Mam ci ja na moich studiach coś, co się nazywa Communication Skills. Chodzi głównie o to, że my, jako przyszli lekarze, powinniśmy od samego początku umieć efektywnie rozmawiać, i - przede wszystkim - słuchać pacjentów. Zajęcia mają mieć formę luźną, w założeniu stanowiącą odskocznię od wykładów.
No i moja grupa trafiła na niespełnioną panią anestezjolog, która chyba chciała być wykładowcą i jej nie wyszło. Dyskusje zamienia w odpytywanie nas z tego co jej przyszło do głowy, każdą rzecz, do której dojdziemy kwituje stwierdzeniem 'no w sumie tak, ale ja to mam lepiej sformułowane'. Siedzimy przez bite dwie godziny nie mając prawa mieć własnego zdania. Nawet zdrzemnąć się nie można, bo jest nas 10 osób w grupie.
Obrzydziła mi jeden z dwóch przedmiotów, których nie mogłam się doczekać.
Drugiego na szczęście nie mam z nią.
Czy ja naprawdę jestem dziwna, że chcę do niektórych aspektów medycyny dojść na drodze dyskusji i twórczych wymian myśli?
No i moja grupa trafiła na niespełnioną panią anestezjolog, która chyba chciała być wykładowcą i jej nie wyszło. Dyskusje zamienia w odpytywanie nas z tego co jej przyszło do głowy, każdą rzecz, do której dojdziemy kwituje stwierdzeniem 'no w sumie tak, ale ja to mam lepiej sformułowane'. Siedzimy przez bite dwie godziny nie mając prawa mieć własnego zdania. Nawet zdrzemnąć się nie można, bo jest nas 10 osób w grupie.
Obrzydziła mi jeden z dwóch przedmiotów, których nie mogłam się doczekać.
Drugiego na szczęście nie mam z nią.
Czy ja naprawdę jestem dziwna, że chcę do niektórych aspektów medycyny dojść na drodze dyskusji i twórczych wymian myśli?