https://wyborcza.pl/7,75968,25890854,szykujcie-sie-na-miekka-dyktature-szczegoly-planow-kaczynskiego.html"Posłowie PiS mówią politykom opozycji, że Jarosław Kaczyński rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego, jeśli opozycji uda się zablokować majowy termin wyborów. Właśnie stanu wyjątkowego, a nie klęski żywiołowej. A to dlatego, że opozycja ponoć sprowokowała "kryzys konstytucyjny".
PiS pełną parą szykuje wybory prezydenckie w maju. Według naszych informacji już w najbliższy poniedziałek ma ruszyć wysyłka pakietów wyborczych, bo w innym przypadku nie ma szans na dostarczenie ich na czas. Przygotowania są pozbawione podstaw prawnych, ponieważ ustawa o głosowaniu korespondencyjnym dla wszystkich jest dopiero procedowana w Senacie.
Do Sejmu wróci 6 maja. Tam opozycja razem z grupą posłów Jarosława Gowina może poprzeć senacką poprawkę, która uniemożliwia przeprowadzenie wyborów w maju. Prezes PiS liczy jednak na to, że Gowin nie będzie miał za sobą pięciu posłów. Przygotowano już listę ludzi z Porozumienia Jarosława Gowina w podległych rządowi instytucjach czy spółkach skarbu państwa. To rodzaj straszaka.
PiS liczy na to, że skłócona opozycja nie będzie odpowiednio zmobilizowana i propozycje Senatu uda się zablokować. Ponadto niejednokrotnie system zdalnego głosowania robił posłom niespodzianki albo powtarzano głosowania, jeśli wyniki nie wypadły po myśli partii rządzącej. Co jednak będzie, jeśli Gowinowi i opozycji uda się przesunąć wybory prezydenckie do czasu, gdy głosowanie korespondencyjne będzie porządnie przygotowane?
Opozycja zagraża konstytucyjnemu ustrojowi?
Jeden z polityków PiS przekazał parlamentarzystom opozycji informację, iż Jarosław Kaczyński rozważa w takim wypadku wprowadzenie stanu wyjątkowego. Potwierdziliśmy tę informację w drugim źródle związanym z PiS. Według naszych rozmówców Andrzej Duda miał wspominać o tym w rozmowie ze swoimi współpracownikami.
Jest jedno „ale”: w przypadku stanu wyjątkowego jest potrzebna zgoda Sejmu i jeśli część posłów Jarosława Gowina zagłosuje przeciw, to nie da się go wprowadzić. Jednak zgodnie z przepisami stan wyjątkowy ogłasza prezydent na wniosek rządu, a dopiero po 48 godzinach od ogłoszenia rozporządzenie w tej sprawie zatwierdza Sejm. Posłowie opozycji martwią się, co się stanie w ciągu owych 48 godzin. Czy nagle układ polityczny w Sejmie się nie zmieni?
Stan wyjątkowy na wypadek odsunięcia wyborów to właśnie plan B Kaczyńskiego. Uzasadnienie tej decyzji brzmiałoby następująco: opozycja doprowadziła do kryzysu konstytucyjnego, uniemożliwiła przeprowadzenie wyborów w terminie, a skoro jest kryzys konstytucyjny, to trzeba wprowadzić stan wyjątkowy. W ustawie rzeczywiście jest mowa o „sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa”.
Moi rozmówcy zwracają uwagę na wypowiedź ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który niedawno oświadczył podczas konferencji prasowej: „Nieprzeprowadzenie wyborów w terminie byłoby sprzeczne z konstytucją”. "Trudno sobie wyobrazić państwo bez prezydenta. Bez prezydenta po prostu żadna ustawa nie wejdzie w życie" - zauważył Ziobro. Jak zaznaczył, "jest wielką nieodpowiedzialnością rysowanie wizji sprzecznych z konstytucją, które prowadziłyby do jakiegoś stanu zawieszenia, jeżeli chodzi o tak ważną, fundamentalną dla funkcjonowania państwa instytucję, jaką jest prezydent RP".
Unia zajęta wirusem, można instalować dyktaturę
Kaczyński uważa, że Unia Europejska, zajęta kryzysem pandemicznym, może oczywiście protestować przeciwko temu, co dzieje się w Polsce, ale nic nie zrobi. Ma przecież ważniejsze rzeczy na głowie, jak ratowanie unijnych gospodarek. Przykład Węgier pokazuje, że drastyczne rozwiązanie, takie jak stan wyjątkowy, można wprowadzić zupełnie bezkarnie.
Na pytanie, po co Kaczyńskiemu stan wyjątkowy, moi rozmówcy odpowiadają, że byłby to rodzaj odwetu na opozycji: nie chcieliście wyborów, to bierzecie odpowiedzialność za wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Jeden z polityków Porozumienia Jarosława Gowina precyzuje: „Narracja będzie taka: totalna opozycja plus zdrajcy od Gowina doprowadzili do tego, że wybory nie mogą się odbyć, zatem zagrożony jest ład państwa. PiS zorientował się, że nie złamie dostatecznie licznej grupy Gowina, mimo że przygotował listę ludzi przeznaczonych do zwolnienia. Chcą przez stan wyjątkowy dać sobie 3 miesiące na odzyskanie większości w parlamencie. Jeśli się to nie uda, to grozi im, że w sierpniu oddadzą władzę”.
A jednocześnie – jak twierdzi polityk PiS – „Jarosław Kaczyński uważa, że nadarza się wyjątkowa okazja do wprowadzenia miękkiej dyktatury, która z powodu pandemii zyska akceptację społeczną, więc dlaczego by z tej okazji nie skorzystać? I można wtedy przeprowadzić wiele ciekawych pomysłów bez oglądania się na kogokolwiek”.
W stanie wyjątkowym można zabronić działania partii politycznych, organizacji, stowarzyszeń lub związków zawodowych. Można je też zawiesić.
Co może władza w stanie wyjątkowym
W warunkach stanu wyjątkowego policja i wojsko mogą być użyte do „przywrócenia lub ochrony porządku konstytucyjnego”. Władza może też internować każdego, kto zagraża porządkowi. Sparaliżowane są samorządy, a władza może wprowadzić cenzurę. Stan wyjątkowy może posłużyć do rozprawy z mediami krytycznymi wobec władzy, a przynajmniej do ich osłabienia.
- W środowisku PiS tweet ambasador Georgette Mosbacher, broniący TVN jako wolnego medium, został odebrany jako ostrzeżenie i jako informacja, że do pani ambasador dotarły plany PiS i że ocenia je ona krytycznie – słyszę od jednego z moich rozmówców.
Pytam polityka opozycji, czy PiS nie rozsiewa tych informacji o stanie wyjątkowym po to, by przestraszyć opozycję i zmusić ją do pogodzenia się z majowym terminem wyborów. Mój rozmówca mówi, że nie, bo te sygnały wysyłają ludzie z PiS dyskretnie dystansujący się od Kaczyńskiego. A poza tym żadne straszenie i tak nic by nie dało – tak czy siak opozycja zrobi wszystko, aby wybory przesunąć, bo nie można się godzić na źle przygotowany system głosowania i ryzyko wzrostu zachorowań.
Ten plan B Kaczyńskiego, o którym się mówi w kuluarach, jest teraz wykorzystywany przez PO i PSL, by przekonać Lewicę, iż lepiej skorygować kodeks wyborczy i głosowanie korespondencyjne dla wszystkich, wprowadzając odpowiednie poprawki, niż odrzucać całą ustawę. Bo wtedy Jarosław Kaczyński będzie miał słabsze podstawy do głoszenia, że opozycja zastosowała obstrukcję i sprowokowała kryzys konstytucyjny."
Nie ma dla tego kraju żadnego ratunku.