Zbierajmy religijnie bioodpady, z nich zrobimy nawóz, musimy nawozić ziemię czymś, co nie jest chemiczne. Jak bioodpady będziemy wyrzucać osobno, to w pozostałych śmieciach nagle zachodzi jedna zmiana - wszystko jest mniej więcej suche.
Gówno prawda. Nawóz można zrobić z odpadów zielonych, czyli, ogólnie rzecz biorąc, z surowych roślin. Cała kuchenna reszta - kości, mięso, gotowane jarzyny, tłuszcze - jest mokra, brudna i upieprzy "suche" śmieci.
I koncepcja opłaty opakowaniowej:
Jeśli kupuje pan cokolwiek w opakowaniu jednorazowym, celofanie, pudełeczku, tekturce - płaci 50 groszy. I jest to na rachunku opisane: opłata śmieciowa. Natomiast jeśli pan przyjdzie z własnym pudełkiem i weźmie ser czy wędlinę do niego, to pan nie płaci.(...) Sklepy wysyłają pieniądze z opłaty śmieciowej do budżetu państwa, budżet dzieli proporcjonalnie do liczby mieszkańców i daje gminom, żeby płaciły za wywóz odpadów.
A bioodpady, niebezpieczne, ZSEE, wielkogabarytowe czy nawet te wielorazowe opakowania, którym się żywot zakończył, to gmina gratis odbierze? Nie, dalej będzie potrzebny dotychczasowy system, plus drugi równoległy, do zbierania i dystrybuowania opłaty opakowaniowej
Istnieją dziś technologie, które pozwalają wyciągnąć ze śmieci surowce, całe szkło można pokruszyć, ono spada pod sito, trafia do suszenia i później z tej suchej masy jesteśmy w stanie 95 procent szkła wyjąć. Przecież butelki, które pan wrzuca do osobnego kosza i tak są kruszone.
Segregacja dużych kawałków jest tańsza. To się odbywa etapami. Im więcej dużych kawałków, tym szybciej proces się kończy. Im więcej etapów, tym drożej i bardziej skomplikowana technologia.
Po takich kwiatkach odechciewa się jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji z pozostałymi tezami artykułu. Pan się zafiksował na jednym aspekcie gospodarki odpadami i nic poza nim nie widzi.
--
I'm a Black Magic Woman