Bo tak dzisiaj jadąc samochodem, rozmawiając z moim, naszło mnie, że w wielu muzycznych przypadkach wokal niszczy cały utwór.
Oczywiście w wielu, nie wszystkich.
No bo ja to mam tak, że intro utworu trwa 2min, muzyka wpada mi w ucho i stwierdzam, że ogólnie utwór jest pro, po czym wchodzi wokal i zwykle to jest jakiś piskliwy damski głosik, niczym wokalista The Crandberries (osobiście nie znoszę).
Cały kawałek od razu przekreślam.
A taki Patton?
Patton tworzy muzykę, do której śpiewa. Nie odwrotnie.
I uznać ktoś może, że w takim razie to razem nie gra.
Ale. Patton jak coś to się nie odzywa i daje muzyce swoje wybrzmieć.
A nie, że jakaś laleczka ni stąd ni zowąd wyskakuje z "uuuu sialalala"
Co mnie rozkłada na łopatki doszczętnie, bo ani to w pięć ani w dziewięć i żeby jeszcze która miała porządny głos?
Tylko ja tak mam?
Oczywiście w wielu, nie wszystkich.
No bo ja to mam tak, że intro utworu trwa 2min, muzyka wpada mi w ucho i stwierdzam, że ogólnie utwór jest pro, po czym wchodzi wokal i zwykle to jest jakiś piskliwy damski głosik, niczym wokalista The Crandberries (osobiście nie znoszę).
Cały kawałek od razu przekreślam.
A taki Patton?
Patton tworzy muzykę, do której śpiewa. Nie odwrotnie.
I uznać ktoś może, że w takim razie to razem nie gra.
Ale. Patton jak coś to się nie odzywa i daje muzyce swoje wybrzmieć.
A nie, że jakaś laleczka ni stąd ni zowąd wyskakuje z "uuuu sialalala"
Co mnie rozkłada na łopatki doszczętnie, bo ani to w pięć ani w dziewięć i żeby jeszcze która miała porządny głos?
Tylko ja tak mam?
--
- Mnie, osobiście, starsze kobiety podobają się bardziej... - Nie przeczę, gra światła na pryszczach i zmarszczkach jest bogatsza.