zialena82 miałam podobnie, jak ojca wynik miałam ze szpitala odebrać. Upewniłam się, że bez upoważnienia - tak. To pojechałam.
Na wejściu pani Grażynka, włos tleniony, oko maźnięte niebieskim cieniem. Od progu o co cho, dalej nie wejdę, bo korona.
To mówię grzecznie, że po wynik z takiego a takiego oddziału. "Upoważnienie jest?”. Tu już mnie szlag chce trafić - nie, nie ma, niepotrzebne. Dzwoni na oddział. "Bo tu pani przyszła po wynik pacjenta XY, córka niby, ale nie ma upoważnienia, haha". Posłuchała chwilę, odłożyła słuchawkę, patrzy na mnie i "za linię mi tu nie wchodzić, nie wolno!".
Bo niestety, na jej nieszczęście, odebrać można było bez upoważnienia, na swoisty PIN - czyli data urodzenia pacjenta. Toteż jakoś swoją frustrację musiała wyładować