- Powiedz mi czy kolejny dzień będzie krwistym dniem? Nie mam już ochoty patrzeć w twe słodkie oczy. Od słodkiego podobno mdli. Nie bądź już dla mnie tym kim jesteś. Nie chcę ciebie już widzieć nigdy więcej. Jednego czego chcę to otworzyć szeroko oczy by móc chwycić wiatr między palce. - Powiedziała do samej siebie ściskając w ręku popisaną kartkę. Wzięła do ręki nożyczki, zamyśliła się i zaczęła ciąć ją byle jak, tylko po to by porozrywać więzi między fałszywymi literkami.

Wyszła na powietrze. Było już ciemno, chmury przysłaniały księżyc ale mimo to dostrzegła czyjąś dziką twarz za drzewem.
- Kto tam? - Spytała przerażona. Lecz nikt jej nie odpowiedział. Wróciła do domu. Zmarzła.
Podskoczyła gdy ktoś nagle zapukał do okna. Oparła się o ścianę kiedy nagle zorientowała się, że właśnie ktoś otwiera drzwi. Do ręki wzięła nożyczki by móc w razie potrzeby bronić się przed czymś złym.
Zgasły światła. A czarna postać zbliżała się do niej, czuła ten dziwny ciężki oddech. Ścisnęła kurczowo narzędzie by przypadkiem nie wypuścić ich na podłogę.
Trwało to długo choć to było tylko kilka sekund. Coś zamierzało ją skrzywdzić. Złapało ją za gardło i szepnęło
- I po co ci to było? Po co ten smutek i żal skoro widzisz jak piękne są gwiazdy? Skoro czujesz jak pięknie pachnie trawa i jak cudownie śpiewają świerszcze? - Nie mogła rozpoznać czy to był mężczyzna czy też kobieta.
Poczuła, że ucisk staje się silniejszy. Podniosła rękę w obronie do góry by zamachnąć się i wbić nożyczki napastnikowi.
- Kim jesteś? - Zapytała.
- To ja Rozpacz. A ty jesteś moją kolejną ofiarą.
Dalej już był krwawy dzień. Nożyczki były czerwone. Dziewczyna siedziała w kącie z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozpacz leżała na ziemi podrygując.
- Już ciebie nie ma. Koniec z tobą. - I krwawy dzień zniknął razem z niepotrzebną rozpaczą.