To słowa znanego z bogatej kartoteki kryminalnej, dramatycznych apeli oraz niestroniącego od popularności Zbysia Stonogi, wypowiedziane przez niego pięć dni temu po decyzji holenderskiego sądu o wydaniu go ojczystemu wymiarowi sprawiedliwości. Dla wielu idol, dla innych szara eminencja z 200 zarzutami, 28 skazaniami i ponurymi podejrzeniami o powiązania z siatką pedofilską, za co miał dostać bana na kręcenie się po Sejmie od samego Andrzeja Leppera.
Ciężko rozsądnie wytłumaczyć czymś innym poza silną protekcją określonych środowisk i byciem w posiadaniu niewygodnych dowodów fakt, że człowiek z tak poważnymi zarzutami i nieoczywistą przeszłością mocno swobodnie porusza się po scenie publicznej, biznesowej i politycznej.
Ciężko rozsądnie wytłumaczyć czymś innym poza silną protekcją określonych środowisk i byciem w posiadaniu niewygodnych dowodów fakt, że człowiek z tak poważnymi zarzutami i nieoczywistą przeszłością mocno swobodnie porusza się po scenie publicznej, biznesowej i politycznej.