@waldek52 Ja się dziabnąłem trzecią dawką równiutko miesiąc temu. Ale wtedy nie było omikronowej paniki, dzieci nie szczepiono i ogólnie morale leżało.
Więc przed wyjściem z fabryki o 15.00 (tak nazywamy naszą pracę, mimo że to zwykła firma handlowa), zalogowałem się do IKP, zarejestrowałem się i wybrałem termin na 16.00 w aptece obok mojego domu. Jadę do domu z firmy 45 minut, więc tak to sobie wykombinowałem. Oczywiście korek po drodze był większy niż zwykle i nie zdążyłem do domu odstawić samochodu, podjechałem zatem punkt 16.00 do apteki. Wszedłem, kolejki nie było, powiedziałem pani, że ja na szczepienie, ona spojrzała w kompa, podała moje nazwisko i spytała czy to ja, po potwierdzeniu poprosiła o wypełnienie ankiety, a ja miałem wcześniej przygotowaną, więc jej dałem, zaprosiła za parawan, dziabnęła mnie i kazała poczekać 10 minut. O 16.15 wyszedłem zaszczepiony.
I taka mnie wtedy refleksja naszła (jak młodą lekarkę), że nasze społeczeństwo może a nie chce.
Smutek jakiś mnie ogarnął, że rozum jednak przegrał. Ale choć ja (mam nadzieję) wygrałem.
I tego się trzymam. I wy się też trzymajcie.