Nigdy w czasie spotkań rodzinnych nie rozmawiamy o polityce - tak było zawsze i tak jest teraz, choć wiem że mam w rodzinie osoby o poglądach liberalnych, lewicowych, prawicowych i ludowców, ale nikt nie jest zatwardziałym fanatykiem i na pewno polityka by nas nie skłóciła.
Mama 91 lat zawsze głosowała na ludowców, ponieważ uważała, że oni i tak nigdy sami rządzić nie będą i nie narobią przez to większych szkód, niż rządzący. Ale teraz, to bardziej myśli o zbawieniu duszy - bez Rydzyka.
Tata - nie żyje, doceniał czasy międzywojenne, Piłsudskiego, na temat PZPR i PRL w ogóle z nikim nie dyskutował - do żadnej partii nigdy się nie zapisał.
Bracia - pierwszy bardziej wykształcony, wysokie stanowisko, działacz Solidarności jest za PiS, drugi elektryk po zawodówce jest zwolennikiem PO, siostra w Austrii i nie interesuje ją żadna polityka.
Dzieci moje i ich rodziny nie angażują się w politykę, chociaż wiedzą co i jak w krajowej polityce.
Moje poglądy: w ogóle nie włączam telewizora, wiadomości czerpię z internetu, potrafię jeszcze myśleć samodzielnie i mam swoje zdanie na każdy temat, kościół od 25 lat omijam szerokim łukiem.
Przy tym uważam, że każdy ma prawo wierzyć w co chce, mieć poglądy, jakie chce czy mi się to podoba, czy nie, ale też nie chcę, aby ktoś mi wciskał melodię, pod którą mam tańczyć.