Pamiętacie wieki temu, był tu na JM taki hit.
Facet z Ameryki Południowej (chyba Peru), bez zęba na przodzie, z gitarą i złotym łańcuchem na klacie śpiewał piosenkę, że aż się zakrztusił. Śpiewał na tle drzew, właściwie zawodził.
Coś, ktoś?
Facet z Ameryki Południowej (chyba Peru), bez zęba na przodzie, z gitarą i złotym łańcuchem na klacie śpiewał piosenkę, że aż się zakrztusił. Śpiewał na tle drzew, właściwie zawodził.
Coś, ktoś?
--