Przecież takie działania to nic nowego. Od dawna już oferta banków mówi wprost - oszczędzanie nie ma sensu. Oprocentowanie kont 0%, oprocentowanie lokat 0,1% (1% to rarytas), inflacja chyba 3,5% - co oznacza że trzymanie kasy w skarpecie i w banku to w zasadzie to samo. Jedyne co się opłaca to właśnie wydawanie kasy, bo inwestycja w dom czy samochód to jedyne w miarę słuszne wyjście. Oczywiście obligacje 10lat lub giełda, ale to już nie jest takie łatwe jak klik-klik w banku.
Ale to mnie rozłożyło: inwestujcie kasę albo oddajcie do banków, bo to poprawi stan finansowy kraju. Kurde, jak za komuny: program partii programem narodu.
To brzmi jak apel - rodacy, musimy zacisnąć pasa, poświęćcie się a w przyszłości może będzie lepiej. Ta polityka zaciskania pasa i "jutro będzie lepiej" to zdaje się od lat '60 ubiegłego wieku się ciągnie.
Sorki, ja na swoją przyszłość patrzę bardzo egoistycznie - chcę działać tak, aby mieć moją, osobistą i prywatną przyszłość zabezpieczoną. Jak państwo mi w tym nie pomaga, to przynajmniej niech nie przeszkadza. I z największą chęcią (serio-serio!) będę płacił wszelkie daniny i podatki jak państwo mnie przekona że ta kasa idzie na słuszne cele - edukację, kulturę, transport, policję, sądy i żeby jeszcze jak odkręcę kran to leciał dżonyłoker. Bo póki co widzę, że zabierana mi kasa idzie na durne testy cowidowe nauczycieli, kultura to dofinansowanie telewizji rządowej, discopolo i Rydzyka, policja służy do ochrony prywatnego mieszkania, rozdawnictwo 500+ lekką ręką bez żadnej kontroli a sprawa w sądzie do 2 lata czekania.
Sorki, "nie otake Polskie walczyłem" i dopóki moja kasa ma iść na Karyny, Misiewiczów i Sasinów to będę robić wszystko żeby ani grosza nie oddać ponad niezbędne minimum. A złotą monetę rzucę Owsiakowi bo wiem że nie wyda to na Orkiestrę która się nie odbędzie.