:yoop Pampers w spodenkach rowerowych fachowo nazywa się wkładką antybakteryjną i jego funkcją nie jest amortyzacja, a zapobieganie odparzeniom. Pampers zresztą szybko się ubija i traci dużo swoich własności amortyzujących, ale te antybakteryjne zostają. Odprowadza pot ze skóry na zewnątrz spodenek. Przy okazji zapewniając barierę między mokrym od potu siodełkiem czy odzieżą, a skórą.
Oczywiście, przez to, ze ma pewną grubość potrafi pełnić rolę swego rodzaju warstwy amortyzującej, ale to bardziej po to, aby zniwelować drobne niedopasowania pomiędzy tyłkiem, a siodłem. Jak ktoś, zwłaszcza mimo tego, że jeździ dużo nadal odczuwa ból mięśniowy w tyłku, to znak, że ma źle dobrane siodło. Z reguły za wąskie i np. zbyt płaskie. Najlepiej zmierzyć rozstaw guzów kulszowych i na tej podstawie dobrać szerokość siodła.
Ja na takie krótkie przejażdżki do 30 km, nie potrzebuję pampersa w spodenkach. Mam wygodne siodło i ubita dupę. Na dłuższe już zawsze w pampersie jednak. Miałem w góralu siodło o szerokości 138 mm i dosyć płaskie, nawet po całym sezonie czułem po jeździe, że coś boli i to mimo pampersa. Zmieniłem na nieco szersze 145 mm i do tego zaokrąglone w przekroju poprzecznym i już nic nie boli. Nowe siodło nie ma grama pianki amortyzującej, a poprzednie miało.
Moim zdaniem i tak żaden pampers nie zapewni wygody jak się będzie rzadko jeździło.
--
everybody be cool. you be cool