sniemiec - a demokratyczne wybory gwarantują, że nigdy ktoś niegodny nie dojdzie do władzy
...
Przyznam że nie śledzę dokładnie całej sprawy, pamiętam tylko że twierdzi że "nikogo nie krzywdził". Może nie, może tak. Może najlepiej byłoby raz na zawsze ustalić jakiś standard oceny takich spraw. Albo uznajemy że każdy kto coś podpisał jest winny, albo będziemy za każdym razem sprawdzać czy rzeczywiście donosił czy "tylko" lawirował i kombinował.
Anyway...Nawet jeżeli jest zwykłym donosicielem (i na dodatek tchórzem i kłamcą), i cała sprawa jest skandalem, to ja jutro do kościoła i tak pójdę. Bo niby dlaczego nie? Wcześniej był Paetz, byli księża pedofile, w historii kościoła były tysiące takich wpadek. Nie wiem więc dlaczego ktoś miałby się obrazić właśnie teraz. Po drugie, dla mnie to trochę tak jakby się obrażać na jakiś przedmiot bo jego nauczyciel okazał się durniem i szubrawcą. Po trzecie, KK to absolutnie nie są tylko ludzie. Pozwolę sobie przygwoździć swoim własnym wrzutem (z książki B16):
Być może zna Pan tę średniowieczną anegdotę o Żydzie, który wybrał się na dwór papieski i przeszedł na katolicyzm. Gdy powrócił do swego miasta, pewien znawca dworu papieskiego zapytał go: "Czyś w ogóle zauważył, co się tam dzieje?". "Ależ tak", odpowiedział, "wszystko widziałem, wszystkie te skandaliczne sprawki". "I mimo to zostałeś katolikiem, toż to całkowity nonsen!". Na co Żyd odpowiedział: "Właśnie dlatego zostałem katolikiem. Bo skoro Kościół mimo to nadal istnieje, to rzeczywiście ktoś inny musi go podtrzymywać".
Jak głosi inna anegdota, Napoleon miał kiedyś powiedzieć, że zmiecie Kościół z powierzchni ziemi. Na co pewien kardynał odrzekł: "Nawet nam się tego nie udało dokonać".
A co do autorytetów...ja nie traktuje żadnego księdza ani biskupa automatycznie jako autorytet. Albo sobie na to zasłuży albo jest po prostu mniej lub bardziej sympatycznym urzędnikiem którego rola sprowadza się do udzielania mi potrzebnych sakramentów.