Podobno kiedyś plemiona afrykańskie, obserwując śmierdzące bańki wypływające na powierzchnię z głębi bagna, twierdziły że to wędrujące pierdy hipopotamów. Biedne, nieświadome zwierzęta taplając się z jednej strony zbiornika, zanieczyszczały powietrze zupełnie gdzie indziej.

Inne wierzenie mówiło, że po walce należy zjeść serce przeciwnika, aby przejąć jego siłę.

Na szczęście te zabobony nie przetrwały, ani próby czasu, ani odległości. Dlatego martwy człowiek, leżący w zaułku jak najbardziej cywilizowanego miasta zachodniej Europy wciąż jest wyposażony we wszystkie organy. Pomijając dziurę w głowie, z której wypływają resztki krwi z poszarpanymi kawałkami mózgu, jest całkowicie kompletny.

Na szczęście zwierzęta nie znają się na głupich przesądach, dlatego mały kotek odbiega zadowolony od ciała wychłeptawszy tylko niezauważalną ilość brunatnej cieczy. Jest pewien, że nikt nie zauważy tak małego ubytku i pewnie można by mu przyznać rację, gdyby nie to, że cały pyszczek ma umorusany krwią.

Przerażona babcia łapie swojego pieszczocha, zamyka go w koszyku i pędzi prosto do weterynarza. Prawdopodobnie po chwili zorientowałaby się, że koteczkowi nic nie jest, że to nie jego krew, ale niestety - zamknęła go w koszyku.

Weterynarz zbudzony telefonem przez przestraszoną staruchę, jest zmuszony otworzyć dla niej gabinet. Po drodze kupuje fajki w jedynym otwartym jeszcze sklepie. Jest usatysfakcjonowany, że sprzedawca musiał wydać mu wszystkie swoje drobne. Gdy jest ci źle, zawsze to jakieś pocieszenie wpędzić innych w lekką niedolę.

Ja tymczasem zdążyłem wyrzucić pistolet do rzeki i spaliłem ubranie w pustej beczce, polewając je wcześniej benzyną. Oczywiście przebrałem się w komplet zapasowy, nie chciałbym zostać osądzony za obrazę moralności publicznej. Do domu wróciłem transportem zbiorowym, by nie zatrzymał mnie przypadkowy patrol policji, czy później nie rozpoznał jakiś taksówkarz.

Przed drzwiami domu spotykam żonę, która właśnie wróciła z dyżuru. Przytula mnie jakby na usprawiedliwienie, gdyż od razu wyrzuca z siebie:
-Nie kupiłam cukru, sprzedawca nie miał wydać.

I tak przez jedno głupie morderstwo będę musiał wypić gorzką herbatę.
Efekt hipopotama.

--