Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Mój długo planowany debiut.

Kiedyś lubiłem jabłka. To niepowtarzalne uczucie wgryzania się w ich miąższ. Cierpkość poprzedzająca, mający nastąpić wybuch słodyczy. Teraz ona je lubi. Moja małżonka. Siedzi obok mnie z bojkenem w ręku. Konsumpcja trwa już chyba dwadzieścia minut. Święty Panie, to ćlamkanie doprowadzi mnie do szału! Zamykam oczy, tak jakby to miało pomóc, ale nie - widzę chrząkającą świnię powoli pochłaniającą się w czeluści bagna. Otwieram oczy- widzę żonę maltretującą jabłko. Do jasnej cholery, gdyby przyznawać nagrody za najdłuższą konsumpcję tego owocu, żona zajęłaby pierwsze miejsce. Wyprzedziłaby nawet bakterie pleśniowe, po raz kolejny udowadniając międzygatunkową wyższość rasy ludzkiej.

Kiedyś lubiłem oglądać telewizję, teraz ona trzyma pilota. Na dwójce leci liga mistrzów, zawsze traktowana przeze mnie jako prawdziwa przystań rozkoszy w męczącym tygodniu pracy. My oglądamy jakiś serial. Podobno dobry – życiowy, lecz nie dla mnie. „Zmień wreszcie ten pieprzony kanał”, krzyczę. „Czy raz ten jeden raz nie możesz opuścić jednego odcinka?” Drę się w niebogłosy. Jednak milczę. W ciszy oglądamy dalej. Wchodzi jakiś facet "Kocham cię", mówi do swej partnerki, ta się rozpłakuje, a może to przez tą cebulę, co ją kroi do zupy. Nie wiem, nie chcę wiedzieć.

Moja też mi kiedyś robiła zupki. Kapuśniak na boczku, żur na kiełbasie, flaki... na flakach chyba. Nie to co te papki, które serwuje mi teraz. Nie da się ich przełknąć. Z chęcią wysłałbym je dzieciom do Afryki. Jednak czy one by poznały w tej mazi jedzenie? Ktoś musiałby im powiedzieć, "Hej dzieci, to nie zabawka, to zupa", a one zaczęłyby zbierać ją z podłogi i wrzucać z powrotem do garnka. Czyńmy dobro, ale bez przesady.

Reklamy. Dwie piękne, jędrne piersi przyczepione do jakiejś kobiety reklamują jogurt. Kup a twoja sprawność wzrośnie o 14%. Satysfakcja gwarantowana, albo zwrot pieniędzy. Śmieję się w duchu z naukowców, którzy liczyli te procenty. Śmieję się z ludzi, którzy wierzą w istnienie owych naukowców. Powinienem utrzeć nosa reklamodawcom. Kupić ten ich zawszony produkt i powiedzieć „Hej moja sprawność nie wzrosła ani o najmniejszy ułamek! Oddajcie mi moje trzy pięćdziesiąt!”. Wiem, że nigdy tego nie zrobię. Zresztą nie lubię jogurtów.

Narzekam, ale te reklamy są znośne. Najbardziej boję się reklam prezerwatyw. Żona ma potrzeby, którym już nie mogę sprostać. Krępuje mnie to, podejrzewam że ją też. Odganiam te myśli, już wystarczająco często psuły mi humor.

Reklamy się kończą, wracamy do serialu. Ja czuję nadchodzący sen. Poddaję się mu niczym francuski żołnierz, widzący wycelowaną w niego broń. Pragnę odpoczynku, lecz rzeczywistość wkracza do mojego snu i rozsiada się w nim jak panisko. Śni mi się, że oglądam z żoną serial. Tym razem jednak nie będę siedział jak bałwan przed telewizorem. Wstaję i wychodzę trzasnąwszy drzwiami. Idę do baru, piję piwko z kumplami, oglądamy mecz, gadamy o polityce. W końcu, nie potrafię nawet powiedzieć, przez którą z wymienionych rzeczy wybucha kłótnia. Ktoś wyciąga nóż i dźga mnie pod żebro. W pomieszczeniu robi się pusto, a ja leżę na podłodze i krwawię. Boli mnie, chcę krzyczeć o pomoc, ale nie mogę otworzyć ust. Chcę wyjść na zewnątrz, ale nie mogę wstać. Chcę zadzwonić po pomoc, ale nie mogę ruszyć ręką. Ból staje się nie do zniesienia...

Budzę się. Na czole wyczuwam liczne stróżki potu, koszula pewnie wymaga zmiany. Podchodzi żona i wyciera mi twarz chusteczką. Następnie delikatnie całuje mnie w policzek. Głupio mi teraz, że się irytowałem z powodu jakiegoś jabłka. Chciałbym za to przeprosić, ale tak jak we śnie nie mogę otworzyć ust. Bo jawa wkracza do moich marzeń sennych coraz częściej. Chciałbym przytulić moją żonę, ale nie mogę ruszyć ręką. Mogę jeszcze czasami w snach, ale tylko czasami... Dlatego tak usilnie przypominam sobie jakim człowiekiem byłem kiedyś. Przed tym pieprzonym wylewem.

--

Yenn
Yenn - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Smutne

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.

--
- Mnie, osobiście, starsze kobiety podobają się bardziej... - Nie przeczę, gra światła na pryszczach i zmarszczkach jest bogatsza.

chanya
Świetna, gorzko- kwaśna, zapewne prawdziwa, historia.
Tak właśnie wygląda osławione rozpraszanie samotności człowieka przez człowieka.

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami

strużki

--
Pietshaq na YouTube

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Na wstępie, żeby nie było dziękuję wszystkim za komentarze.

:chanya - Oczywiście (niestety) historia zainspirowana życiem, ale na sam pomysł wpadłem czytając opowiadanie a z dwóch wątków niżej.

Za błąd przepraszam, popełniłem go w pełni świadomie, co chyba oznacza przymus ponownego włączenia autokorekty w wordzie...

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
:deuter - po pierwsze, ukontentowany jestem, ale i zdziwiony, bo nie spodziewałem się, że to Twoje opowiadanie mogło być inspirowane moim. Jeśli tak, to udało Ci się skutecznie podrasować temat i nastrój.

Natomiast z tego, co piszesz, wynika, że błąd popełniłeś nieświadomie Świadomie popełniony błąd jest wtedy, kiedy np. piszesz "bochater" wiedząc, że nie jest to poprawne, ale chcąc w ten sposób zaakcentować, że chodzi Ci o łże-bohatera ;)

--
Pietshaq na YouTube

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Oj faktycznie złego określenia użyłem, miałem na myśli że to nie literówka, czy przeoczenie - czytałem opowiadanie kilka razy i nie zauważyłem nic podejrzanego w słowie "stróżki". Człowiek uczy się całe życie

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
:deuter
Nie wiem, czy Word by Cię poratował. Mój papierowy słownik odnotowuje wyraz "stróżka" (prawdopodobnie jest to kobieta na stanowisku stróża); odnotowuje też wyraz "strużka". Jeśli Word zna oba wyrazy, sam z siebie raczej nie pomoże; w takim wypadku należy kazać mu wyświetlić synonimy -- na ich podstawie poznasz, który wyraz jest Ci potrzebny.

O samym tekście niewiele powiem. Nie mam porównania do rzeczywistości, więc nie ocenię minifabuły. Przypuszczam, że narracja krótkimi, prostymi zdaniami jest zastosowana świadomie -- chyba pasuje do osoby z uszkodzonym mózgiem, ale powoduje, że ja, czytelnik, męczę się wraz z narratorem. Zamierzony efekt?

Widać, że pisałeś w jakimś edytorze, który pozamieniał cudzysłowy, ale nie wszędzie -- zauważalna niekonsekwencja. Do interpunkcji można przyczepić się w kilku miejscach; ja ograniczę się do zapytania: kimże jest facet "Kocham cię"? Może kumpel Dariusza "Tygrysa" Michalczewskiego, Macieja "Qnika" Kuca, Johna "Yippee-ki-yay, motherfucker" McClane'a -- Facet "Kocham cię" Iksiński?

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Na początek jedna uwaga. Nie na wszystko trzeba patrzeć srogim okiem eksperta. Nie mając odniesienia do rzeczywistości zaufaj narratorowi, może Cię nie oszuka. Ze swojej strony dałem wszystko, aby fabuła była jak najbardziej wiarygodna. Tymczasem Twoje "nie mam porównania do rzeczywistości" zabrzmiało jak : " Coś mi tu nie gra, nie wiem co, ale jeszcze cię dorwę!".

Oczywiście narracja krótkimi zdaniami została zastosowana świadomie, w pełni władz umysłowych. Nie było zamierzone natomiast męczenie czytelnika, jeśli pytanie obejmuje także tą część.

W kwestii interpunkcji, a szczególnie przytoczonego przykładu, mogę tylko się zaczerwienić i obiecać poprawę.

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
:deuter
Nie, nie, nie! -- nie mam zamiaru nikogo tu dorwać.
Wpierw chciałem napisać jedynie notkę o Wordzie, ale jako że parę razy na tym forum maglowałem teksty całkiem obszernie, wybrzydzałem -- choćby ostatnio, że deszcz w dżungli podejrzany -- to głupio mi było zostawić Twój bez żadnych uwag.

Ot, choćby krótkie zdania. Piszesz, że męczenie czytelnika nie było Twoim zamiarem. Nikt o tym nie wspomniał przede mną, więc może jestem odosobniony w odczuciu zmęczenia -- mimo to mówię o tym. Teraz możesz się ucieszyć, że każąc narratorowi mówić takimi zdaniami, jednocześnie dałeś poczuć czytelnikowi, jak męczące jest życie po pieprzonym wylewie; możesz się też strapić, bo zastosowany środek stylistyczny łatwo czytelnika (tu konkretnie KoXa) odstrasza -- jak z tego wybrnąć? W każdym razie wiesz, w jaki sposób ten element konstrukcji utworu na mnie działa.

Były zarzuty (cześć Aniu!), iż próbuję w ten sposób kształtować autorów tak, żeby pisali pod mój gust. Owszem -- to, co piszę komentując utwór, odzwierciedla moje czytelnicze upodobania; czasem daję jakieś porady. Jednakowoż nikt nie jest zobowiązany dostosować się do mnie. Powiedziałem Ci, co w Twoim opowiadanku mnie męczy -- a co z tym zrobisz, to Twoja sprawa. Jednak może nie wiedziałeś, że z powodu jednostajności krótkich zdań tekst potrafi znużyć. Bogatszy o tę informację będziesz mógł w przyszłości świadomie zastosować męczącą narrację tam, gdzie jest potrzebna, albo równie świadomie z niej zrezygnować.
W moim odczuciu jest to konstruktywne.

Rozpisałem się o powyższym tak obszernie z powodu, iż w podobny, potencjalnie owocny sposób, chciałbym wypowiedzieć się i o fabule. Niestety nie mogę -- jestem świadom, że nie mam porównania do rzeczywistości, dlatego wiarygodności fabuły nie ocenię -- powiem tylko, że scenki są ciekawe. I tyle. Bez żadnych podtekstów. Zdanie, które Cię ubodło, jest usprawiedliwieniem, dlaczego nie daję w tej kwestii szerszej opinii.

Uwaga na koniec:
Nie mając odniesienia do rzeczywistości zaufaj narratorowi, może Cię nie oszuka.
Jeśli nie jest to wywiad z osobą chorą lub jakaś notka wybitnie biograficzna, gdzie narrator jest (lub był) żyjącym człowiekiem, jeśli cokolwiek w tej historii pochodzi z Twej wyobraźni, to nic mi nie da zaufanie narratorowi -- mogę natomiast ufać autorowi. Narrator może nurzać się we własnej rzeczywistości.
Przykład:
W "Opowieściach o pilocie Pirxie" jest historia o statku obcych; jej narratorem jest sam Pirx. Pilot opowiada, co widział, i wcale nie oszukuje -- nie mam powodu podejrzewać go o kłamstwo. Z rzeczywistością mija się natomiast Lem. Oceniając wiarygodność fabuły nie mogę powiedzieć, że pomylił się narrator opisując rakietę z prymitywnym kalkulatorem -- przecież dla Pirxa jest to jak najbardziej zgodne z rzeczywistością (którą można poznać czytając inne opowiadania ze zbioru). To autor nie przewidział, że zanim będą pojazdy kosmiczne o opisanych możliwościach, fantastyczne komputery znajdą się w każdym samochodzie.
Mam nadzieję, że pokazałem różnicę.

Dopóki nie nabiorę pewności, że jest inaczej, przyjmuję, iż nie Ty jesteś narratorem własnego opowiadanka. W kwestii wiarygodności mogę zaufać Tobie, nie narratorowi, gdyż to Ty dałeś wszystko, aby fabuła była jak najbardziej wiarygodna.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Jeśli początkowo celem była notatka o Wordzie, to wypada mi odpowiedzieć na to. Pisałem w dwóch edytorach, stąd różne formatowania. Było to głupie i robić tego więcej nie będę.

Znam Twój stosunek do krótkich zdań, odrobiłem pracę domową przed pierwszym wrzutem. Tak więc to, że jednak zdecydowałem (choć może bardziej pasuje tu słowo odważyłem) się je zastosować, świadczy że raczej pisanie pod Ciebie mi nie grozi. Innym powodem może być iż nie potrafię pisać inaczej - ale to już pokaże przyszłość.

Co do uwagi na koniec, kiedy z perspektywy czasu wiem, że autor bajdurzy o tym przykładowym kalkulatorze, identyfikuję się z narratorem dla którego jest to naturalne. Jednak nie będę dalej bronił swojej tezy, bo z mojej strony zmierza to w kierunku filozofii i przyjmuję Twoją argumentację.

Na zakończenie - głupio Ci było zostawić mój tekst bez wytknięcia błędów. Cieszę się, że tego zrobiłeś. W obydwu przypadkach miałeś rację, a i krytyka jak sam mówisz jest konstruktywna. Sprowokowałem Cię niechcący do dłuższej wypowiedzi i to o 3 w nocy, za co dziękuję.

Tymczasem idę Ci napisać coś pod Twoim "kamykiem", miałem zrobić to już dawno, lecz nie chciałem się podlizywać zawczasu.

--

chanya
Znowu przeczytałam sobie Twoje opowiadanie.
Wydaje mi się genialne w swej wiarygodności.
Czytające je byłam tak pochłonięta treścią, że forma znowu umknęła mojej uwadze. Często tak jest, że wyobraźnia "wsadza" mnie w akcję tak mocno, że umykają mi przecinki, kropki, cudzysłowy itp. Zawsze będę uważała, że treść ważniejsza jest od formy. W KoX'a wypowiedziach nie pierwszy raz widzę krytykę dla krótkich, prostych zdań. Zwykł je nazywać "nużącymi". Powinien dodawać : "dla KoXa". Mnie zaś nużą barokowe, wielokrotnie podrzędnie złożone zdania, w których trzeba szukać podmiotu i orzeczenia aby dobrze ustalić sens. Takich jak KoX jest wielu, takich jak ja pewno też. Nie słuchaj :deuter ani jednych ani drugich. Pisz jak Ci serce dyktuje bo "Jabłko" jest naprawdę ciekawym tekstem doskonałego obserwatora i dobrego psychologa. Tak naprawdę dobrze się go czytało i nie śmiałabym z kimś, kto tak dobrze nazywa rzeczywistość po imieniu, dyskutować o przecinkach i kropkach. Bardzo chętnie podyskutowałabym z Tobą o ludziach, ludzkich sprawach i uczuciach, o świecie,o Bogu i szatanie.
Gdy już zostaniesz Wielkim Pisarzem dostaniesz z Wydawnictwa specjalnego osobnika od korekty. Nikt inny tylko właśnie KoX napisał onegdaj, że pomija takie drobiazgi jak błędy w swoich tekstach, gdyż od przecinków są osoby, które za troskę o nie biorą pieniądze. (Pamiętasz to KoX? Mogę nie szukać linka w tej chwili? Jeśli nie przytoczyłam wiernie Twojej wypowiedzi z góry przepraszam i zaznaczam, ze to nie cytat). Niestety nie wiem, czy są specjaliści od krótkich zdań, ale tym się nie martw, bo zawsze znajdziesz na nie amatorów.
Pozdrawiam Cię.
Czekam na Twoje dalsze wrzuty.

--

chanya
Jeszcze jedna myśl.
Cały tekst jest monologiem wewnętrznym. Nie mam pojęcia jak wyglądają monologi wewnętrzne innych ludzi. Mój składa się z prostych zdań, pojedynczych wyrazów lub obrazów. Może jestem bardzo prostym człowiekiem a może inni też tak mają? Myślą skrótami, słowami- kluczami. Nie wiem i nie rozstrzygnę tego sama. Powtarzam jedynie jeszcze raz- opowiadanie jest genialne w swej wiarygodności- zarówno pod względem treści jak i formy. Pierwsze stwierdziłam od razu, drugie dzięki nieocenionemu KoXowi.

--

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Możemy założyć kółko przeciwników zdań zbyt rozbudowanych w takim razie. Niejedną książkę w kąt rzuciłem, gdyż czytanie więcej wspólnego miało z łamigłówką niż dobrą lekturą, a przerost formy nad treścią trącił wręcz kiczem. Kto inny tą samą książką będzie się zachwycał, a racja będzie leżała po obu stronach.

Jednak znajdowanie ludzi podobnie myślących zawsze podbudowywuje na duchu, w konkretnych sytuacjach zachęca do dalszej pracy. Planuję wrzucić jeszcze jakieś twór na to forum, jednak coś bardziej pozytywnego gdyż tak naprawdę wesołym jestem człowiekiem. Co wyjdzie w praniu? Nie wiadomo.

"Gdy już zostaniesz Wielkim Pisarzem" - serdecznie się w tym miejscu roześmiałem ;)

Także pozdrawiam

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
Ostrzegam od razu: Nie wszystko, co zaraz powiem, będzie nawiązywać ściśle do "jabłka". Mam nadzieję, że nie obrazisz się, :deuter, że popchnę dyskusję dalej w temat złożoności zdań i skomentuję to, co napisała :chanya.

Rzeczywiście krytykowałem proste zdania, ale nie znaczy to, że jestem ich przeciwnikiem w ogóle. Robiłem to, gdy uznawałem, że takich zdań jest za dużo. W moich utworkach również występują, ale staram się opleść je zdaniami bogatymi. Nie jestem piewcą tezy, że tylko wymyślne zdania mają rację bytu -- ich nadmiar może zepsuć tekst nawet łatwiej, gdyż do zrozumienia wymagają więcej wysiłku.
Ostatnio zachwyciłem się "Powiastką" -- nie ja jeden -- w której także występują zdania proste. Obok nich są jednak i takie z wtrąceniami, jest metafora, porównanie, epitety...
Nie spotkałem tu tekstu przeładowanego zdaniami wielokrotnie złożonymi -- i dobrze, gdyż prawdopodobnie nie spodobałby mi się.
Niestety nie zawsze można zdobyć się na różnorodność w tej materii, gdyż wymaga to stworzenia odpowiedniego narratora. Powyższa narracja pierwszoosobowa jest tego przykładem, podobnie jak opowieść Józefa Gruszki -- tam zaproponowałem prowadzenie narracji przez kogoś, kto opowiada w bogatszy sposób; tu do niedawna nie miałem pojęcia, jakim sposobem nie utracić przy tym stworzonego obrazu człowieka (pomysł zaraz przedstawię). Tekst "jabłka" odczuwam jako miałki, urywany. Dopiero przeczytawszy ostatnie zdanie czytelnik wie, dlaczego autor zdecydował się na taką formę, stąd też utwór zyskuje przy drugim czytaniu. Wytknąłem nawał krótkich zdań, by poinformować, iż dopasowując sposób konstruowania wypowiedzi do położenia narratora, autor zubożył tekst. Coś za coś.

Wpadłem na pomysł, że gdyby sen bohatera był bardziej rozwinięty -- opisany plastycznie, narracją bogatszą i bardziej żywą (gdzie nie masz trzech sztampowych "chcę..., ale..." pod rząd), która dopiero w momencie wybudzenia wracałaby do podkreślających niemoc umysłową krótkich zdań -- to może wzmocniłoby to jeszcze bardziej wymowę zakończenia. Dodatkowo scena wyróżniałaby się od innych. Na Wikipedii znalazłem, że wylew powodujący paraliż całego ciała to krwotoczny udar mózgu, który może być spowodowany (m.in.) przez nadciśnienie tętnicze albo niewiarygodnie silne emocje. Wiedząc to, potrafię sobie wyobrazić, że człowiek z nadciśnieniem dostający nożem pod żebro doznaje wystarczająco dużego szoku, by mieć wylew. Bohater przeżywa jeszcze raz całe zdarzenie, które zaważyło było drastycznie na jego życiu -- oto dlaczego wyróżnienie sceny ze snu uważam za pożądane. Teraz scenka prawie nie różni się od innych. We śnie człowiek ten nie jest sparaliżowany -- niech będzie też zdolny do rozwiniętej wypowiedzi, która uwypukli kontrast dawnej sprawności z obecną niemocą.
Deuter! Tekstu na forum nie zmienisz, ale powiedz, co sądzisz o tym pomyśle.


Czy powinienem dodawać: "dla KoXa", jak chce :chanya? -- możliwe. Właściwie co drugie zdanie mógłbym wtrącać, że prezentuję jedynie własne opinie; najrozsądniej będzie chyba zamieścić zastrzeżenie w sygnaturce.

Wyjaśnię jeszcze i wyprostuję to, o czym wspomina bojowniczka w formie nie-cytatu -- a to dlatego, iż bodzie mnie tym ona nie pierwszy raz, gdy czepiam się przecinków. Podam dokładnie, co napisałem o tu:
"Poprawić pojedyncze zdania mógłbym sam (cóż za problem usunąć zdublowane "się"?), a nawet gdyby parę podobnych błędów było w jakimś tekście do druku, to poprawią je ludzie, którzy biorą za to pieniądze. Tymczasem treść muszę kształtować ja (...)".
Wypowiedź moja pojawiła się, gdy chwaliłem uwagi chanyi dotyczące treści jako ważniejsze od technicznych uwag Mallaid (tutaj). Tych ostatnich były trzy -- włącznie ze zdublowanym "się". Nie przypominam sobie, bym twierdził, że pomijam takie drobiazgi; właściwie już raz napisałem, że czynię wręcz odwrotnie (konkretnie tutaj).

Jeszcze uwaga odnośnie Wielkiego Pisarza:
Nim ktokolwiek zostanie Wielkim Pisarzem, jest po prostu pisarzem, a wcześniej jeszcze pisarzem debiutującym. Doradzanie takiemu, by nie przejmował się przecinkami, bo w przyszłości dostanie specjalnego sługusa od korekty, to dzielenie skóry na żywym niedźwiedziu.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

chanya
KoX:
Czytając dwa ostatnie akapity doszłam do wniosku, że Ty już teraz uważasz się za Wielkiego Pisarza. Nie wiem czy regulamin pozwala domniemywać za kogo uważają się bojownicy, trochę więc ryzykuję pisząc to.
Skoro już więc ryzykuję, to wyjaśnię dlaczego tak myślę.
Gdybyś uważał się za pisarza (albo nawet za pisarza debiutującego) napisałbyś np. tak:
"uwagi Mallaid są równie cenne jak twoje, bo dzięki nim uniknę w przyszłości zdublowanych "się" i brakujących przecinków".

no nie mogę się powstrzymać i ryknę sobie śmiechem, to silniejsze ode mnie

--

chanya
"sługusa od korekty" dostaniesz Panie na pewno już niebawem

--

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
:Kox, tak jak moje opowiadanie, są filmy całkiem przeciętne, które tylko dzięki końcówce dostały status kultowych. Dla przykładu niech będzie to "Szósty Zmysł". Przy pierwszym oglądaniu wiele scen było dla mnie słabych i nieuzasadnionych, zakończenie sprawia, że zapragnąłem go obejrzeć jeszcze przynajmniej raz.

Oczywiście pierwsze zdanie zawiera błąd, moje opowiadanie kultowe nie będzie, ale sam powiedziałeś - zyskuje na czytaniu drugi raz. Cieszy mnie to, gdyż w jakimś stopniu cel został osiągnięty.

Każdy akapit pisałem aby uchwycić kontrast, jakim człowiekiem narrator był kiedyś jakim jest teraz. Masz rację sen pod tym względem wydaje się jedynie wtrąceniem, jedynie w pewnym stopniu odzerwieciadla koszmary jakie człowiekowi śnią się, gdy zasypia będąc na coś złym. Zastosowawszy narrację wręcz poetycką, która po śnie zanika, możnaby uzyskać bardzo ciekawy efekt. Gdybym jednak miał opisywać ponownie scenę wylewu, zrezygnowałbym z noża. Kiedy dostaje się pod żebro, dostaje się wylewu spod żebra. Wiem, że to głupie co napisałem, ale takie mam skojarzenie. Jednak masz rację wylew może być sprokurowany wieloma czynnikami - między innymi kłótnią; mogłem wykorzystać ten motyw.

Tak więc ciekawy pomysł, niestety, cytując Cugowskiego:
"zbyt późno jest,
By zaczynać wszystko znów. "

--

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Żaróweczka mi się zapaliła.

W kwestii krótkozdaniowej, szarpanej narracji, chorego umysłu i oryginalnego zakończenia, czytałeś :Kox ( i inni) "Fight Club"?

Nie zdając sobie nawet z tego sprawy wzorowałem się na tej książce. Teraz dopiero to widzę, ciekawe uczucie.

wracając do myśli :chanyi
"Może jestem bardzo prostym człowiekiem a może inni też tak mają? Myślą skrótami, słowami- kluczami."
Jak widać mają.

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
:chanya
Dlaczego jedne uwagi są dla mnie cenniejsze niż inne, już kiedyś chyba pisałem. Chodzi o to, że brak przecinka -- a już na pewno powtórzony wyraz lub nieobecność końcówki fleksyjnej -- jestem w stanie zauważyć sam; to, że nie zauważyłem błędów, to tylko moje przeoczenie i niestaranność. Twoje spostrzeżenia (a szczególnie jedno z nich) nauczyły mnie czegoś nowego, bo choćbym czytał swój tekst sto razy, samotnie nie byłbym w stanie wyłapać pewnych mankamentów, gdyż byłem ich zupełnie nieświadomy -- uważałem, że wszystko jest w porządku.

Nie wiadomo z góry, istnienia których niedoskonałości autor byłby zupełnie nieświadom, dlatego czasami wyliczam i takie detale, jak brakujące przecinki. Wygląda to na czepialstwo dla kogoś, komu dany błąd jest oczywisty -- "no tak, przeoczyłem to, a wystarczyło jeszcze raz, no dwa razy przeczytać". Jeśli jednak nawet przy najdokładniejszym czytaniu nie widziałby problemu, moja uwaga może skłonić do zastanowienia -- "a jeśli facet ma rację?"

Spostrzeżenia Mallaid były mało konstruktywne. Nie zignorowałem ich, nie pominąłem, ale już wcześniej doskonale wiedziałem, że zdublowane "się" to błąd -- gdyby ktoś nakazał mi do skutku szukać potknięć w tekście, prawdopodobnie to konkretne znalazłbym bardzo szybko. Mało tego! -- uważam, że niewielu ludzi uznałoby, że błędu tam nie ma. Ty zrobiłaś o wiele więcej. Wykazałaś zgrzyt, o którego możliwości zaistnienia nie miałem żadnego pojęcia, zmusiłaś do myślenia -- i przyznałem Ci rację.
Uwagi Mallaid nie są równie cenne jak Twoje. To nie dzięki nim uniknę w przyszłości zdublowanych "się" -- ale dzięki własnej skrupulatności przy korekcie. W przypadku "strzelby, która nie wystrzeliła" moja skrupulatność nie przydałaby się na nic, gdyby nie Twoja krytyka. Nawet jeśli autor miałby sługusa, ów nie pomoże, gdyż naprawa wymaga ingerencji w treść.

Czytelnik ma prawo oczekiwać, że dostał tekst dopracowany, najlepszy, na jaki autora stać. Tak się prawie nigdy nie dzieje -- autorzy popełniają błędy i ja nie jestem wyjątkiem. Krytykując, nie czepiam się każdego wątpliwego przecinka. Mówię czasem, że interpunkcja jest podejrzana -- nie wymieniam po kolei, gdyż żywię przekonanie, że autor jest w stanie samemu to dostrzec. Zwracam uwagę na zgrzyty, co do których podejrzewam, że są dla piszącego zupełnie niesłyszalne (porównaj początek mojej wypowiedzi tutaj). Czasem jest to związane z interpunkcją, innym razem nie. Żeby nie szukać za długo, weźmy "jabłko". Nie odrzuciłem ewentualności, że :deuter nie widzi w facecie "Kocham cię" nic śmiesznego -- dlatego napiętnowałem brak przecinka, średnika, czegokolwiek. Tak samo przyjąłem, że być może nie wie, jak zabójcza dla tekstu może być (w odczuciu niektórych czytelników) zastosowana narracja. A już najlepszym przykładem jest "stróżka". Może się wydawać, że w czepialski sposób wytknął błąd ortograficzny -- chyba jedyny w całym tekście! -- jednak dobrze zrobił, właśnie tego należy się czepić. Sprawdziłem: Word nie pomaga, słownik ortograficzny również; trzeba zajrzeć do jakiegoś, który podaje znaczenie -- do leksykonu lub słownika wyrazów bliskoznacznych. Prawdopodobnie :deuter radzi sobie dobrze z ortografią (autokorektę miałby dopiero włączyć), ale może właśnie dlatego nie był zdolny dostrzec błędu; czytał opowiadanie kilka razy, ufny w swoją wiedzę z zakresu polskiej ortografii (a może też w słownik ortograficzny), i nie zauważył w słowie "stróżka" nic podejrzanego -- nie dziw, skoro takie słowo istnieje, chyba nawet można ułożyć je w Scrabble, a pokazać paluchem w słowniku na pewno.
Powyższy mechanizm przetrwania błędu jest mi znany, gdyż sam wpadłem w podobną pułapkę omówioną tutaj.


:deuter
Tak, jest już za późno, jednak każdy z nas będzie pamiętał, że jest taka możliwość; niekoniecznie po to, by ją w przyszłości wykorzystać -- równie dobrze można z niej świadomie zrezygnować.
Nie od razu wpadłem na ten pomysł. Być może nie wymyśliłbym tego, gdybym zupełnie niezależnie napisał coś w klimatach "jabłka" -- między innymi dlatego uważam, że z dyskusji powyższej sporo wynoszę. Piszę "między innymi", ponieważ pomysł to nie jedyny mój zysk. Dzięki!

A "Fight Club"? -- nie czytałem.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

Kur
" Drę się w niebogłosy. Jednak milczę. "

'Wniebogłosy' łącznie. Poza tym dziwne zdanie. Czy nie logiczniej byłoby: chcę wydrzeć japę. Jednak milczę.

"tą cebulę" - tę cebulę, tą cebulą. Tę - biernik, tą - narzędnik.


Ogólnie to brak słów, świetne.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj