Nie żebym bronił tego matoła, a tym bardziej tej śmiesznej retoryki, ale w istocie Polska współpracowała z Japonią w czasie drugiej wojny. Przykładowo - na terenie ambasady japońskiej w Berlinie polski wywiad mógł czuć się całkiem swobodnie, co więcej, polscy szpiedzy nierzadko poruszali się po Europie korzystając z paszportów dyplomatycznych dostarczanych przez Japończyków. Zdaje się, że w październiku 1941 roku Niemcy zmusili Japończyków do zamknięcia tej placówki, niemniej współpraca ciągle trwała. Kiedy Japończycy zaatakowali Pearl, rząd polski wypowiedział Samurajom wojnę. Japończycy podrapali się po głowach i grzecznie odmówili podjęcia rękawicy argumentując, że nie mają żadnego biznesu w toczeniu wojny z Polską, która walczy o własną niepodległość i wierzą, że ta deklaracja wojny została wypowiedziana pod presją Brytyjczyków. A żeby było jeszcze weselej, pomimo tej jednostronnej deklaracji wojny, współpraca wywiadów trwała w najlepsze i wymieniano się informacjami przede wszystkim na temat ZSRR. Japończycy nawet nie obrazili się na Witka Urbanowicza, który zaliczył bodaj 6 czy 7 zestrzeleń na Pacyfiku. Formalnie układ pokojowy zawarto dopiero w 1957 roku, co czyni tę "wojnę" jedną z bardziej absurdalnych.
edit, co też koledzy powyżej już napisali