To ja w ramach kontynuacji amerykańskiego żołnierza.
Dzisiaj dzwoni córka - robię na głośnomówiący - co by żona też słyszała.
Pojechała z nim na SOR bo uskarżał się na ból w podbrzuszu, czy gdzieś tam w okolicy. Po USG okazało się, że mu się jądro przekręciło. Naprawili go tam i wrócili.
Żona jak to żona - kazała córce życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia.
A ja jak zwykle nieszablonowo:
- Słuchaj córka, ale musisz uważać na te Wasze igraszki miłosne, bo go kiedyś nie odratują!
I tu był pierwszy kuksaniec od żony.
- A tak swoją drogą - kontynuowałem - ciekawe po kim Ty masz taki temperament. Na pewno nie po matce.
I tu był kolejny cios wyprowadzony prosto w nerkę