No ale jak się komuś nie chce, to co? Ano jajco!
Bułki w sklepie drogie jak skurwesyn, 1,79PLN za zwykłą pszenną bułkę, bez żadnych nasion czy udziwnień, to już kurwa lekka przesada. No fakt, duża taka ze 100g, ale to i tak przegięcie. Nie będę tyle płacił! Prawdopodobnie pochodzenie mam częściowo żydowskie, reszta wieśniak.
Zatem wyciągam bardzo dawno temu nabyty automat do chleba nieistniejącej już chyba marki moulinex, pół kilo mąki 650, szklankę ciepłej wody, 20g drożdży, łyżeczka soli, dwie cukru i dwie łyżki oleju - będzie po taniości. Składniki jebut do miski z mieszadłem i odpalam program "ciasto".
Maszynka zaczyna napierdalać:
Się miesza:
Się miesza:
O! Przestało:
Będzie rosło, aż wyrośnie:
Bez obaw. Więcej nie wyrośnie, jak do krawędzi miski, no może nieco ponad krawędź. Chyba, że się da więcej składników, to wtedy wszystko upierdolone, ciasto na grzałce, smród i syf - raz kiedyś chciałem więcej ciasta na pizzę zrobić i musiałem to sprzątać i czyścić, więc nauka pozostała na zawsze.
Wyrosło? Wywalam na jakąś taką podkładkę z ikei:
Na której to ładnie dzielę ciasto na 9 w miarę równych porcji:
Na wagę to po ok.80g.
Z ciasta kulam w rękach kulkę, potem ją spłaszczam i wpierdalam na papier na blachę. Nie będę się brudził mąką i formował pieknych bułeczek, bo po pierwsze talentu do tego nie mam, po drugie ma być szybko i bez zbędnego brudzenia, a po trzecie próbowałem, ale to wkurwiające jest, a i tak nie wychodziło mi. Zatem efekt wizualnie jest chujowy i taki ma być:
Na wierzch ściereczka i niech sobie wyrosną, tak ze 30-40minut.
Wyrosły:
Tak wiem, nadal wyglądają chujowo. I tu niespodzianka, to się do końca nie zmieni.
W tzw. międzyczasie odpalam piekarnik góra dół, i na 190-200 stopni, bo chuj wie ile tam faktycznie jest.
Poszły do piekarnika:
To na dole, to taka aluminiowa tacka z wodą, czasem wstawiam, czasem nie. Zwłaszcza jak jest czymś upierdolona, to nie, bo będzie śmierdziało.
Nigdy nie wiem ile czasu się pieką, ale po upieczeniu wyglądają tak:
Z blachy, gotowe bułki, szybciutko na taki ruszt grillowy, żeby sobie ostygły:
No i po kolejnych 20-30 minutach są gotowe, co właśnie nastąpiło i zamierzam teraz żreć.
Smacznego!
Dziękuję!
Po przeliczeniu kosztu składników(towar z biedronki) i prądu, to wychodzi około 45 groszy za sztukę.
Dziękuję, do następnego bana.
Bułki w sklepie drogie jak skurwesyn, 1,79PLN za zwykłą pszenną bułkę, bez żadnych nasion czy udziwnień, to już kurwa lekka przesada. No fakt, duża taka ze 100g, ale to i tak przegięcie. Nie będę tyle płacił! Prawdopodobnie pochodzenie mam częściowo żydowskie, reszta wieśniak.
Zatem wyciągam bardzo dawno temu nabyty automat do chleba nieistniejącej już chyba marki moulinex, pół kilo mąki 650, szklankę ciepłej wody, 20g drożdży, łyżeczka soli, dwie cukru i dwie łyżki oleju - będzie po taniości. Składniki jebut do miski z mieszadłem i odpalam program "ciasto".
Maszynka zaczyna napierdalać:
Się miesza:
Się miesza:
O! Przestało:
Będzie rosło, aż wyrośnie:
Bez obaw. Więcej nie wyrośnie, jak do krawędzi miski, no może nieco ponad krawędź. Chyba, że się da więcej składników, to wtedy wszystko upierdolone, ciasto na grzałce, smród i syf - raz kiedyś chciałem więcej ciasta na pizzę zrobić i musiałem to sprzątać i czyścić, więc nauka pozostała na zawsze.
Wyrosło? Wywalam na jakąś taką podkładkę z ikei:
Na której to ładnie dzielę ciasto na 9 w miarę równych porcji:
Na wagę to po ok.80g.
Z ciasta kulam w rękach kulkę, potem ją spłaszczam i wpierdalam na papier na blachę. Nie będę się brudził mąką i formował pieknych bułeczek, bo po pierwsze talentu do tego nie mam, po drugie ma być szybko i bez zbędnego brudzenia, a po trzecie próbowałem, ale to wkurwiające jest, a i tak nie wychodziło mi. Zatem efekt wizualnie jest chujowy i taki ma być:
Na wierzch ściereczka i niech sobie wyrosną, tak ze 30-40minut.
Wyrosły:
Tak wiem, nadal wyglądają chujowo. I tu niespodzianka, to się do końca nie zmieni.
W tzw. międzyczasie odpalam piekarnik góra dół, i na 190-200 stopni, bo chuj wie ile tam faktycznie jest.
Poszły do piekarnika:
To na dole, to taka aluminiowa tacka z wodą, czasem wstawiam, czasem nie. Zwłaszcza jak jest czymś upierdolona, to nie, bo będzie śmierdziało.
Nigdy nie wiem ile czasu się pieką, ale po upieczeniu wyglądają tak:
Z blachy, gotowe bułki, szybciutko na taki ruszt grillowy, żeby sobie ostygły:
No i po kolejnych 20-30 minutach są gotowe, co właśnie nastąpiło i zamierzam teraz żreć.
Smacznego!
Dziękuję!
Po przeliczeniu kosztu składników(towar z biedronki) i prądu, to wychodzi około 45 groszy za sztukę.
Dziękuję, do następnego bana.
Ostatnio edytowany:
2022-05-24 08:07:06
--