Poszedłem dzisiaj popracować. Przebrałem się, rozrobiłem tynk i chciałem bruzdy z elektryką zarzucić. Wszedłem na rusztowanie i zszedłem, bo myślałem, że spadnę na ryj. Telefon do przychodni i tylko 15 minut tiruriru. Pani pyta o kaszel, katar, smak i węch. Kaszel mam, katar mam, smak i węch mam. A oczy nie bolą? Bolą. No to będzie teleporada. A nie mogę zapłacić i jakoś szybciej się dowiedzieć? Nie może pan. Lekarz oddzwoni pomiędzy trzynastą, a dwudziestą. Dla mnie istnieje duże prawdopodobieństwo, że się zaziębiłem, bo pracuję fizycznie i zdarza się przypocić, a w mieszkaniu, które remontujemy nie można palić, więc wyskakując w samej bluzie na fajkę sam się prosiłem o coś takiego. Ale w tych parszywych czasach nie wiadomo. Zobaczymy.
--
46&2