Cytat z NIE:
Powstał "uniwersytet" online. Pełna nazwa brzmi: Powszechny Uniwersytet Nauk Chrześcijańsko-Społecznych im. Świętego Jana Pawła II i Sługi Bożego Roberta Schumana. W radzie programowej m.in. Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, Bartłomiej Obajtek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku, brat prezesa Orlenu, Dominik Bierecki, syn założyciela SKOK-ów Grzegorza Biereckiego. Patronuje im minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Absolwenci tego "uniwersytetu" po rocznym kursie internetowym będą zmieniać Polskę.

Ktoś, coś

Może i będą zmieniać.
Pytanie - w co????

:waldek52 Odpowiedź narzuca się sama...

Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu.
Kuźnia kadr, kurwa w cara

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wieczorowy_Uniwersytet_Marksizmu-Leninizmu

Myślałem, że KUL jest gorszy od wyższej szkoły kosmetologii i elektroniki w Suchej Be"z"kickiej
ale PUNCS

Wyższa szkoła dla matoła.

:manecki Nie matura, lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera.

Do tego momentu tytuł magistra był gówno wart - teraz nawet gówno jest droższe.

Pierwszy Otwarty Uniwersyret Jednoroczny,
znaczy się PO UJ?

Czy jakoś tak.

Instytut Myśli Szatana???

Przejrzałem „ofertę” tej szkoły i nie znalazłem wzmianki, ze kończy się uzyskaniem dyplomu tylko jakiś certyfikat.

małym druczkiem:
Powszechny Uniwersytet Nauczania Chrześcijańsko-Społecznego nie jest uczelnią wyższą i nie działa w oparciu o ustawę o szkolnictwo wyższym

Szkoda, że nie "Krześcijańsko" bo akronim byłby lepszy

Punki w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu

:tereks WUML też nie dawał tytułu magistra, a i tak stanowił podstawę dorwania się do koryta.

:jareq :czary_mary
znam faceta, który skończył WUML. Nie był w PZPR ani w Solidarności, nie osiagnął żadnych stanowisk politycznych. "Politycznie" był tylko przewodniczącym zakładowego związku zawodowego w najtrudniejszych czasach - gdzieś od połowy lat '80 do połowy lat '90, aż przedsiębiorstwo rozłożono na łopatki. Ale korzystał z każdej okazji by się czegoś nauczyć. Miał zwykłe, przeciętne życie, w czasach przemian ledwo wiązał koniec z końcem. Teraz jest zwykłym emerytem, bez żadnych kokosów.

Mówił, że na WUML najwięcej się dowiedział o zachodniej ekonomii, o tym dlaczego jest bardziej skuteczna od socjalistycznej, a także dlaczego generalnie nie udawało się pomimo prób ograniczyć centralnego sterowania i wprowadzić elementów wolnorynkowych.
Sporo o polityce międzynarodowej, także o tym jak to dokładnie wygląda, że "My dajemy Ruskim lokomotywy, a oni w zamian biorą od nas węgiel".
Natomiast prania mózgu, pogadanek o marksiźmie i leninizmie nie było praktycznie nic.

Co w sumie miało sens o tyle, że chodziło o zapoznanie działaczy z tematami, o których mogli nie wiedzieć, a mogą potrzebować tej wiedzy a nie o marnowanie czasu na utwierdzanie się w poczuciu wyższości. Oczywiście - możliwe, że w różnych KW wyglądało to inaczej, ale nie podejrzewam, żeby różnice były znaczące.

Nie spodziewam się, żeby PUNCS dorównywał poziomem temu co było uczone na WUML.
Nie z taką ekipą.

:wisz-nu
Wyjątek, który potwierdza regułę.
Znam takich, co poszli na WUML dla papieru. Jedna tak - konkretnie we łbie nasrane. Po zmianie ustroju wahadełko wychyliło się w drugą stronę - dziś to czołowa specjalistka od bicia pokłonów Sromotnikowi.
A to, czyli na WUML ryli beret, czy nie, zależy pewnie, jak zawsze - od tego - gdzie i w jakich dokładnie latach.