Michał Sz. naruszył nietykalność cielesną kierowcy furgonetki. Należy go surowo ukarać. Tak jak tych zwolenników Morawieckiego, którym przeszkadzała pani demonstrująca swoje poglądy:
https://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,26201525,zostala-poszarpana-i-sila-wyciagnieta-ze-spotkania-z-morawieckim.html?_ga=2.42682593.598981969.1596005370-745027166.1586074707#S.main_topic-K.C-B.5-L.1.malyDwóch uczestników, którzy naruszyli jej nietykalność cielesną, chciała pociągnąć do odpowiedzialność. Wobec jednego z podejrzanych prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo, stwierdzając na podstawie opinii biegłego psychiatry, że "rozpoznano u niego zaburzenia urojeniowe", a "w czasie dokonywania zarzucanego mu czynu nie rozumiał jego znaczenia i nie mógł pokierować swoim postępowaniem".
W drugiej sprawie, w której Beata Karalus, reprezentowana przez mec. Dariusza Wojnara i mec. Piotra Grochowskiego, wystąpiła z oskarżeniem prywatnym wobec Leszka N., Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa ogłosił wyrok we wtorek 11 sierpnia. Zdecydował, że mężczyzna jest winny popełnienia zarzucanego mu czynu (art. 217 par. 1 Kodeksu karnego: Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku - red.), jednak odstąpił od wymierzenia kary i zwolnił go z kosztów sądowych.
- Zachowanie oskarżonego wypełnia znamiona czynu zabronionego, jednak zachowanie pani Karalus stanowiło prowokację w rozumieniu Kodeksu karnego, ponieważ przyszła na spotkanie z konkretnym nastawieniem. Chciała swoje poglądy zamanifestować i sąd tym wyrokiem nie chce prawa do tego w żaden sposób odebrać, niemniej jednak nasze prawo do wolności kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych - mówiła sędzia Ewa Bielawska-Cegielska. - Były osoby, które chciały w tym spotkaniu uczestniczyć, a pani zachowanie ewidentnie przeszkadzało, zakłócało - tłumaczyła.
Zwróciła uwagę na fakt, że winny nie był jedyną osobą, która zareagowała na protest Beaty Karalus i że z nagrania wynika, że kierowane w jej stronę prośby, aby zaprzestała się zachowywać w dany sposób, co jednak nie poskutkowało. - Ta sytuacja sprowokowała zachowanie oskarżonego, którego oczywiście sąd uznaje za bezprawne - podkreśliła. - Sąd z tego powodu uznał, że wymierzanie kary nie jest tutaj potrzebne, że sam fakt przeprowadzenia postępowania uświadomił oskarżonemu w sposób wystarczający, że nawet jak ktoś ingeruje w pana spokój, to reakcją na to nie powinno być naruszenie czyjejś nietykalności - tłumaczyła sędzia. Dodała, że wnioskuje również na podstawie postępowania, że jego zachowanie wynikało z jego struktury emocjonalnej, a nie racjonalnej, w związku z czym "stopień winy sąd uznaje za niewysoki".