Przypomniały mi się trzy historyjki po wątku o doręczeniach sądowych, indżojcie
I
Będąc młodą pracowniczką biura firmy kurierskiej, przychodzi raz do mnie kurier i - pokazując list przewozowy na paczce - mówi:
- Zobacz, tu jakiś dziwny adres, numer jakby bloku, a tam na Portowej nie ma bloków, tylko same firmy, a telefon stacjonarny i nie odpowiada. To ja to zostawię do wyjaśnienia.
- Zabierz, bo znowu będzie afera, że nie było próby doręczenia pod adresem, może człowiek do pracy zamówił, przyjdzie do pracy i odbierze telefon.
- No dobra, ale zostawię ci numer paczki, to jak się nie uda doręczyć, to wyjaśnisz.
Po kilkudziesięciu minutach kurier dzwoni, istotnie bloku tam nie ma, w firmie nikt człowieka nie zna, telefon dalej nie odpowiada, no to dzwonię do nadawcy i wyjaśniam.
Miła pani zapiera się, że adres dobry, tylko kurier słaby, na moją prośbę sprawdza jeszcze raz w zamówieniu - wszystko się zgadza. A może dysponuje pani numerem komórkowym do klienta? Dysponuje, podała, dzwonię, tłumaczę, że paczkę mamy na taki i taki adres, że w firmie pod adresem go nie znają.
- Ale jaka firma, tu jest blok!
- Ale na Portowej nie ma bloków!
- Ale jak nie ma, jak jest, ja tu mieszkam!
Nosz kura, nie jestem mistrzynią świata w znajomości tej dzielnicy, ale bloków tam nie ma. Próbuję inaczej:
- A co jest blisko tego bloku?
- No przystanek jest, szkoła, stadion...
- Czy pierwsza litera nazwy ulicy to P jak Patrycja?
- Nie, S jak Stefan.
- Sssssssportowa?
- Tak!
Doręczyliśmy.
II
Infolinia łączy mi rozmowę z klientem kwestionującym odmowę przyjęcia, facet twierdzi, że żadnego kuriera nie było. Kurier twierdzi, że był, wyszła jakaś bardzo starsza pani, stwierdziła, że nic nie zamawiała i kazała mu się szybciutko oddalić, no to się oddalił, wpisał odmowę przyjęcia, paczka wróciła do nadawcy. Facet twierdzi, że żadnego kuriera nie było i żadna starsza pani u niego nie mieszka. OK, to sprawdźmy, czy mamy dobry adres, jak powinna być zaadresowana paczka? No tu do wsi pod miastem, ulica taka i taka, numer taki i taki. Ale zaraz, jak to - wieś? Ja mam w systemie miasto, kurier, który doręczał, też tej wsi nie obsługuje. Ale to przecież oczywiste, że jak jest podana ulica, kod pocztowy i miasto, to chodzi o ulicę we wsi, a nie w mieście, bo ta w mieście ma inny kod. No jednak nie.
III
Tym razem kurier był młody. We wsi, do której była przesyłka, był pierwszy raz, odbiorcy nikt we wsi nie kojarzył, numer domu nic nikomu nie mówił, a telefon nie odpowiadał. Dzwoni do biura ten nieszczęśnik i pyta, co ma zrobić, bo doręczyć się nie da.
- Znajdź sołtysa - mówię - sołtys wie wszystko.
Znalazł sołtysa, ale sołtys też człowieka nie znał, numeru domu nie kojarzył.
Wyszła i sołtysowa, zapoznawszy się z problemem zamyśliła się głęboko.
- A może to ten, co z Kaśką od Kowalskich mieszka?
Sołtys aż się rozjaśnił, Kowalscy mieszkają tamój za lasem i zaraz wytłumaczył, jak dojechać.
Istotnie, odbiorca był narzeczonym Kaśki od Kowalskich, z nazwiska go nie kojarzyli, bo on był ten Piotrek, co z Kaśką od Kowalskich, a nie że Iksiński. Numeru Kowalscy na domu nie mają, bo po to, wszyscy wiedzą, że oni tam mieszkają i listonosz też wie. A Iksiński pracuje w mieście i nie mógł w pracy odebrać telefonu, to wiem, bo oddzwonił po kilku godzinach.
I
Będąc młodą pracowniczką biura firmy kurierskiej, przychodzi raz do mnie kurier i - pokazując list przewozowy na paczce - mówi:
- Zobacz, tu jakiś dziwny adres, numer jakby bloku, a tam na Portowej nie ma bloków, tylko same firmy, a telefon stacjonarny i nie odpowiada. To ja to zostawię do wyjaśnienia.
- Zabierz, bo znowu będzie afera, że nie było próby doręczenia pod adresem, może człowiek do pracy zamówił, przyjdzie do pracy i odbierze telefon.
- No dobra, ale zostawię ci numer paczki, to jak się nie uda doręczyć, to wyjaśnisz.
Po kilkudziesięciu minutach kurier dzwoni, istotnie bloku tam nie ma, w firmie nikt człowieka nie zna, telefon dalej nie odpowiada, no to dzwonię do nadawcy i wyjaśniam.
Miła pani zapiera się, że adres dobry, tylko kurier słaby, na moją prośbę sprawdza jeszcze raz w zamówieniu - wszystko się zgadza. A może dysponuje pani numerem komórkowym do klienta? Dysponuje, podała, dzwonię, tłumaczę, że paczkę mamy na taki i taki adres, że w firmie pod adresem go nie znają.
- Ale jaka firma, tu jest blok!
- Ale na Portowej nie ma bloków!
- Ale jak nie ma, jak jest, ja tu mieszkam!
Nosz kura, nie jestem mistrzynią świata w znajomości tej dzielnicy, ale bloków tam nie ma. Próbuję inaczej:
- A co jest blisko tego bloku?
- No przystanek jest, szkoła, stadion...
- Czy pierwsza litera nazwy ulicy to P jak Patrycja?
- Nie, S jak Stefan.
- Sssssssportowa?
- Tak!
Doręczyliśmy.
II
Infolinia łączy mi rozmowę z klientem kwestionującym odmowę przyjęcia, facet twierdzi, że żadnego kuriera nie było. Kurier twierdzi, że był, wyszła jakaś bardzo starsza pani, stwierdziła, że nic nie zamawiała i kazała mu się szybciutko oddalić, no to się oddalił, wpisał odmowę przyjęcia, paczka wróciła do nadawcy. Facet twierdzi, że żadnego kuriera nie było i żadna starsza pani u niego nie mieszka. OK, to sprawdźmy, czy mamy dobry adres, jak powinna być zaadresowana paczka? No tu do wsi pod miastem, ulica taka i taka, numer taki i taki. Ale zaraz, jak to - wieś? Ja mam w systemie miasto, kurier, który doręczał, też tej wsi nie obsługuje. Ale to przecież oczywiste, że jak jest podana ulica, kod pocztowy i miasto, to chodzi o ulicę we wsi, a nie w mieście, bo ta w mieście ma inny kod. No jednak nie.
III
Tym razem kurier był młody. We wsi, do której była przesyłka, był pierwszy raz, odbiorcy nikt we wsi nie kojarzył, numer domu nic nikomu nie mówił, a telefon nie odpowiadał. Dzwoni do biura ten nieszczęśnik i pyta, co ma zrobić, bo doręczyć się nie da.
- Znajdź sołtysa - mówię - sołtys wie wszystko.
Znalazł sołtysa, ale sołtys też człowieka nie znał, numeru domu nie kojarzył.
Wyszła i sołtysowa, zapoznawszy się z problemem zamyśliła się głęboko.
- A może to ten, co z Kaśką od Kowalskich mieszka?
Sołtys aż się rozjaśnił, Kowalscy mieszkają tamój za lasem i zaraz wytłumaczył, jak dojechać.
Istotnie, odbiorca był narzeczonym Kaśki od Kowalskich, z nazwiska go nie kojarzyli, bo on był ten Piotrek, co z Kaśką od Kowalskich, a nie że Iksiński. Numeru Kowalscy na domu nie mają, bo po to, wszyscy wiedzą, że oni tam mieszkają i listonosz też wie. A Iksiński pracuje w mieście i nie mógł w pracy odebrać telefonu, to wiem, bo oddzwonił po kilku godzinach.
--
I'm a Black Magic Woman