Dobrze, dobrze... ale dlaczego nagle niemalże wszyscy wieszają na niej psy, domagają się nie wiadomo jak wysokich kar, że powinna iść za kratki itd. Pomijam tu przypadki, kiedy ktoś był w bliższych kontaktach/ związkach z osobami związanymi ze sprawą, bo zdecydowana większość komentujących to zupełnie obcy ludzie, a wykrzykują tak, jakby się to im się działa krzywda. Precedens? Prokuratura chciała wyroku w zawieszeniu (rok więzienia w zawiasach na 3). Sąd dał mniej - miał swoje powody. Nagle wszyscy zaczynają krzyczeć o równości, poszanowaniu prawa i zasłanianiu się nazwiskiem. Dlaczego nikt nie postawi się w sytuacji jej, albo je brata. Czy fajnie by wam było, gdyby nagle z waszej winy (niekoniecznie jawnej i zamierzonej, ale w wyniku waszego działania) nagle ginie bliska osoba, a całkowicie obcy ludzie mieszają was z błotem i wysyłają do diabła. Albo inaczej - giniecie albo doznajecie trwałego kalectwa w wypadku, którego sprawcą jest wasz bliski. Jak się czujecie, i czy też wieszalibyście psy na tym kimś?
Inna sprawa - to, że nie przyznaje się do stawianych zarzutów wcale nie znaczy, że nie czuje się w jakiś sposób winna.
I jeszcze jedno - do wszystkich "kierowców": jazda ostrożna nie oznacza jazdy powolnej. Ostrożnie - znaczy z wyobraźnią i dostosowaniem manewrów i prędkości do warunków na drodze, możliwości pojazdu i umiejętności własnych. Ocena powyższych zależy od doświadczenia za kółkiem, a z tego co wiadomo, to sprawczyni prawko miała od niedawna...