Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Półmisek Literata > Bajka o Króliczku i Trzech Wycieraczkach (absurdalne, głupie, wulgarne).
fevencil
Bajka o Króliczku i Trzech Wycieraczkach.

W falowcu, na dziesiątym piętrze, w trzeciej klatce i dwudziestym czwartym mieszkaniu, żył sobie Króliczek o imieniu Huncpotek, przez przyjaciół zwany Jebanym Huncwotem. Miał piękne karmazynowe futerko, o zapachu przewiędłych goździków i świeżo zebranej z ogromnego pola lawendy, często zatrudniał się więc u bogatych istot (nawet pozaziemskich), jako odstraszacz na mole, spędzając długie godziny w ich zatęchłych i śmierdzących padliną szafach, zarabiając gruby szmal. Stać by go było na opuszczenie cienkich murów falowca, wykonanych z grubego żelbetonu komunistycznego i wprowadzenie się do wielkiej willi z basenem, ale zawsze powtarzał, że "brakowałobymu tego uroku gołębi srających mi na barierkę balkonową, oraz porannej, orzeźwiającej bryzy niosącej smród stoczniowych olejów silnikowych czy drobinki białego jak szata papieża fosforu...". Króliczek Huncpotek miał wiele rozrywek, kiedy akurat nie pracował: między innymi nabijał na wykałaczki gołębie a następnie palił je palnikiem podłączonym do butli propan-butan, nabijał na pręty od szaszłyków gołębie i poddawała je działaniu chmury fosforowej, dzięki czemu wydawały odgłosy przypominąjące wysypywanie z paczki chipsów do miski metalowej, wreszcie nabijał na pal gołębie, tak że już nic z nich nie zostawało... Ogólnie kochał gołębie i zawsze podziwiał ich zdolność do wielogodzinnego headbangingu, kiedy spacerują trawnikiem w poszukiwaniu pożywienia. Ale ulubionym zajęciem Króliczka były wielogodzinne libacje alhokolowe, w towarzystwie jego ulubionych przyjaciół: pana Alter Ego Kroliczka, oraz pani Cień Króliczka. Z panią Cień Króliczka miał też romans i często oglądali razem filmy przedwojenne o tematyce przyrodniczo - edukacyjnej. Króliczek wydawałoby się, że prowadził spokojne i piękne życie, Amarena i Balsam Pomorski lały się strumieniami, ale trzy rzeczy, a raczej trzy istoty, przeszkadzały mu w pięknej egzystencji. Byli to jego sąsiedzi. Na drugim piętrze, w mieszkaniu numer sto trzydzieści osiem B mieszkała pani Buraczek, która wyglądała jak... Buraczek. Codziennie rano wychodziła na taras falowca, udekorowany przez nią portretami Kurta Cobaina oraz Larsa Ulricha, wyciągała stół kreślarski zrobiony z szyby i dwóch koziołków, i siedziała nad dokumentacją, umilając ją sobie dźwiękiem otwieranej puszki od zielonego Reddsa, oraz Trzecim Koncertem Brandenburskim Jana Sebastiana Bacha. Króliczek nie lubił jej bardzo, gdyż ileroć przechodził obok niej, i mówił do niej piękne "dzień dobry", ona nic nie odpowiadała, ani też "dzień dobry", ani "pocałuj mnie w dupę"... Nic. Z czasem Króliczek zaczął ją olewać, a ona tylko głośniej otwierała Reddsa. Na piątym piętrze mieszkał misio, zwany Nygga Niedźwiedziem. Uwielbiał wystawiać na okno w kuchni swój wyjebany odtwarzacz stereo na kasety i puszczać na całą parę swojego ulubionego, wyjebanego 50 Centa. Króliczka bolały od tego mocno uszy. ilekroć Króliczek mówił do niego piękne "dzień dobry", ten odpowiadał "Joł Huncpot, co tam joł u ciebie joł? Ja dzisiaj joł byłem na siłce i joł wziąłem na klatę milion joł. A słuchałeś joł już Candy Shopa joł? Wyjebany kawałek joł, nie Huncpot joł?" I tak w kółko, przy dźwiękach setek zwisających Nygga Niedźwiedziowi z szyi łańcuchów miedzianych z domieszką aluminium i cynku. Gdyby misio nie spędzał na siłowni codziennie 25 godzin, to nie byłby w stanie utrzymać wszystkich tych precjozów na szyi, nie mówiąc o tym, że podłoga w falowcu często uginała się pod jego ciężarem. Bardzo to Króliczka irytowało. NA ósmym piętrze, w sześćset sześćdziesiątym szóstym mieszkaniu rezydował Grim Evil Anal Penetrator, który ze swoich tysiąc osiemset dwudziestodwu watowych głośników, codziennie, od rana do nocy (w godzinach 6 do 22, kultur muss sein) słuchał Slayera. O 6 rano wychodził na taras, krzyczał na całą pizdę "NAPIERDALAMY", zapodawał "God hates us all" i przez trzy godziny machał długimi na kilkanaście metrów, czarnymi jak kruki Odyna włosami, aż te w powiewach sięgały do balkonu Króliczka, odstraszając gołębie! "Nie może być", wściekał się Króliczek i schodził zawsze dwa piętra niżej. Mieszkanie było otwarte zawsze, a dochodził z niego swąd mokrej kociej sierści i krwi dziewic. Grim Evil Anal Penetrator ilekroć Króliczek krzyczał piękne "dzień dobry", a ten momentalnie, jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki przestawał kręcić głową, odwracał się, i bekał donośnie "czego kurwa", aż Króliczka oblatywały szczątki zjedzonych wcześniej kotów i dziewic,lecące z jego gardła, śmierdzące z resztą niemiłosiernie. Króliczka bardzo to irytowało, odpowiadał "chuja drzewnego", odwracał się na pięcie i szedł do domu, a Grim Evil Anal Penetrator wracał do machania głową, tym razem w rytmie "Seasons in the Abbys". Pewnego pięknego, uroczego wręcz poranka, po całkowitej libacji alkoholowej, na której Króliczek Huncpotek dostał trzy i pół raza zgonu, a żygi lały się strumieniami, wyszedł nasz bohater, na ciężkim kacu, po półtorej litra wody gazowanej Cisowianka, do sklepu, znajdującego się nieopodal. Wracając, przy okazji z najnowszym numerem Playboya, zastał oczywiście panią Buraczek, siedzącą nad dokumentacją, pijącą Reddsa (o dziwno cytrusowego) i słuchającą Trzeciego Koncertu Brandenburskiego Jana Sebastiana Bacha. "Będę dzisiaj miły", pomyślał Króliczek, gdyż kac nie męczył go aż tak niemiłosiernie, jak zawsze, chodziaż był nad wyraz ciężki i dający się we znaki. "Dzień dobry" - zabrzmiało pięknie i radośnie z krtani Króliczka, na co Buraczek odpowiedziała mu otwarciem już n-tej puszki Reddsa cytrusowego, i opisaniem warstwy naturalnej. Króliczek wkurwił się niemiłosiernie, ale poszedł schodami do góry, olewając olanie go przez sąsiadkę. Zbliżając się do piątego piętra, jak zwykle, do czułych uszu Króliczka, zaczął dobiegać dźwięk starej kasety 50 Centa, której nie znał, więc pewnie była to najnowsza płyta, ściągnięta nielegalnie na TheWikingBay'u (takie do ściągania kaset z internetu).Ale dzisiaj Króliczek był w wyśmienitym humorze, pomimo ciężkiego kaca, i poszedł powitać się z sąsiadem, który gibał się ochoczo i zgrabnie w rytm nowych bitów, a łańcuchy wydawały dźwięki, przypominające prace na dużym złomowisku. "Dzień dobry", odpowiedział pięknie nasz bohater, a Nygga Niedźwiedź na to rzekł "Joł Huncpot, słyszałeś Candy Shopa, joł? A w ogóle to joł byłem wczoraj na siłce i joł, i wziąłem joł na triceps aż joł dwa miliony, czaisz Huncpot joł? Wyjebane, nie, joł?". "Ta, zajebiście", odpowiedział Króliczek i poszedł na górę, wkurwiony mocno, że sąsiad nigdy nie umie nic innego powiedzieć, nawet kiedy on ma dobry humor. Idąc na ósme piętro, Króliczek spodziewał się najgorszego. Specjalnie zabrał ze sobą parasol, aby nie zostać obżygany kotami i dziewicami, a do uszu powtykał różowe, gumowe zatyczki, skutecznie niwelujące wszelkie niepożądane dźwięki. Ale to nie pomogło, bo gdy Króliczek poszedł do mieszkania Grim Evil Anal Penetratora, jak zwykle usłyszał Slayera. Włączony był nawet 666 - calowy telewizor na całą parę, lecz tam leciała prognoza pogody. Uśmiechnięty pan spiker w kanarkowym garniturze zapowiedział właśnie, że wielka chmura fosforu leci w stronę falowca, i żeby wszyscy, którym życie miłe, się ewakuowali! Króliczek się ucieszył, uwielbiał bowiem chmury fosforowe, ale zaraz spojrzał na balkon sąsiada. Grim (itd.) akurat machał zawzięcie włosami i czynił taki potężny huragan, że ten odpędzał wszelkie wonności i nie wonności, latające w powietrzu, nie mówiąc już o chmurze fosforowej oraz ukochanych przez naszego bohatera gołębiach. Króliczek wkurwił się niemiłosiernie i wybiegł do swojego mieszkania, z planem zemsty na wszystkich sąsiadach, którzy zjebali mu taki miły dzień, który się zapowiadał, pomimo ciężkiego kaca. Wpadł na genialny plan po 8 minutach, 15 sekundach i jakichś tam setnych ich częściach. Postanowił obsrać im wycieraczki, od góry do dołu, w pionie i poziomie. W tym celu zbiegł do biedronki, tam kupując masę precjozów. Obiad Króliczka więc się składał z pierogów z rabarbarem, mięsa mielonego wieprzowego nadziewanego krewetkami w sosie syczuańskim, trzy ogromne grejpfruty ze skórką skąpaną sosem meksykańskim, fasolę z duszonymi borowikami w galaretce z nóżek kaczych, na deser ogromny, przetłusty tort śmietanowo -truskawkowy z kawałkami migdałów i twarogu, popijająć to trzema litrami kawy zbożowej z ekstraktem z limonki i orzechów włoskich. Srać zachciało mu się momentalnie... Nie myśląc wiele, zbiegł na drugie piętro, minął Buraczka, jak zwykle pochłoniętą Reddsem, dokumentacją i Bachem, i walnął przeogromne, lejące się i zajebiście śmierdzące kupsko prosto na jej wycieraczkę. Zajebało gównem na całą okolicę, lecz Buraczek tego nie zauważyła. Potem pobiegł na piętro Nygga Niedźwiedzia. Tego o dziwo nie było, "ale to lepiej" pomyślał Króliczek i znowu pierdolnął kupsko, tym razem całkowicie czarne (jak to Nygga), okrutnie twarde i też napierdalające smrodem na całą okolicę. Następnym etapem było piętro ósme. Tam Grim Evil Anal Penetrator wcinał akurat kota z koperkiem i brokułami, więc nic nie słyszał (działo się to wyjątkowo głośno, gdyż wturowane było jękami owego kota). Króliczek wykorzystał sytuację, srając największą kupę, przebijającą smrodem i rozmiarami wszystkie poprzednie, tak że poczęło jebać na całe miasto, a chmura fosforowa, jedno z najbardziej śmierdzących zjawisk tego świata, uciekł z płaczem i ze wstydu. Króliczek osiągnął tryumf i zmęczony poszedł spać, śmiejąc się histerycznie cały czas. Lecz około północy zbudziły go dziwne odgłosy, przypominające przepychanie chomika kijem przez rurę od odkurzacza. Wziął do ręki swój katowski topór, którym obcinał sobie paznokcie i wyszedł na taras. A ten, cały umazany był gównem, wydalanym akurat przez owe trzy wycieraczki, które sam za dnia obsrał. Jedna z nich trzymała dodatkowo kartkę z taką oto informacją: "Chuj Ci w dupę jebany Huncwocie, nie czyń nikomu co Tobie nie miłe i spierdalaj".Drogie dzieci, jaki jest z tego morał? Żeby nie srać na wycieraczkę, bo i wycieraczka kiedyś obsra Twoje drzwi. Koniec.

ObiWanMonster
Nie czytałem, ale dobre.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Przeczytałem... i nawet, nawet, ale mam kilka uwag . Primo, czy Nygga słuchał kasety czy płyty?(chyba, że pisząc "płyta", miałeś na myśli album). Secundo, na jakie wykałaczki główny bohater nabijał gołębie- takie do szaszłyków czy te krótsze? Tertio, nie zgadza się numeracja- skoro mieszka na 10. piętrze i trzeciej klatce to powinien mieszkać pod numerem w przedziale 174-180.
Tak, czepiam się

--
Im więcej samobójców tym mniej samobójców.

fevencil
Za uznanie dziękuję
Płyta w sensie album.
Krótsze, ale i dłuższe też - zarówno wykałaczki do dajmy na to koreczków serowych (dobra, wiem, na nie się nie nabija, wiec, je można wbijać najwyżej takie niedopatrzenie), jak i takie pręty dłuższe do szaszłyków.
Oj tam oj tam numeracja... nie jestem dobry z matmy i nie myślałem o numeracji pisząc to (co to byłoby za mieszkanie u wzorowego satanisty, jeżeli nie oznaczone numerem jego ulubionej liczby...).

YarekQ
YarekQ - Superbojownik · przed dinozaurami
W zasadzie nieźle - tylko kot powinien był wtÓrować podczas konsumpcji z koperkiem, ale to taki szczegół.
No i jeszcze jedno: czy nie byłaby bardziej na miejscu chmura fosfogipsu zamiast tradycyjnej - fosforowej?

--
--- La vida e moito curta para se beber maus vinhos ---

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Masz lekkie pioro, fantazje, a slowa plyna gladko bez potykania sie o stylistyczne kanty. No i mlodzienczy bunt masz (nie, to nie szyder ajest Pisz dalej!
Forum > Półmisek Literata > Bajka o Króliczku i Trzech Wycieraczkach (absurdalne, głupie, wulgarne).
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj