Stoję na chodniku, obserwuję psa niuchającego krzaki. Pusto, pogoda słaba, niedziela rano. Nagle czuję uderzenie w plecy. Wpadł na mnie pan biegacz z impetem i na moje pytanie o co chodzi, mówi oburzony, że stoję mu na torze. Czyli już nie tylko rowerzyści uważają że są panami i władcami na chodniku. Co się do cholery dzieje z ludźmi?
--
Mrrrrr.... Wiesz co jest najbardziej przerażające? Zdychanie w poczuciu że się tak naprawdę nie żyło...