Uwielbiam nastrój niepracowych poranków, w trakcie których dwie pierwsze godziny poświęcam tłumaczeniu mojemu największemu kitku - uparcie próbując dospać - że NIE wstajemy jeszcze, bo zbyt wiele było wczoraj do zrobienia, obejrzenia, przeczytania... :/
Przewracam się na kolejne boki, leniwie odkładam kolejne zrzucane z półek książki, lekceważę leżącą w poprzek mnie, podskubującą włosy i koszulkę całą kocią orkiestrę Glenna Millera - aż nadchodzi moment, w którym stwierdzam "wyspałam się... chyba"
No to
Przewracam się na kolejne boki, leniwie odkładam kolejne zrzucane z półek książki, lekceważę leżącą w poprzek mnie, podskubującą włosy i koszulkę całą kocią orkiestrę Glenna Millera - aż nadchodzi moment, w którym stwierdzam "wyspałam się... chyba"
No to
--
Tylko w bajkach i w marzeniach dziewczynek książę podjeżdża majestatycznie na białym koniu - w prawdziwym życiu koń albo się potknie, albo zes*ra