...że w 2006 roku nasz kolega Łukasz "Spalding" Majewski (taki człowiek z gitarą jak to w tej całej poezji śpiewanej bywa) był jurorem Ogólnopolskiego Turystycznego Przeglądu Piosenki Studenckiej „Bazuna” odbywającego się wówczas w Elblągu. I nas zaprosił.
Kwartet ProForma nigdy, poza sytuacją o której tu mowa, nie miał, nie ma i nie będzie miał nic wspólnego z piosenką turystyczną
NIGDY. Ale że kolega i gramy wszędzie gdzie nas chcą, to pojechaliśmy.
Zagraliśmy tam "Noc" do wiersza K.I.Gałczyńskiego, która to ani tematem ani muzyką z piosenką turystyczną nie ma NIC wspólnego, jest formą trudną, ponad 6-cio minutową, 3 częściową, bez nośnych refrenów o wędrowaniu po górach i takich tam. Mimo to udało nam się tam zdobyć jakieś wyróżnienie bodajże, czy III miejsce, już nie pamiętam.
Wiązało się to z koniecznością wystąpienia w koncercie finałowym, który baaardzo się przeciągnął. Czekaliśmy i czekaliśmy i koniec końców zagraliśmy strasznie późno, około pierwszej w nocy. No i gdy oficjalna impreza już się skończyła, chcieliśmy wylądować w pokoju który nam przydzielono i iść spać. Po jakiejś może półgodzinie do hotelu/schroniska dotarło także caaałe rozśpiewaaane towarzystwo spod sceny i cała ta ekipa zasiadła sobie z gitarami w hallu, na który wychodziły drzwi naszego pokoju... No i śpiewali dalej... i śpiewali...
I śpiewali te nośne przestrzenne refreny oparte na przysłowiowych czterech akordach na krzyż, mimo naszego zmęczenia, próśb i gróźb… Piosenka turystyczna to twórczość zacna, ale strasznie monotonna, w pewnym momencie mieliśmy już wrażenie, że cały świat jest jedną wielką piosenką turystyczną z pięknym refrenem o wędrowaniu po górach. Oczywiście towarzystwo za kołnierze nie wylewało i te ładne refreny pomału zmieniały się w pieśni masowego rażenia śpiewane w dość ogólnej tonacji.
Gdy około siódmej rano usłyszeliśmy „A my nie chcemy uciekać stąd” Kaczmarskiego i Gintrowskiego, zaśpiewane również powoli, rozlewnie i przestrzennie na tę samą modłę - nie zdzierżyliśmy. Powstał plan.
1) Zemścić i napisać czystą gatunkowo Piosenkę Turystyczną. Parodię gatunku, wykpiwającą cały ten nurt i
2) wystąpić z nią w konkursie na kolejnej edycji tego samego festiwalu.
Pomysł stał się ciałem i wspólnymi siłami wracając z jakiegoś koncertu niedługo później, napisaliśmy tę piosenkę... w pociągu. Cały proces twórczy zajął jakieś 20 minut, kawałek otrzymał tytuł oczywiście „Drzewa”. Konstrukcję oparliśmy na najbardziej podstawowym schemacie podstawowych akordów triady C-dur, możliwie najłatwiejszym, najbardziej typowym, na którym opiera się połowa albo 2/3 piosenek turystycznych, biwakowych oraz ogniskowych, daliśmy nośny refren chórem o wędrowaniu…
Do zemsty nie doszło, „Bazuna” w kolejnym roku z przyczyn finansowych się nie odbyła, piosenka powędrowała do szuflady, mieliśmy ważniejsze sprawy. Niemniej czasem graliśmy ją na koncertach knajpianych, szeroko opowiadając o okolicznościach powstania i wywołując tym wielką wesołość.
Minęło kilka lat i pewnego razu Klempicz znalazł w mailu prośbę, czy może byśmy na swojej stronie www nie zareklamowali "Przeglądu Piosenki Turystycznej „Polana” w Radomierzu... W tym momencie oczy nam się zaświeciły straszliwie złośliwie
Jako że byliśmy już trochę w tym światku poetyckim znani, postanowiliśmy wystąpić incognito i założyliśmy nowy zespół. Jako że nadal jesteśmy wielkimi fanami wyrobów Polmosu Lublin, zespół otrzymał nazwę "Złocista polana", wystąpiliśmy ubrani możliwie turystycznie, kapelusze, plecak na plecach, chlebaki, moro, dwutygodniowe brody jakbyśmy właśnie zeszli z jakichś gór, zanim to jeszcze było tak modne jak teraz. Nikt nas tam nie skojarzył.
No i co tu dużo gadać, wygraliśmy ten przegląd...
A to nasz nowy antyteledysk.
Legenda głosi, że gdy w naszej kapeli pojawi się harmonijka ustna, to się rozpadniemy.
https://youtu.be/VcPj-qSr1fI
Kwartet ProForma nigdy, poza sytuacją o której tu mowa, nie miał, nie ma i nie będzie miał nic wspólnego z piosenką turystyczną
NIGDY. Ale że kolega i gramy wszędzie gdzie nas chcą, to pojechaliśmy.
Zagraliśmy tam "Noc" do wiersza K.I.Gałczyńskiego, która to ani tematem ani muzyką z piosenką turystyczną nie ma NIC wspólnego, jest formą trudną, ponad 6-cio minutową, 3 częściową, bez nośnych refrenów o wędrowaniu po górach i takich tam. Mimo to udało nam się tam zdobyć jakieś wyróżnienie bodajże, czy III miejsce, już nie pamiętam.
Wiązało się to z koniecznością wystąpienia w koncercie finałowym, który baaardzo się przeciągnął. Czekaliśmy i czekaliśmy i koniec końców zagraliśmy strasznie późno, około pierwszej w nocy. No i gdy oficjalna impreza już się skończyła, chcieliśmy wylądować w pokoju który nam przydzielono i iść spać. Po jakiejś może półgodzinie do hotelu/schroniska dotarło także caaałe rozśpiewaaane towarzystwo spod sceny i cała ta ekipa zasiadła sobie z gitarami w hallu, na który wychodziły drzwi naszego pokoju... No i śpiewali dalej... i śpiewali...
I śpiewali te nośne przestrzenne refreny oparte na przysłowiowych czterech akordach na krzyż, mimo naszego zmęczenia, próśb i gróźb… Piosenka turystyczna to twórczość zacna, ale strasznie monotonna, w pewnym momencie mieliśmy już wrażenie, że cały świat jest jedną wielką piosenką turystyczną z pięknym refrenem o wędrowaniu po górach. Oczywiście towarzystwo za kołnierze nie wylewało i te ładne refreny pomału zmieniały się w pieśni masowego rażenia śpiewane w dość ogólnej tonacji.
Gdy około siódmej rano usłyszeliśmy „A my nie chcemy uciekać stąd” Kaczmarskiego i Gintrowskiego, zaśpiewane również powoli, rozlewnie i przestrzennie na tę samą modłę - nie zdzierżyliśmy. Powstał plan.
1) Zemścić i napisać czystą gatunkowo Piosenkę Turystyczną. Parodię gatunku, wykpiwającą cały ten nurt i
2) wystąpić z nią w konkursie na kolejnej edycji tego samego festiwalu.
Pomysł stał się ciałem i wspólnymi siłami wracając z jakiegoś koncertu niedługo później, napisaliśmy tę piosenkę... w pociągu. Cały proces twórczy zajął jakieś 20 minut, kawałek otrzymał tytuł oczywiście „Drzewa”. Konstrukcję oparliśmy na najbardziej podstawowym schemacie podstawowych akordów triady C-dur, możliwie najłatwiejszym, najbardziej typowym, na którym opiera się połowa albo 2/3 piosenek turystycznych, biwakowych oraz ogniskowych, daliśmy nośny refren chórem o wędrowaniu…
Do zemsty nie doszło, „Bazuna” w kolejnym roku z przyczyn finansowych się nie odbyła, piosenka powędrowała do szuflady, mieliśmy ważniejsze sprawy. Niemniej czasem graliśmy ją na koncertach knajpianych, szeroko opowiadając o okolicznościach powstania i wywołując tym wielką wesołość.
Minęło kilka lat i pewnego razu Klempicz znalazł w mailu prośbę, czy może byśmy na swojej stronie www nie zareklamowali "Przeglądu Piosenki Turystycznej „Polana” w Radomierzu... W tym momencie oczy nam się zaświeciły straszliwie złośliwie

Jako że byliśmy już trochę w tym światku poetyckim znani, postanowiliśmy wystąpić incognito i założyliśmy nowy zespół. Jako że nadal jesteśmy wielkimi fanami wyrobów Polmosu Lublin, zespół otrzymał nazwę "Złocista polana", wystąpiliśmy ubrani możliwie turystycznie, kapelusze, plecak na plecach, chlebaki, moro, dwutygodniowe brody jakbyśmy właśnie zeszli z jakichś gór, zanim to jeszcze było tak modne jak teraz. Nikt nas tam nie skojarzył.
No i co tu dużo gadać, wygraliśmy ten przegląd...

A to nasz nowy antyteledysk.
Legenda głosi, że gdy w naszej kapeli pojawi się harmonijka ustna, to się rozpadniemy.
https://youtu.be/VcPj-qSr1fI
Ostatnio edytowany:
2021-07-02 18:30:52
--
Kwartet ProForma
Sensoria
BKD