Dąbrówka Mała 1894:
Jak „klerowie” żony podburzają...
Korespondencja z Dąbrówki Małej* do „Gazety Robotniczej” (19 maja 1894):
„Oto tego światła, czyli „Gazety Robotniczej“ nie możem jawnie abonować i czytać, bo nie tylko przed urzędnikami trzeba się z nią chować, ale i głupich robotników nie brak, którzy jako szpicle nas zdradzają. Tym jednakowoż nie można wziąść za złe, gdyż robią oni to w swej strasznej nieświadomości.
Drugiemi gwałcicielami naszej woli i myśli są klerowie. Oni najpierw wyśpiegują kto „Gazetę Robotniczą“ czyta, a to za pomocą spowiedzi, lub kiedy my jesteśmy u pracy, to oni łażą od domu do domu i nasze żony przeciw nam podburzają. Przy spowiedzi to najpierwsze pytanie: a czytasz „Gazetę Robotniczą“, a kiedy się jeden chce zaprzeć, to on tak długo obmawia, iż go przekona, że on wie od żony, lub sam był w mieszkaniu i się przekonał, w takim razie prędzej rozgrzeszenia nikomu nie da, aż ten musi przysiądz, iż więcej „Gazety Robotniczej“ nie będzie czytał. (...)
Najwięcej brużdżą oni w stanie małżeńskim, jak już powiedziałem przy spowiedzi, i łażą od komina do komina, i to w naszej nieobecności. Żona robotnika musi księdzu przysięgać iż będzie z mężem tak długo walczyć, aż go zwalczy, a chociaż by ona i śmierć poniosła, to zostanie męczenniczką. Nie macie pojęcia towarzysze co z tąd wynika; gdzie była miłość i zgoda, gdzie choć biedni, ale żyli szczęśliwie, to teraz przyszedł kler i wszczął w rodzinę piekło. Ja co to piszę, doświadczyłem takiego piekła. Aby go uniknąć i pozostać człowiekiem zaabonowałem gazetę na adres samodzielnego krawca, który z duchowej niewoli już dawno się wyzwolił, lecz i tam zwęszył ów kler moją gazetkę, ale krawiec napiętnował go gorącem żelazem, i za to dostał się na 6 miesięcy do więzienia.
Teraz wszech szpicle byli pewni, że światło u nas zgasło, tymczasem ja inne gniazdo usłałem, z kąd przyświeca ono nam dalej. Sądzę, iż te kilka słów przekonają was z jakiemi trudnościami mamy do walczenia, aby większe masy zapoznały się z wiedzą.
J. S., górnik”
Józef Kandziora z Zaborza, zwolniony z pracy za działalność socjaldemokratyczną, był kolporterem „Gazety Robotniczej”. Wspominał, jak kobiety były tym „kościelnym murem”. Gorzko komentował: „Przykro jest być prześladowanym przez zakamieniałych kapitalistów, ale niemniej ciężko jest być popychanym przez głupotę”.
Wiktor Fołtyna z Biskupic wspominał, jak matka mu tłumaczyła, że „są tacy którym zawsze jest dobrze i tacy którzy z nędzy nie wyjdą. Wzdychała przy tym: Gdzie ta sprawiedliwość?” Fatalizm, połączony z obietnicą pośmiertnego raju.
I to jednak się zmieniało. Z jednej strony duża liczba kobiet górnośląskich pracowała w przemyśle, organizując także strajki. A z drugiej – kobiety coraz częściej wspierały swych strajkujących mężów, jak podczas największego strajku na niemieckim Śląsku w 1913 roku. Zamieszki głodowe w 1917 w Gliwicach czy Zabrzu były już wprost rewoltami kobiet.
* moje miejsce ur.