Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Półmisek Literata > Być jak Szymborska (i wcale nie nudne!)
poop_ek
Być jak Szymborska (nie nudny tekst o pewnym... czymś)

Zachciało mi się być Szymborską. Szymborska, wspaniała poetka, noblistka (czy nobliści bywają nobliwi?) o niezwykle wyrafinowanym poczuciu humoru lubi zabawy słowem, o czym w wywiadzie poinformował niedawno jej osobisty sekretarz. Rzekł on również, że pani Wisława lubi siąść z przyjaciółmi w cichej kafejce i przy dobrej kawie pisać żartobliwe epitafia. Pomysł spodobał mi się. W jednym momencie poczułem, że muszę być, choć na chwilę, Szymborską. Napisałem więc własne epitafium.

Epitafium optymisty
W przeżycie śmierci tak szczerze wierzył,
gdy ta kogoś zabierała.
A kiedy jemu swą rękę podała
To biedak, ze strachu nie przeżył.

Napisałem ale niestety nie poczułem się jak Szymborska. Może to nie o samo pisanie chodzi? Postanowiłem więc zrobić sobie kawę, pewnie to kofeina ma zbawienny wpływ na czucie się poet(k)ą. Przepis na pyszną kawę: kopiastą łyżeczkę mielonej kawy wsypać do ulubionego, dużego, zwężającego się ku dołowi kubka z czerwonym wzorkiem, dodać jeszcze pół łyżeczki kawy, zalać wrzątkiem. Poczekać aż się dobrze zaparzy, żeby fusy potem nie pływały po powierzchni naparu. Po odpowiednim czasie, to jest około dwóch minutach, wlać trochę mleka. Trudno mi w tej chwili zdefiniować pojęcie „trochę” bo nigdy nie odmierzałem ile to jest. W każdym razie musi być tyle, żeby zabielić napój ale żeby nie zdominować smaku mielonych, fermentowanych a następnie palonych ziaren smakiem mleka. Jeśli komuś bardzo zależy, to ja chętnie pokażę ile to jest. Potem do tego wszystkiego wsypać trzeba dwie i pół łyżeczki cukru, i zamieszać. Taką kawę zawsze piję więc i teraz taką zrobiłem. Wziąłem kartkę i znów napisałem to epitafium. Niestety, nadal nie czułem się starszą kobietą – geniuszem. Niewykluczone, że sposób przygotowania kawy był błędny, przecież pani Szymborska ma prawo przygotowywać kawę inaczej niż ja. Nie znalazłem nigdzie żadnych zaleceń jak taką Szymborskową kawę zrobić. Doszedłem jednak do wniosku, że problem musi leżeć nie w kawie, a miejscu jej konsumpcji. Nie pozostało nic innego jak udać się do najbliższej kawiarni i tam spróbować swoich sił.
Pojechałem. Najbliższa kafejka jest na tyle daleko, że pójście tam pieszo zajęłoby zbyt długi okres czasu, a mi przecież zależy, żeby jak najszybciej spróbować bycia Szymborską. W kafejce siadłem w kąciku, aby nie rzucać się zbytnio w oczy, zamówiłem kawę i na wszelki wypadek ciastko. Wyciągnąłem kartkę, długopis. Piszę...
Nic. Ciągle jestem sobą. Niepokojąco wysokim, chudym kolesiem, który wygląda jak żart Matki Natury. Świetny żart Matko Naturo, o tak! Ciekawe jak ty byś się czuła... z resztą nie ważne. Szymborska jest ważna. Bo skoro nie pisanie samo w sobie, nie kawa (ani ciastko) ani nawet kawiarnia to może potrzebne jest towarzystwo znajomych? Cóż... jak mus to mus. Na całe szczęście, w dzisiejszych czasach szybki kontakt jest możliwy dzięki telefonii komórkowej (ciekawe czy Szymborska używa komórki?). Mogę zadzwonić i skrzyknąć kilka osób aby natychmiast stawiły się tu i tu bo ja mam potrzebę pisania epitafium w ich towarzystwie. Pomyślałby człowiek, że taki, dajmy na to Kochanowski, nie miał takich szerokich możliwości... biedak. Pewnie przykro mu było kiedy siedział sam w tym swoim Czarnolesie i zabrakło mu weny. Dziś tylko wcisnąłby memory five, wówczas jednak dostępne były pewnie tylko gołębie pocztowe. A jak gołąb zabłądził? Albo, nie daj Boże, zdechł po drodze? Ehh... biedne ptaszysko. W sumie, dzisiaj pewnie ptasia grypa by go dopadła. Chyba lepiej dla niego, żeby nigdy się z jajka nie wykluł... Podczas tych rozważań nad rozwojem komunikacji na przestrzeni wieków i sposobami śmierci ptactwa, nadeszli moi przyjaciele. Siedzimy. Kawę pijemy, ciastka jemy. Mówię im co i jak, że ta Szymborska, epitafia, kawa. Też im kartki dałem, żeby coś napisali. I tak sobie pisaliśmy różne dziwne rzeczy, gdy w końcu chytrze złapałem długopis i nakreśliłem kilkoma szybkimi ruchami moje epitafium. To był świetny plan. Chyba jednak zbyt świetny, bo przez swą świetność obrósł w piórka i odmówił posłuszeństwa – nie wypalił po prostu.
I cóż ja biedny mam teraz czynić. Doszedłem do wniosku, że Szymborską już nigdy nie zostanę. Nie wiem czemu, podejrzewam, że to jednak wina sposobu przygotowania kawy ale kto to wie... Może będę miał okazję zapytać samej noblistki. Póki co jednak kończę moje rozważania i wracam do życia. Mając przygotowane epitafium, znów jestem krok dalej na tej tak zwanej ścieżce życia. Może nie jest to wyrób na miarę poetki Szymborskiej ale na pewno dla pismaczka mego pokroju wystarczy.

--
Jestem dzięciołem! Ale ziemnym... || A straż czuwa!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
A po czym poznajesz, że czujesz się 'jak Szymborska', bądź nie?

'Okres czasu' razi...

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
Przeczytałem to sobie po raz wtóry i stwierdzam, że przed pięcioma miesiącami nie napisałem czegoś ważnego.
Nie napisałem, że to sympatyczne jest. Powinienem był, bo uśmiechnąłem się przy tym tekście -- humoresce rodem z monologu nienachalnego, inteligentnego kabareciarza, co to woli poprawiać nastrój ględząc wesoło o czymś nietuzinkowym, niż ironicznie naigrywać się z władzy.

Niniejszym stwierdzam, co następuje:
To sympatyczne jest.

Poza tym widać, że posiada plan -- szereg czynności coraz bardziej mających upodobnić podmiot do noblistki.
I puentę.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!
Forum > Półmisek Literata > Być jak Szymborska (i wcale nie nudne!)
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj