To chyba jakis projekt-wkrętarka.
Zajrzyjcie na jej pierwsze posty, nie byly aż tak infantylne i niezrozumiałe. Teraz sa nieco mniej agresywne.
Breta bierze w tym udział, uwiarygadnia to. Krolowa Śniegu też. Nagle się pokazała po latach. Akurat uwierzę.
Ktoś kto to zaprojektował, napisał scenariusz jest mistrzem.
Mój "ośrodek mózgowy" składa gratulacje. Dałem się wkręcić choć tez znajdowałem potencjał do jaj. ( case rycerza Klopsa co to " chciałby coś żywego potrzymać w ręku
) HP czasem stawało się nudne, stara paka znających się od lat ludzi, było wiadomo co ktoś napisze. Te same animozje i gównoburze, nuda.
Czasem wpadało jakieś świeże mięsko, było rozszaprywane na strzępy.
Ktoś chyba postanowił wprowadzić przynętę i piranie ruszyły. Zobaczcie jak się wszyscy zaktywizowali, jedni są wzburzeni, drudzy wkurwieni, inni bronią, zasłaniają piersią, analizują każde słowo, są współczujący, koleżeńscy, troskliwi o noworyszę, zdrowie własne i bojownictwa, wreszcie o kondycję i jakość forum.
Tyle sprawił ten projekt dobrego. Ale jak każdy musi mieć zakończenie gdy potencjał się wyczerpuje.
A tak chyba się dzieje.
Jesli to nie projekt oznacza, że mamy w gronie osobę mocno upośledzoną. Będzie produkowała się na forach i gadała sama ze sobą czekając na jakakolwiek reakcję
Nie wiem co się stanie jak będzie ignorowana. Myślę, że przeniesie aktywność na komentowanie innych wrzutów. Zrobi z for ser szwajcarski. Ci co czytają traktując je nieco opiniotworczo mogą poczuć się rozczarowani.
Potencjał do beki jest coraz słabszy. No bo nie wypada ryć z ułomnosci.
Ale jeśli to jedyne miejsce gdzie ta istota może zaistnieć to może niech zostanie ze stosownym statusem. Pracowałem sporo lat ze shizofrenikiem. Młody zespół projektantów, świrów. Robiliśmy takie jaja, że gość czasem wydawał się normalny. Wszystkie jego jazdy traktowaliśmy serio i dodawaliśmy własne.
Miał nieprawdopodobne wejścia ale nie był w stanie nas zaskoczyć czy zbulwerować. Wiele lat przeżył aktywnie zawodowo i nie był izolowany. Czasem jak mu odwalało całkiem szef dzwonił po karetkę, zabierali go w kaftanie na miesiąc, dwa. Wracał podleczony, witalismy go jak kumpla. W żadnej pracy nie miał szans. Wywalali go przy pierwszym numerze. Z nami przetrwał ok 10 lat. Całkiem dobrze rysował w chwilach poza jazdami. Tak jak my.
Tu musimy wiedzieć z kim mamy do czynienia i coś postanowić.
Ja się dostosuję, mogę ją ( fejka) traktować serio w tym samym stylu. Może być zabawnie .
Spłodzę parę niezrozumialych wierszy, komentarzy z dupy. Nie będę też płakał jak zadecydujecie, że to nie jest miejsce dla niej (fejka). Bo nie jest. Ale gdzie jest? Projektant scenariusza albo samo życie zadało nam to pytanie.
Aztekowie zrzucali innych ze skał.
Dziś ci inni żyją wsród nas. Staramy się by czuli się względnie komfortowo.
Na koniec posta kolejny fakt z życia z innymi. Kolega wprowadzał w firmie zarządzanie jakoscią, ktore wymagało ocen wspolpracujscych ogniw. Wyszło ze jeden z nowych miał problemy z wykonywaniem kilku poleceń naraz. Sprawdzili dlaczego i znalezli uposledzenie. Nawet to, że wylatywał z innych prac za to.
Sprawdzili, ze jak dostanie jedno polecenie wykona dobrze. Zatem powstała procedura dla niego. Następne audyty były juz dla kolesia pozytywne. Został doceniony, pochwalony i nawet małą nagrodę. Pierwszy raz w zyciu. A to uskrzydla.
Po kilku miesiącach zglosil się do brygadzisty i jakims projektem innowacji. Ten wiedząc z kim ma do czynienia był sceptyczny ale przeczytał i postanowili wdrozyć na próbę. Zaskoczyło. Firma zarobiła sporo czasu, materiału i pojawił się zysk. Wg procedur cześc trafiła do twórcy. Cała firma była w szoku. Pogardzany i odtrącany głupek zarobił sporą kaskę.
Piszę to by się podzielić, że pozytywne myślenie jest warte zachodu.