spróbuję i ja
Jasiek ,pijany jak bela , sapiąc niczym dzik , przedzierał się ciężko przez zarośla. Jedną ręką odgarniał chlastające go po twarzy gałęzie , drugą przyciskał do piersi swój skarb. Zamroczony całonocną pijatyką ledwo zauważył , że właśnie wstało słońce , przeszywając listowie igłami promieni i błyskając na przedmiocie trzymanym przez biegnącego. W otumanionym umyśle kołatały się myśli - „Ale bym się napił ... dzięki mnie pogonimy Moskali ... będę sławny ... wszystkie dziewuchy będą moje ... choć kropelkę gorzały ...” Ani się spostrzegł , kiedy wybiegł na małą polankę , gdzie zatrzymał się jak wryty. Chwilę trwało zanim skupił wzrok , rozmyty wysiłkiem i gorzałką , na trzech jeźdźcach stojących w kłębach mgły pośrodku polany.
Jeden z nich podjechał do chłopaka i wyjął oplecioną wikliną butelkę. Pokazując ją Jaśkowi drugą ręką wskazał róg wiszący na szyi młodzieńca. Chwilę trwała wewnętrzna walka , ale w końcu pragnienie zwyciężyło. Szybko odwiązał wskazany przedmiot i już po chwili z lubością odszpuntowywał flaszkę. Uniósł ją w pijackim pozdrowieniu na co tamci odpowiedzieli wzruszeniem ramion. W następnej chwili wszyscy trzej zawrócili i zniknęli w oparach mgły.
Chłopak postał jeszcze chwilę , po czym wzruszył ramionami , czknął , podrapał się po głowie i powlókł w stronę wsi myśląc - „zwidy jakieś , tfu... napić się muszę. Diabli , coś miało być z Moskalami i z rogiem , ale co?...dobra ta okowita...”
* * *
Trzej jeźdźcy wyłonili się z magicznego portalu i wyjechali wprost na dziedziniec zamku , gdzie oczekiwał na nich starzec w kapłańskich szatach. Konny , który wiózł róg podjechał i schylił się podając złoty przedmiot kapłanowi. Ten pochwycił róg z wyrazem chciwości na twarzy , podniósł go w górę i zawołał - Od tej chwili całe miasto należeć będzie do mnie! Następnie pobiegł w stronę zamkowej świątyni i nie minęło pięć minut , kiedy pokazał się na szczycie świątynnej wieży. Stojący na dole usłyszeli jeszcze „Moje , moje !” i ujrzeli jak przytyka róg do ust. W chwilę później rozległ się dźwięk od którego zatrzęsły się mury miasta. Dźwięk trwał tak długo aż całe miasto rozsypało się w gruzy.
Wiele lat później , ludzie opowiadali że miasto zniszczył bóg Hjelmdar rozgniewany tym , iż arcykapłan świątyni przywłaszczył sobie róg podarowany przez boga komuś innemu.
* * *
Jasiek stał pośrodku podwórka próbując utrzymać równowagę , w ręku obracał kawałek sznurka zwisającgo mu z szyi , a w głowie kołatała mu się jedna myśl - „Miałeś chamie zloty róg .......”
Jasiek ,pijany jak bela , sapiąc niczym dzik , przedzierał się ciężko przez zarośla. Jedną ręką odgarniał chlastające go po twarzy gałęzie , drugą przyciskał do piersi swój skarb. Zamroczony całonocną pijatyką ledwo zauważył , że właśnie wstało słońce , przeszywając listowie igłami promieni i błyskając na przedmiocie trzymanym przez biegnącego. W otumanionym umyśle kołatały się myśli - „Ale bym się napił ... dzięki mnie pogonimy Moskali ... będę sławny ... wszystkie dziewuchy będą moje ... choć kropelkę gorzały ...” Ani się spostrzegł , kiedy wybiegł na małą polankę , gdzie zatrzymał się jak wryty. Chwilę trwało zanim skupił wzrok , rozmyty wysiłkiem i gorzałką , na trzech jeźdźcach stojących w kłębach mgły pośrodku polany.
Jeden z nich podjechał do chłopaka i wyjął oplecioną wikliną butelkę. Pokazując ją Jaśkowi drugą ręką wskazał róg wiszący na szyi młodzieńca. Chwilę trwała wewnętrzna walka , ale w końcu pragnienie zwyciężyło. Szybko odwiązał wskazany przedmiot i już po chwili z lubością odszpuntowywał flaszkę. Uniósł ją w pijackim pozdrowieniu na co tamci odpowiedzieli wzruszeniem ramion. W następnej chwili wszyscy trzej zawrócili i zniknęli w oparach mgły.
Chłopak postał jeszcze chwilę , po czym wzruszył ramionami , czknął , podrapał się po głowie i powlókł w stronę wsi myśląc - „zwidy jakieś , tfu... napić się muszę. Diabli , coś miało być z Moskalami i z rogiem , ale co?...dobra ta okowita...”
* * *
Trzej jeźdźcy wyłonili się z magicznego portalu i wyjechali wprost na dziedziniec zamku , gdzie oczekiwał na nich starzec w kapłańskich szatach. Konny , który wiózł róg podjechał i schylił się podając złoty przedmiot kapłanowi. Ten pochwycił róg z wyrazem chciwości na twarzy , podniósł go w górę i zawołał - Od tej chwili całe miasto należeć będzie do mnie! Następnie pobiegł w stronę zamkowej świątyni i nie minęło pięć minut , kiedy pokazał się na szczycie świątynnej wieży. Stojący na dole usłyszeli jeszcze „Moje , moje !” i ujrzeli jak przytyka róg do ust. W chwilę później rozległ się dźwięk od którego zatrzęsły się mury miasta. Dźwięk trwał tak długo aż całe miasto rozsypało się w gruzy.
Wiele lat później , ludzie opowiadali że miasto zniszczył bóg Hjelmdar rozgniewany tym , iż arcykapłan świątyni przywłaszczył sobie róg podarowany przez boga komuś innemu.
* * *
Jasiek stał pośrodku podwórka próbując utrzymać równowagę , w ręku obracał kawałek sznurka zwisającgo mu z szyi , a w głowie kołatała mu się jedna myśl - „Miałeś chamie zloty róg .......”