Pierwszy raz w największej mordowni w mieście. Lokal wypisz-wymaluj Knajpa morderców Kultu: rozczochrany szatniarz w wieku 60+, takiż sam ochroniarz, i bliźniaczopodobny barman w koszuli flanelowej starszej ode mnie. Do tego liche oświetlenie, dwie kaprawe mordy, siedzące przy stoliku nakrytym ceratą, łypiące na jakiś mecz w TV znad piwa. Niezapomnianego klimatu dodawał zerowy niemalże przepływ powietrza, a gra w bilard przypominała tam surwiwal na poziomie biegu katorżnika.
A piszę bo się pochwalić chciałem veni vidi vici. Skoro tam udało mi się przeżyć, to teraz z czystym sumieniem mogę umierać.
A piszę bo się pochwalić chciałem veni vidi vici. Skoro tam udało mi się przeżyć, to teraz z czystym sumieniem mogę umierać.