Przechadzając się po ruinach opuszczonej szkoły trafiłem na pozostałości sowieckich realiów z 1986 roku, które trochę mnie rozbawiły. Na ścianie korytarza wisiała taka oto tablica:
Napis obok zdjęcia oznacza: "Klub międzynarodowej przyjaźni imienia Richarda Sorge" - czy sowieckie dzieci mogły mieć lepszy wzór przyjaciela i bohatera zarazem, niż w osobie jednego z najlepszych sowieckich szpiegów? Nie sądzę, tym bardziej jeśli się zna jego historię
Wydaje mi się, że w Polsce nie jest to postać dobrze znana, a można z dużą pewnością stwierdzić, że poważnie wpłynął na losy świata. Richard Sorge urodził się w Baku, czyli na terenie współczesnego Azerbejdżanu, a jego rodzicami byli Niemiec i Rosjanka. W młodym wieku zaciągnął się na ochotnika do kajzerowskiej armii i wziął udział w I Wojnie Światowej, gdzie pocisk artyleryjski połamał mu nogi i urwał kilka palców. Podczas pobytu w szpitalu młody Sorge zakochał się najgorzej jak mógł, bo w socjalizmie, a miłość ta doprowadziła chłopaka po kilku perypetiach do pracy dla rosyjskiego wywiadu. Ciesząc się uznaniem doktora ekonomii udało mu się "dać wysłać" przez Niemcy do Szanghaju jako analityka. Tam Sorge łatwo wkomponował się w otoczenie Kuomintangu i z pomocą jego depesz Mao Tse-tung uniknął porażki, dając nam wspaniałe współczesne ChRL. Później Sorge trafił do Tokio, gdzie przez długi czas skutecznie zwodził służby i bardzo zaprzyjaźnił się z ambasadorem Niemiec w Japonii - dzięki niemu, ale też dzięki innym kontaktom, udało mu się doprowadzić do kilku łatwych zwycięstw Armii Czerwonej nad Japończykami i uprzedzić Stalina o agresji Hitlera na ZSRR, w co Stalin oczywiście nie uwierzył, choć Richard był najlepszym szpiegiem. Sorge później poinformował ZSRR, że Japonia nie ma zamiaru ich jeszcze przez jakiś czas zaatakować i w tym przypadku Stalin uwierzyć musiał, bo Niemcy byli 20 km od Moskwy - przerzucił wojska z Syberii i udało się odeprzeć atak. Później atmosfera wokół Sorge zaczyna się zagęszczać i w końcu wpada. Japończycy nawet chcą go kilka razy wymienić na swoich pojmanych przez Rosjan, ale komuniści udają, że go nie znają, więc zostaje powieszony.
Ambasador Niemiec będący w zażyłej przyjaźni z Sorge do końca nie wierzy, że ten był podwójnym agentem. Nie przeszkadza mu nawet fakt, że Sorge miał romans z jego żoną - czyż to nie jest doskonały kandydat na patrona klubu przyjaźni?
Po latach zasługi Sorge dla ZSRR zostają uznane, stawiają mu nawet kilka pomników. Jeden miałem okazję zobaczyć na żywo w Baku - zgrabny:
Tak naprawdę to domyślam się czemu akurat jego wybrano na patrona klubu międzynarodowej przyjaźni - udało mu się stworzyć iście internacjonalną siatkę szpiegowską - blisko współpracował z Japończykami, Niemcami, Serbem i Amerykanką. Prawdziwa komunistyczna przyjaźń
Napis obok zdjęcia oznacza: "Klub międzynarodowej przyjaźni imienia Richarda Sorge" - czy sowieckie dzieci mogły mieć lepszy wzór przyjaciela i bohatera zarazem, niż w osobie jednego z najlepszych sowieckich szpiegów? Nie sądzę, tym bardziej jeśli się zna jego historię
Wydaje mi się, że w Polsce nie jest to postać dobrze znana, a można z dużą pewnością stwierdzić, że poważnie wpłynął na losy świata. Richard Sorge urodził się w Baku, czyli na terenie współczesnego Azerbejdżanu, a jego rodzicami byli Niemiec i Rosjanka. W młodym wieku zaciągnął się na ochotnika do kajzerowskiej armii i wziął udział w I Wojnie Światowej, gdzie pocisk artyleryjski połamał mu nogi i urwał kilka palców. Podczas pobytu w szpitalu młody Sorge zakochał się najgorzej jak mógł, bo w socjalizmie, a miłość ta doprowadziła chłopaka po kilku perypetiach do pracy dla rosyjskiego wywiadu. Ciesząc się uznaniem doktora ekonomii udało mu się "dać wysłać" przez Niemcy do Szanghaju jako analityka. Tam Sorge łatwo wkomponował się w otoczenie Kuomintangu i z pomocą jego depesz Mao Tse-tung uniknął porażki, dając nam wspaniałe współczesne ChRL. Później Sorge trafił do Tokio, gdzie przez długi czas skutecznie zwodził służby i bardzo zaprzyjaźnił się z ambasadorem Niemiec w Japonii - dzięki niemu, ale też dzięki innym kontaktom, udało mu się doprowadzić do kilku łatwych zwycięstw Armii Czerwonej nad Japończykami i uprzedzić Stalina o agresji Hitlera na ZSRR, w co Stalin oczywiście nie uwierzył, choć Richard był najlepszym szpiegiem. Sorge później poinformował ZSRR, że Japonia nie ma zamiaru ich jeszcze przez jakiś czas zaatakować i w tym przypadku Stalin uwierzyć musiał, bo Niemcy byli 20 km od Moskwy - przerzucił wojska z Syberii i udało się odeprzeć atak. Później atmosfera wokół Sorge zaczyna się zagęszczać i w końcu wpada. Japończycy nawet chcą go kilka razy wymienić na swoich pojmanych przez Rosjan, ale komuniści udają, że go nie znają, więc zostaje powieszony.
Ambasador Niemiec będący w zażyłej przyjaźni z Sorge do końca nie wierzy, że ten był podwójnym agentem. Nie przeszkadza mu nawet fakt, że Sorge miał romans z jego żoną - czyż to nie jest doskonały kandydat na patrona klubu przyjaźni?
Po latach zasługi Sorge dla ZSRR zostają uznane, stawiają mu nawet kilka pomników. Jeden miałem okazję zobaczyć na żywo w Baku - zgrabny:
Tak naprawdę to domyślam się czemu akurat jego wybrano na patrona klubu międzynarodowej przyjaźni - udało mu się stworzyć iście internacjonalną siatkę szpiegowską - blisko współpracował z Japończykami, Niemcami, Serbem i Amerykanką. Prawdziwa komunistyczna przyjaźń
Ostatnio edytowany:
2020-04-23 03:53:28