzieję że będziesz się dobrze bawił swoimi skarpetkami i spodniami, bo od dziś nic innego od nas nie dostaniesz.
--