W ostatnich latach często spotykam się z narzekaniem na prowadzenie biznesu w Polsce - że bieda się robi, gospodarka pada, że wina Peło, że wina PiS itd. Bardzo często właściciele nie dali rady dalej prowadzić firmy, popadli w problemy, albo znacząco obniżyła im się stopa życia, no i nieustannie czekają na ożywienie gospodarcze, które pozwoli im wrócić na dawny poziom, tylko nie wiedzą, że to nigdy nie nadejdzie.
Oczywiście koniunktura i władza mają pewien wpływ, ale coś mi podpowiada, że akurat nie w tych przypadkach. Niektórzy przez kilkanaście lat niczego się nie nauczyli, a raczej tak się przyzwyczaili, że nie dostrzegają oraz nie rozumieją "nowej" rzeczywistości. Kiedyś niewiele było trzeba, aby kapitał na start był, a biznes żarł. Ludzie kupowali chińskie gówno z kilkukrotną przebitką, bo nie było niczego innego. Niegdyś dumna właścicielka obuwniczego dziś ze smutkiem patrzy, że nikt nie chce wejść do jej sklepu jebiącego rakotwórczym plastikiem. Czasami zajrzy jakaś babcia z przyzwyczajenia i kupi wnuczkowi buty, które wypalą mu skórę i będą obiektem drwin kolegów, choć za te same pieniądze można kupić jakieś niezłe "prawdziwe" buty.
Co gorsza, klienci nagle domagają się szacunku, dobrej obsługi i jakości! To już zmora branży gastronomicznej. Przez 20 lat podawano odgrzewane gówno i nagle się nie podoba paniczom To na pewno nie wina właściciela, to ludziom się coś pojebało, albo zbiednieli i nie przychodzą do ekskluzywnego lokalu. Sam z bliska obserwowałem rozkład jednej firmy, gdzie właściciele byli zamknięci na jakikolwiek rozwój i zmiany, a coraz gorszą sytuację zrzucali na coraz bardziej absurdalne powody.
A temat mi się przypomniał, bo spotkałem właścicielkę punktu ubezpieczeniowego, która zdziwiła się, że już do niej nie przychodzę - może to przez covid taka bieda? Kiedyś dużo częściej podróżowałem i zawsze kupowałem ubezpieczenie - nawet gdy mogłem to zrobić online to przychodziłem do punktu, bo miałem blisko, a cena w zasadzie się nie różniła, więc zakładałem, że niech mają z tego jakąś prowizję. Ale skończyła się dobroć gdy się okazało, że różnica wynosiła nawet kilkaset złotych, co pewnie wynikało z nieumiejętności konfiguracji oferty, ale na jedno wychodzi. Po co mam przepłacać? I jak sobie przypominam to takich narzekań słyszałem już całe mnóstwo i zawsze "kiedyś to były czasy" a teraz nie ma czasów, bo trzeba się postarać. Niestety wiele polskich przedsiębiorstw nigdy nie było dobrze prowadzonych i od kilku lat zaczyna się weryfikacja.
Więc jak tam Wasze biznesy Janusze? Młode pokolenie Was wygryza?
Oczywiście koniunktura i władza mają pewien wpływ, ale coś mi podpowiada, że akurat nie w tych przypadkach. Niektórzy przez kilkanaście lat niczego się nie nauczyli, a raczej tak się przyzwyczaili, że nie dostrzegają oraz nie rozumieją "nowej" rzeczywistości. Kiedyś niewiele było trzeba, aby kapitał na start był, a biznes żarł. Ludzie kupowali chińskie gówno z kilkukrotną przebitką, bo nie było niczego innego. Niegdyś dumna właścicielka obuwniczego dziś ze smutkiem patrzy, że nikt nie chce wejść do jej sklepu jebiącego rakotwórczym plastikiem. Czasami zajrzy jakaś babcia z przyzwyczajenia i kupi wnuczkowi buty, które wypalą mu skórę i będą obiektem drwin kolegów, choć za te same pieniądze można kupić jakieś niezłe "prawdziwe" buty.
Co gorsza, klienci nagle domagają się szacunku, dobrej obsługi i jakości! To już zmora branży gastronomicznej. Przez 20 lat podawano odgrzewane gówno i nagle się nie podoba paniczom To na pewno nie wina właściciela, to ludziom się coś pojebało, albo zbiednieli i nie przychodzą do ekskluzywnego lokalu. Sam z bliska obserwowałem rozkład jednej firmy, gdzie właściciele byli zamknięci na jakikolwiek rozwój i zmiany, a coraz gorszą sytuację zrzucali na coraz bardziej absurdalne powody.
A temat mi się przypomniał, bo spotkałem właścicielkę punktu ubezpieczeniowego, która zdziwiła się, że już do niej nie przychodzę - może to przez covid taka bieda? Kiedyś dużo częściej podróżowałem i zawsze kupowałem ubezpieczenie - nawet gdy mogłem to zrobić online to przychodziłem do punktu, bo miałem blisko, a cena w zasadzie się nie różniła, więc zakładałem, że niech mają z tego jakąś prowizję. Ale skończyła się dobroć gdy się okazało, że różnica wynosiła nawet kilkaset złotych, co pewnie wynikało z nieumiejętności konfiguracji oferty, ale na jedno wychodzi. Po co mam przepłacać? I jak sobie przypominam to takich narzekań słyszałem już całe mnóstwo i zawsze "kiedyś to były czasy" a teraz nie ma czasów, bo trzeba się postarać. Niestety wiele polskich przedsiębiorstw nigdy nie było dobrze prowadzonych i od kilku lat zaczyna się weryfikacja.
Więc jak tam Wasze biznesy Janusze? Młode pokolenie Was wygryza?