Poniżej fragment artykułu znalezionego w googlu przy użyciu tej frazy.
https://www.empik.com/empikultura/leworecznosc-to-nie-choroba,15800,a
"Większość rodziców bacznie obserwuje swoje dzieci na każdym etapie ich rozwoju, szukając ewentualnych “odstępstw od normy” oraz rozmaitych “nieprawidłowości”, które jak najszybciej starają się skorygować i “naprawić”. Jednym z symptomów, który nadal wzbudza spory niepokój, jest leworęczność, wokół której przez całe wieki narosło mnóstwo mitów i błędnych przekonań. Czy faktycznie jest się czym przejmować i za wszelką cenę uczyć dziecko posługiwania się prawą ręką? I skąd w ogóle ta obsesja praworęczności?
[...]Chrześcijaństwo natomiast traktowało lewą stronę jako siedlisko wszelkiego zła i zepsucia, utożsamiając ją z siłami szatana. To dlatego mańkutów traktowano jako tych dziwnych, gorszych i podejrzanych, a ich obecność wśród “normalnych” miała przynosić pecha. Leworęczność poczytywana była nie tylko jako ułomność ducha, ale i ciała - posługiwanie się lewą ręką było synonimem niezdarności i niepełnosprawności.
“Prawy” i “lewy” nie znaczy “dobry” i “zły”
Do dzisiaj ślady tych zabobonów pokutują w języku: “prawy” to szlachetny, uczciwy i godny pochwały, zaś “lewy” jest określeniem zdecydowanie pejoratywnym. Lewizna, lewe papiery, wstać lewą nogą czy mieć dwie lewe ręce to tylko niektóre z frazeologizmów stygmatyzujących osoby leworęczne. Nic więc dziwnego, że przez całe stulecia rodzice, nauczyciele czy opiekunowie uparcie i bezwzględnie przeuczali leworęczne dzieci na tę “prawidłową” stronę. Inność zawsze budziła niepokój i podejrzenia o kryjące się za nią zaburzenia rozwojowe, trudności w nauce i problemy psychiczne. Tymczasem leworęczność jest po prostu jednym z objawów określonej lateralizacja, czyli stronności, będącej naturalnym procesem rozwojowym, podczas którego u dziecka kształtuje się przewaga danej strony ciała"
A teraz sztuczka: zamieńcie 'leworęczność' na 'inna orientacja', a 'praworęczność' na 'hetero'.
I przeczytajcie ponownie
https://www.empik.com/empikultura/leworecznosc-to-nie-choroba,15800,a
"Większość rodziców bacznie obserwuje swoje dzieci na każdym etapie ich rozwoju, szukając ewentualnych “odstępstw od normy” oraz rozmaitych “nieprawidłowości”, które jak najszybciej starają się skorygować i “naprawić”. Jednym z symptomów, który nadal wzbudza spory niepokój, jest leworęczność, wokół której przez całe wieki narosło mnóstwo mitów i błędnych przekonań. Czy faktycznie jest się czym przejmować i za wszelką cenę uczyć dziecko posługiwania się prawą ręką? I skąd w ogóle ta obsesja praworęczności?
[...]Chrześcijaństwo natomiast traktowało lewą stronę jako siedlisko wszelkiego zła i zepsucia, utożsamiając ją z siłami szatana. To dlatego mańkutów traktowano jako tych dziwnych, gorszych i podejrzanych, a ich obecność wśród “normalnych” miała przynosić pecha. Leworęczność poczytywana była nie tylko jako ułomność ducha, ale i ciała - posługiwanie się lewą ręką było synonimem niezdarności i niepełnosprawności.
“Prawy” i “lewy” nie znaczy “dobry” i “zły”
Do dzisiaj ślady tych zabobonów pokutują w języku: “prawy” to szlachetny, uczciwy i godny pochwały, zaś “lewy” jest określeniem zdecydowanie pejoratywnym. Lewizna, lewe papiery, wstać lewą nogą czy mieć dwie lewe ręce to tylko niektóre z frazeologizmów stygmatyzujących osoby leworęczne. Nic więc dziwnego, że przez całe stulecia rodzice, nauczyciele czy opiekunowie uparcie i bezwzględnie przeuczali leworęczne dzieci na tę “prawidłową” stronę. Inność zawsze budziła niepokój i podejrzenia o kryjące się za nią zaburzenia rozwojowe, trudności w nauce i problemy psychiczne. Tymczasem leworęczność jest po prostu jednym z objawów określonej lateralizacja, czyli stronności, będącej naturalnym procesem rozwojowym, podczas którego u dziecka kształtuje się przewaga danej strony ciała"
A teraz sztuczka: zamieńcie 'leworęczność' na 'inna orientacja', a 'praworęczność' na 'hetero'.
I przeczytajcie ponownie