Załoga niemieckiego U-1206 miała prawdziwego pecha. W czasie pierwszego rejsu bojowego na pokładzie doszło do awarii toalety. Nerwowe manipulacje przy zaworach spowodowały wdarcie się wody morskiej do środka i zalanie okrętu… wiadomo czym. Jedynym ratunkiem było wynurzenie. Problem w tym, że na powierzchni…
Służba na niemieckim okręcie podwodnym w czasie II wojny światowej była prawdziwą udręką. Wszechobecna wilgoć, ogromna ciasnota niepozwalająca na rozprostowanie ramion, smród i brak dostępu do świeżego powietrza, jedzenie pokryte pleśnią. Do tego trwające wiele tygodni rejsy bojowe, w czasie których marynarze rzadko widywali słońce.
Te wszystkie niedogodności dawało się jeszcze znieść w pierwszej fazie wojny, gdy U-Booty były w ofensywie, zwyciężały na wszystkich morzach i dziesiątkami topiły alianckie statki. Jednak później karta się odwróciła. Alianci zaczęli skuteczną ofensywę, a U-Booty z „myśliwych” zmieniły się w „zwierzynę łowną”, ściganą na każdym kroku i przez 24 godziny na dobę.
Brytyjczycy nie tylko łamali szyfry Enigmy i coraz sprawniej wykrywali niemieckie okręty. Wykorzystywali też inne nowoczesne zdobycze techniki, m.in. radar, geolokalizację radiową (tzw. Huff-Duff) i sonar (nazywany przez Anglików ASDIC). Okręty polujące na U-Booty wyposażono w specjalistyczne uzbrojenie, np. salwową wyrzutnię bomb głębinowych typu Hedgehog (jeż), która pozwalała na obrzucanie wroga dziesiątkami bomb głębinowych.
Od 1943 roku, gdy szala zwycięstwa na morzach zaczęła się już przechylać na stronę aliantów, dowódcy niemieckich okrętów podwodnych wiedzieli, że najlepszym sposobem na przeżycie jest, jak najdłuższe przebywanie pod wodą, najlepiej na dużej głębokości. (...)
Dokończenie:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/06/24/naprawde-smierdzaca-historia-kapitan-splukal-wode-w-toalecie-i-zatopil-swoj-okret/