Jakieś dwie dekady temu pomykałem sobie wieczorem uliczkami Stambułu. Szczerze mówiąc miałem już dość tej wycieczki. Po pierwsze byłem wtedy wyjątkowo otyły, a to nie idzie w parze z wysokimi temperaturami i wilgotnością. Zacząłem się już rozglądać za taxi, żeby wrócić do hotelu, kiedy w końcu trafiłem na tę uliczkę, która doprowadziła mnie do Bosforu. W czoło dostałem morską bryzą. Stałem i patrzyłem jak oniemiały na Most Mehmeda Zdobywcy i te wszystkie światła. A tuż obok pojawiła się drewniana budka, a w niej przemiły Pan sprzedający zimne napoje. Umierałem z pragnienia. Pan mi zaproponował kilka puszek... wziąłem chyba ze 4. I teraz tak. Niewiele Turcja wniosła ciekawego do Europy poza kebabami w ostatnim 20-leciu. Ale tego smaku się nie da zapomnieć. I nadal smakuje jak wtedy. Nawet bez tej bryzy znad Bosforu... i wiem gdzie kupić w Warszawie i to 200 metrów ode mnie
Ostatnio edytowany:
2020-08-23 20:43:16
--