Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Hyde Park V > Morskie ciekawostki: Pancerniki – Część V - ostatnia
Shameus
Shameus - Superbojownik · 4 lat temu
Część I: https://joemonster.org/phorum/read.php?f=15&t=2684538#2684693
Część II: https://joemonster.org/phorum/read.php?f=15&t=2693205
Część III: https://joemonster.org/phorum/read.php?f=15&t=2693455
Część IV: https://joemonster.org/phorum/read.php?f=15&t=2693660

Superpancerniki powołane do życia!

Jak już wspomniałem, w okresie międzywojennym nikt specjalnie nie chciał wychylać się z prośbami o zwiększenie budżetu na nowe zabawki. Niemal każda dziedzina wojskowa cierpiała na „niedorozwój”, ponieważ czas pokoju, to czas niepewny (o, ironio!) i nie wiadomo, co i w jakim celu szykować. Marynarki tworzyły swoje projekty, lotnictwo swoje, wojska pancerne swoje – ale plany te nie wychodziły poza pracownie. Każdy z departamentów, w każdym kraju, miał swoją szufladę z „nowościami” i ich autorzy czekali aż nadarzy się okazja, aby w końcu ktoś łaskawie przejrzał na oczy.

Musiał znów zadziałać mechanizm akcja-reakcja. I sygnałem do poruszenia tych zakurzonych planów był pewien przystojny, skromny koleś z Austrii, który swoim wąsem i charyzmą zjednał sobie przychylność narodu Niemieckiego. Niemcy odpowiadali za wszelkie zło, jak mówi anegdota, ale cholera, mieli oni jeden talent – ich wojskowi byli teoretykami o niesamowitej skuteczności i potrafili każdy potencjalny problem rozebrać na czynniki pierwsze, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie. Admiralicja Kriegsmarine w 1934 roku otrzymała zamówienie na okręty nowej klasy, którym – po bardzo głębokich analizach – wyznaczono konkretne zadania. Podobnie jak Drednoty, miały jeden cel. Ale misja nowych okrętów była dalece inna od tego, czym zajmowały się jednostki poprzedzające superpancerniki.

Nauczeni historią Grand Fleet oraz Hochseeflotte i starciem ich obu w bitwie pod Jutlandią, niemieccy teoretycy przewidywali, że w następnej wojnie rozbudowane marynarki będą przeżytkiem, a bitwa ostateczna nigdy nie nastąpi. Wydumali, że nowoczesny pancernik ma być pływającą twierdzą, szybkim drapieżnikiem polującym na konwoje przeciwnika, który – gdy zajdzie potrzeba – będzie zmieniać swoją pozycję i mylić pościg. Taktyka „rajdera” została przypisana do projektu Bismarck. Co więcej, wszystkie nowe projekty, w tym Deutchland, Scharnhorst, Tirpitz były przygotowane dokładnie w ten sposób. W owym czasie, gdy łamane były kolejne traktaty i porozumienia, niemal jednogłośnie w admiralicji niemieckiej stawiano na siłę okrętów podwodnych. Były one po stokroć tańsze od pancernika, wymagały mniejszej załogi i były dużo bardziej zabójcze w walce z żeglugą handlową.

Rozwój okrętów Kriegsmarine został zauważony w Angli i Francji. Akcja-reakcja sprawiła, że te kraje odkurzyły swoje projekty i zaczęły, niechętnie i powoli, odświeżać swoje floty. Oczywiście, Anglicy przyłożyli się bardziej, ponieważ duch ich morskiej waleczności był wielki, a i tradycja nie mała, toteż dowódcy brytyjscy dużo łatwiej przekonali rząd, aby w końcu ruszyć z tematem. Francuzi natomiast zaczęli późno, a ich pomysł na wojnę morską okazał się nietrafiony.

Z drugiej strony globu zbrojenie Niemiec też nie przeszło bez echa – no, wiecie, ktoś tam koksuje flotę, to nie ma co się bezczynnie przyglądać, tylko trzeba coś zrobić. Amerykanie, w swoim zwyczaju, mieli głęboko w dupie ewentualny nadchodzący konflikt, ponieważ ich flota była potężna (bo hamerykańska!), i nie mieli nawet ochoty coś z tym zrobić. Bo wszystko, według nich, grało. Dopiero gdy Japończycy, potencjalni wrogowie, zaczęli samodzielnie przygotowywać nowe okręty (o których Amerykanie wiedzieli niewiele – wcześniejsze Drednoty budowane były w stoczniach brytyjskich, to i pogląd na użytą technikę był większy – jednak nowe projekty powstawały w stoczniach japońskich) – zaczęli zastanawiać się, czy faktycznie warto coś z tym zrobić.

Tak więc w roku 1934 faszystowskie Niemcy rozpoczęły nowy rozdział w historii oręża morskiego. Pierwszym superpancernikiem był Bismarck. Stalowy kolos, zwodowany w 1939 roku, o wyporności 41700 ton, noszący 8 dział kalibru 380mm. Oprócz potężnego arsenału, ogromnej prędkości (31 węzłów), niespotykanego pancerza i całemu szeregowi nowinek technicznych wykorzystanych w napędzie i przedziałach wodoszczelnych, posiadał coś, czym w chwili oddania do służby nie mógł pochwalić się żaden inny okręt na świecie. Zintegrowany system telemetryczny oparty na elektronicznych dalmierzach połączonych z jednokierunkowym radarem. Dodatkowo, zastosowano w nim kilka innych „bajerów” – między innymi agregaty prądowe w wieżach artyleryjskich oraz automatyczny (no, prawie) system załadunku pocisków. Wszystkie te rzeczy wzięte razem do kupy sprawiały, że Bismarck był nie tylko „badassem” wśród okrętów, ale najzwyczajniej nie miał sobie równych. Wygrałby pewnie każdy pojedynek artyleryjski i pokonał każdą ówczesną jednostkę. W chwili wodowania, rzecz jasna. Anglicy w tamtym czasie mogli jedynie wystawić pancernik „średniej” klasy, ich najnowocześniejszą jednostkę King Goerge V, który w chwili wodowania (1938 rok) był konstrukcją nieco przestarzałą – a to dlatego że pierwszy projekt powstał aż 13 lat wcześniej i został „wykopany” z szuflady, gdy szpiedzy dowiedzieli się o tym, co niemiaszki budują.

Po drugiej stronie globu Japończycy odrobili swoje lekcje i także nie szykowali wielkiej floty pancernej. Ich okręty, pamiętające jeszcze czasu I Wojny Światowej były regularnie modernizowane, ale były starymi trupami, które mogłoby – niczym bitwa starców – konkurować z okrętami Stanów Zjednoczonych. Z małym, wielkim wyjątkiem – przygotowali superpancernik Yamato. Okręt, który był opus-magnum pancerników i wciągnąłby każdą jednostkę nosem, wypluł i zrobił z niej w międzyczasie podkowę.

I okazało się, że w chwili wybuchu globalnego konfliktu 7 czerwca 1941 roku, na akwenach znajdowały się tylko 4 superpancerniki: 2 Niemieckie (Bismark i Tirpitz) oraz 2 Japońskie (Musashi i Yamato). Dopiero rok później do tego skromnego peletonu dołączyła flota amerykańska, wystawiając superpancernik klasy Iowa (oraz bliźniacze Missouri, Wisconsin, New Jersey).

Przy czym Musashi i Yamato były wojownikami poza wszelką ligą. O ile Bismarck i Tirpitz były nowoczesne i nie miały sobie równych, to japońskie jednostki deklasowały nawet te nowoczesne okręty marynarki niemieckiej. Japończycy stworzyli tego wojownika z jedną myślą – miał unicestwiać (samodzielnie!) całe floty. W tym celu stworzyli okręt super wytrzymały, mogący wytrzymać uderzenie kilku torped, kilkudziesięciu bomb, i setkę trafień bezpośrednich – Mushashi i Yamato miały okrutnie gruby pancerz, zautomatyzowane oraz izolowane przedziały, zautomatyzowany system gaśniczy, umożliwiający zalanie wybranego przedziału niemal natychmiast, gdyby zaszła taka potrzeba (np. zagrożenie parku amunicji). Ponadto zostały najeżone artylerią p.lot.. A do tego posiadały działa – ale nie takie zwykłe – kaliber 456 mm, których pocisk ważył przeszło 1,5 tony, a zasięg skuteczny nawet do 40km! Nie było w tym czasie pancerza ani żadnej przeszkody, której taki pocisk by powstrzymały. Tak w skrócie – pojedyncze trafienie tego kolosa posłałby na dno 99% jednostek pływających, a w niektórych przypadkach pocisk nie musiałby eksplodować, bo po prostu rozwaliłby niszczyciel w drzazgi! I, podobnie jak jednostki niemieckie, oba giganty o wyporności ponad 65000 ton, posiadały doskonałe systemy telemetryczne (kiedyś czytałem książkę o elektronice zastosowanej na tych okrętach – to, co japończycy odwalili w tamtym czasie to przechodzi ludzkie pojęcie. Już wtedy mieli fioła na punkcie techniki, a przy tym darzyli ją ogromnym zaufaniem).

Pech chciał, że żaden z tych okrętów, poza sławnym Bismarckiem, nie wykonał swojego zadania a kolejna wojna pokazała, że konstrukcje, choć nowe – prezentują przestarzałe metody walki.

Zmierzch gigantów

Ze wszystkich jednostek nawodnych superpancerniki miały najkrótszy żywot – niespełna sześć lat po tym, jak Bismarck został zwodowany, ostatni jego „brat” poszedł na dno w chwalebnej, lecz przegranej walce. Koniec wojny zobaczyły tylko jednostki amerykańskie i były to ostatnie superpancerniki, które zwodowano. Nigdy potem żadna marynarka nie wystawiła okrętu tej klasy. Tylko, kurna co poszło nie tak?! Przecież tak zajebisty okręt nie może, ot tak, sobie utonąć – musi przecież dostać łomot od bardziej zajebistego okrętu. Tak przynajmniej pokazuje logika. A te kolosy przegrały z kawałkiem drewna, płótnem i doczepionym do nich silnikiem.

Lotnictwo, podobnie jak inne dziedziny wojskowości, w okresie międzywojennym było bardzo, bardzo niedoinwestowane. Co więcej, mimo zamrożenia budżetów na nowinki, „stalowcy” nie rozumieli żadnych argumentów, w których padały stwierdzenia, że samolot za 5 tys. z doczepioną bombą za kolejne 500 dolców może rozpieprzyć okręt o wartości kilkanaście milionów! Rozumiecie? Tu nie ma ŻADNEJ logiki i patrząc na historię awiacji z I Wojny Światowej, faktycznie coś w tym mądrego jest. Więc jeśli była potrzeba na jakąkolwiek modernizację, łup zgarniali orędownicy stali, czyli „stalowcy”, rzecz jasna, i lotnicy mogli, co najwyżej, pokiwać palcem. Jednakże rozwój optyki oraz fotografii był faktem, a lotnicy bardzo chętnie współpracowali z wojskiem, zachęcając „stalowców” do korzystania z wywiadu na morzu. I wtedy zauważono, że jak taki samolocik może polecieć hen, hen daleko z aparatem, to może polecieć z bombą. I tak w latach poprzedzający rozwój superpancerników kilku śmiałków przeprowadziło testy ze zrzucaniem bomby na statek-cel oraz torpedowanie jednostek nawodnych przy użyciu pocisku, potocznie zwanego torpedą.

Torpeda miała tę zaletę, że samolocik robił pyr, pyr, pyr nisko nad wodą, i mógł ją zrzucić w odległości 1000 metrów od celu, nie bacząc na zagrożenie (ze względu na zasięg baterii p.lot), a dystans ten był tak śmiesznie mały, że nie trzeba było specjalnie się martwić o to, czy się trafi – pancernik, jak wiecie, był ogromny i wystarczyło wpuścić ją do wody w odpowiednim momencie. No, wiem że nie było to tak łatwe jak opisuję – ale w porównaniu z atakiem podwodnym, było po stokroć łatwiejsze.

Wszystkie superpancerniki poległy w walce z samolotami i jedynie Bismarck zdołał wykonać pojedynek, w którym miał okazję pokazać swoją moc. W maju 1941 roku, 24 maja, w próbie przedostania się na Ocean Atlantycki jego trasę zablokował okręt liniowy HMS Hood, któremu asystował pancernik HMS Prince of Wales. Pojedynek, który rozpoczął się z rana, trwał szalenie krótko, gdyż doskonałe systemy telemetryczne na niemieckim superpancerniku pozwoliły na uzyskanie trafienia w drugiej salwie, po 8 minutach od rozpoczęcia boju Hood eksplodował i natychmiast zatonął.

Yamato i Musashi nie miały tego szczęścia – ich moc objawiła się tym, że wytrzymały – zgodnie z założeniem, piekielnie długą walką, i mimo otrzymania wielokrotnych trafień, utrzymywały swoją zdolność bojową przez długie godziny. Nie mniej, te maszyny, co pyr, pyr, pyr robią pokazały, ile są warte – już bitwa o Midway, pierwsza bitwa flot bez udziału kontaktu bezpośredniego, pokazała, że nadchodzi nowa era w rozwoju marynarki wojennej, a jej przyszłość jest nieodzownie związana z lotnictwem. Po wojnie nigdy nie wrócono do budowy pancerników. Były za drogie i zbyt podatne na atak, aby rozpatrywać je jako praktyczny oręż.

-------
Zabrałem Was na wycieczkę po temacie, który w moim odczuciu, zaraz po okrętach podwodnych, jest najciekawszą rzeczą w historii walk na morzach i oceanach. Mam nadzieję, że nie przynudzałem i udało mi się przekazać kilka ciekawych rzeczy.

Do zobaczenia w następnym artykule!





--
I am the law!

Shameus
Shameus - Superbojownik · 4 lat temu
rez.
Ostatnio edytowany: 2020-04-19 22:04:27

--
I am the law!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
majkz32 - Superbojownik · 4 lat temu
Chylę czoła! Kilka zdjęć i mielibyśmy cotygodniowy cykl na głównej. Bardzo dobrze się to czyta.

Peppone
Peppone - Nowy Ruski · 4 lat temu
Mała korekta: pierwsza bezkontaktowa bitwa morska, to nie Midway, tylko bitwa na Morzu Koralowym. I jednak do załatwienia Musashiego i Tirpitza przyczyniły się okręty podwodne.

Ostatnio edytowany: 2020-04-19 22:25:59

--
Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone
Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne.
No shitlings, no cry! Postaw mi kawę na buycoffee.to - teraz można również przez Paypala i Google Pay

Shameus
Shameus - Superbojownik · 4 lat temu


J. Lipiński "Druga wojna światowa na morzu", str 427.

"W jednym z późniejszych nalotów, wykonanych z lotnisk radzieckich 12 września listopada tegoż roku, Tirpitz otrzymał szereg dalszych trafień 6-tonowymi bombami, które spowodowały wywrócenie się okrętu. Wraz z pancernikiem poszło na dno 1400 ludzi załogi".

Bitwa na Morzu Koralowym miała jeszcze potyczki "satelitarne" mniejszych grup. Lotniskowce lały się poza zasięgiem widoczności.

Musashi, zanim spotkał się z okrętami podwodnymi, został zdemaskowany przez lotnictwo i solidnie uszkodzony przez naloty. Żaden ówczesny okręt nie byłby wstanie storpedować w pełni sprawnego giganta ze względu na jego prędkość.
Ostatnio edytowany: 2020-04-19 22:38:22

--
I am the law!

tvsram
tvsram - Superbojownik · 4 lat temu
:shameus muszę ostro polemizować jeśli chodzi o Twoje peany na cześć typu "Yamato". Wbrew pozorom ich systemy celownicze, to nie było jakieś cudo elektroniki. Japońska optyka stała na najwyższym światowym poziomie, ale zapóźnienie technologiczne w zakresie radiolokacji i elektrotechniki zrobiło swoje.
Do końca 1942 r. Japończycy zwłaszcza w bitwach nocnych, a takie w większości toczyły się w rejonie Wysp Salomona odnosili znaczne sukcesy. Do czasu aż Amerykanie nauczyli się korzystać ze swoich nowoczesnych urządzeń radiolokacyjnych.
Wtedy okazało się że brak radiolokacji jest bardzo poważną wadą w systemach kierowania ogniem japońskich okrętów.
Nie inaczej było w przypadku "Yamato" i "Musashi", powojenne porównania danych taktyczno - technicznych typu "Yamato" i typu "Iowa" wykazało że wbrew pozorom pomimo swojego ogromu, grubego pancerza oraz potężnych armat miały one tylko 25% szans na wygranie pojedynku z pancernikiem typu "Iowa". Wynikało to w głównej mierze z dokładności danych przesyłanych do centrali artyleryjskiej z radarów na fali milimetrowej jakie były stosowane do kierowania ogniem artylerii na pancernikach "Iowa".
Centrale artyleryjskie były wzorowane na tych jakie były zamontowane na szybkich pancernikach typu "Kongo", które były pochodne pierwszowojennych konstrukcji brytyjskich. Były one modernizowane ale i tak znacząco odstawały od central artyleryjskich stosowanych przez Amerykanów.
Jak to wyglądało w praktyce gdy w czasie bitwy pod Leyte w boju w cieśninie Surigao stare, lecz gruntownie zmodernizowane pancerniki amerykańskie pospołu z lekkimi jednostkami rozstrzelały okręty zespołów admirałów Nishimury i Shimy.
Nocna bitwa z wykorzystaniem radarów, była jednostronnym strzelaniem do ruchomych celów. Większość z okrętów uzyskała nakrycia i trafienia już w pierwszej lub drugiej salwie.

--
Nie rusza mnie byle przytyk,. W dupie miejsce mam dla krytyk.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Daban - Superbojownik · 4 lat temu
Chcę więcej i bardziej szczegółowo, co temat ciekawy. Trochę za szybko pojechałeś po losach superpancerników - ze względu na koszt grały w szachy - stały w portach, manewrowały przy nabrzeżu, ale raczej nie wychodziły, bo jak w grze RPG, każdy bał się zaryzykować najlepszą postać, bo może będzie potrzebna później.

Sama bitwa z Hoodem nie obeszła się bez szkód dla Bismarka - oczywiście wygrał spektakularnie, ale jego lekkie uszkodzenia spowodowały konieczną zmianę planów, co doprowadziło ostatecznie do jego osaczenia. Cała potęga też była nieco rozdmuchana, bo taki niszczyciel ORP Piorun pływał kilkanaście kilometrów od niego nie dając się trafić. Co prawda warunki były paskudne, ale oddano do niego kilka salw. Potem inne niszczyciele robiły to samo, nawet wykonując kilka nieudanych ataków torpedowych. Jak na NISZCZYCIELA FLOT to słabo sobie radził, a samolotów to bał się panicznie

Superpancerniki nie sprawdziły się po prostu, a pałeczkę przejęły lotniskowce, gdzie pancerniki, już mniejsze stanowiły osłonę.

Swoją drogą to lotniskowce są super tematem na kolejne opracowanie. Od katapult i wodowania po japońskie okręty podwodno-lotniskowe

--
Ludzi nie należy dzielić, ze względu na narodowość, przynależność partyjną, czy też wyznawaną religię. Ludzi należy dzielić na mądrych i debili. A debile dzielą się według narodowości, przynależności partyjnej i wyznawanej religii.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Daban - Superbojownik · 4 lat temu
:tvsram Nie wiem jak na okrętach, ale amerykanie i brytyjczycy w lotnictwie spodziewali się dużych strat, a okazało się że japońskie systemy radarowe są bardzo słabe. Do tego rozlokowanie było kiepskie ,przez co pierwszym nalotem pozbywali się zacofanych radarów, a jak padło kilak to sieć przestawała działać i mogli atakować co chcieli. Jeden z sztabowców po zmaganiach w Bitwie o Anglię i bombardowaniu Niemiec, jak trafił na Japonię to powiedział, że jakby cofnął się do czasów IWŚ, a miał samoloty z drugiej. Pewnie przesadzał, ale ponoć byli mocno zacofani w radiolokacji, a bez niej trudno było kierować obroną powietrzną.

--
Ludzi nie należy dzielić, ze względu na narodowość, przynależność partyjną, czy też wyznawaną religię. Ludzi należy dzielić na mądrych i debili. A debile dzielą się według narodowości, przynależności partyjnej i wyznawanej religii.

Shameus
Shameus - Superbojownik · 4 lat temu
"Trzy salwy na cześć polski" - pamiętam Piorun "najprawdopodobniej" miał kontakt z Bismarckiem. Wielokrotnie natrafiłem na tego typu wpisy w literaturze powojennej. Jednakże mam na uwadze ówczesną propagandę, która szukała bohaterów i mogło (wg mnie) paść na komandora Pułaskiego. W jednej z relacji padło stwierdzenie, z którym jestem w stanie się najbardziej zgodzić, że Pułaski dostrzegł Prinz Eugena, którego pomylono - ze względu na bardzo zbliżone sylwetki - z Bismarckiem, i gdy zbliżył się na odległość 10 mil został obramowany ogniem, po czym zwiał. Dalsze ataki torpedowe wykonywane przez niszczyciele były wykonane z odległości nie dającej żadnej szansy, i były to raczej próby "desperackie" - admiralicji brytyjskiej zależało, aby ZA WSZELKĄ cenę opóźnić marsz rajderów na Atlantyk.

@twsram - odnośnie Yamato i Musashiego - swego czasu dotarłem do książek amerykańskich, w których mocno "rozebrano" na czynniki pierwsze ewentualne starcie Iowa vs Yamato - autorzy, choć mieli różne poglądy, stawiali mniej więcej 60-75% szans (że tak to określę) na korzyść Japończyka. Bezsprzecznym faktem jest natomiast to, że to amerykański gigant był jedyną jednostką, która mogłaby stanąć do walki z największym okrętem świata. Yamato także posiadał radary, zamontowano je w 1944 roku - w ogóle to posiadał cały system, który deklasował (i jednocześnie pokazał światu, w którym kierunku należy iść) wszystkie inne systemy telemetryczne. Choć Amerykański był równie dobry co Francuski i Niemiecki, to Japończycy "skomputeryzowali" swoje działa jako pierwsi.

Lotniskowce zawładnęły wodami - i z pewnością napiszę o tym artykuł!



--
I am the law!

Peppone
Peppone - Nowy Ruski · 4 lat temu
:shameus - Musashi został storpedowany przez amerykański o.p. na początku 1944r. Przy okazji naprawy dołożono mu artylerii plot., ale nie wszystkie naprawy zdołano ukończyć przed rozkazem wyjścia w morze. Musashi zresztą wcale nie był taki szybki, bo 27w. w porównaniu do 33w. Iowa. Przypomnę, że bliźniaczego co do wielkości i szybkości Shinano również załatwił torpedami okręt podwodny.
Tirpitz bodajże kilka miesięcy wcześniej został mocno uszkodzony przez angielskie miniaturowe okręty podwodne i w chwili bombardowania nie był w pełni sprawny.
I jednak wg Wiki to bitwa na MK była pierwszą bitwą bezkontaktową.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_na_Morzu_Koralowym


Ostatnio edytowany: 2020-04-19 23:32:25

--
Pracuj u podstaw. Zaminuj fundamenty systemu. Wszelkie prawa do treści wrzutów zastrzeżone
Nie namawiam do łamania prawa. Namawiam do zmiany konstytucji tak, aby pewne czyny stały się legalne.
No shitlings, no cry! Postaw mi kawę na buycoffee.to - teraz można również przez Paypala i Google Pay

tvsram
tvsram - Superbojownik · 4 lat temu
:daban Niemcy przekazali Japończykom sporo nowoczesnych technologii, w tym radiolokacyjnych ale Japończycy nie mieli odpowiedniej bazy przemysłowej do produkcji nowoczesnych radarów, największym problemem była produkcja odpowiedniej jakość lamp elektronowych i magnetronów.
Gdzie Amerykanie produkowali na masową skalę amunicję artyleryjską zwłaszcza przeciwlotniczą z zapalnikami zbliżeniowymi, które oparte były na lampie elektronowej zdolnej wytrzymać olbrzymie przeciążenia w czasie wystrzału. A produkcja radarów różnych typów szła w tysiące sztuk, gdy część japońskich okrętów otrzymała prymitywne radary dopiero w 1944.

--
Nie rusza mnie byle przytyk,. W dupie miejsce mam dla krytyk.

waldek52
waldek52 - Superbojownik · 4 lat temu
https://www.tapetus.pl/obrazki/n/56699_uss-iowa-salwa-burtowa.jpg

--
Nie lubię siebie sam. Za dobrze siebie znam (J.Sztaudynger)

fulmar
fulmar - Superbojownik · 4 lat temu
:shameus o ile się nie mylę, Niemcy celowo budowali okręty różnych klas o zbliżonej sylwetce, właśnie dla zmylenia przeciwnika, co atakują. Podobieństwo klas Prinz Eugen i Bismarck było jak najbardziej zamierzone.
Poza tym - Bismarckowi jednak szmaciane Swordfishe poważnie zaszkodziły. Zablokowanie sterów przez torpedę okazało się kluczowe: jak wyszło na próbach, bez sterów okręt miał tendencję do ustawiania się pod wiatr i próby sterowania samym ciągiem śrub dawały niewiele. A ten w ostatecznym starciu wiał akurat od strony eskadry brytyjskiej, która miała go dorwać i zatopić.

--
A nade wszystko - słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość. Niech prawo zawsze PRAWO znaczy, a sprawiedliwość - SPRAWIEDLIWOŚĆ. Teraz jest szansa.

fulmar
fulmar - Superbojownik · 4 lat temu
Teraz zauważyłem... Ten 7 VI 1941 to z jakiej racji? Barbarossa to 22 VI, a Pearl Harbor 7 XII.

--
A nade wszystko - słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość. Niech prawo zawsze PRAWO znaczy, a sprawiedliwość - SPRAWIEDLIWOŚĆ. Teraz jest szansa.

fulmar
fulmar - Superbojownik · 4 lat temu
:tvsram magnetron to też lampa elektronowa.

--
A nade wszystko - słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość. Niech prawo zawsze PRAWO znaczy, a sprawiedliwość - SPRAWIEDLIWOŚĆ. Teraz jest szansa.

Fiol78
Fiol78 - Cesarz Narzekalni · 4 lat temu
Jak zwykle spóźniłem się na dyskusję, ale to zdanie mnie urzekło: "Bezsprzecznym faktem jest natomiast to, że to amerykański gigant był jedyną jednostką, która mogłaby stanąć do walki z największym okrętem świata"

No więc nie wiem w jakim świecie żyjesz, drogi Bojowniku :Shameus, ale w moim do walki nie tylko z Yamato, ale z połową japońskich ciężkich okrętów stanęła grupka niszczycieli, eskortowców i kilka małych lotniskowców. I co zabawne: te kundelki wygrały.

A całe te dyskusje o czepcach, płytach pancernych i kontroli ognia toczone na internetach były przyczyną dla której najpierw śmiechłem, a potem pożegnałem się z forami o okrętach.

--
Od narzekania boli głowa i rozwolnienie gwarantowane!

tvsram
tvsram - Superbojownik · 4 lat temu
:fulmar wiem że magnetron to pewien rodzaj lamp elektronowych.
Bismarck był nie sterowny bez steru gdyż tak naprawdę był głęboko zmodernizowanym ostatnim typem pancernika kaiserowskiej Hochseeflotte czyli typu "Baden".
Wszystkie niemieckie drednoty miały 3 śruby napędowe, 2 boczne i jedną w osi symetrii płetwy sterowej. Dawsło to spore zalety jeżeli idzie o zwrotność i sterowność ale było niezwykle groźne dla bezpieczeństwa okrętu w razie uszkodzenia.
Brytyjczycy i Amerykanie stosowali system 4 śruby i 2 płetwy sterowe. Bardziej skomplikowany, ale zdublowane stery, dawały większy zapas bezpieczeństwa okrętu.
Francuzi np na typie Richelieu, zastosowali system 4 śruby i 1 ster. Efekt obydwa okręty miały bardzo słabe możliwości manewrowe a sam ster ze względu na możliwość zacięcia przy granicznych wartościach wychylenia, miał ograniczony zakres wychylenia po 30 stopni na każdą burtę.
:shameus co Ty za bezpodstawne teorie opowiadasz, że niby, żaden okręt nie byłby w stanie storpedować "Yamato" lub "Musashiego" ze względu na prędkość. 27 węzłów to nie jest jakaś zawrotna prędkość okrętu liniowego. Raczej mieściła się w drugowojennych standardach. Torpedy poruszały się z prędkością 35 - 45 węzłów, zależy od nastaw i zasięgu strzelania. Była to większa prędkość od prędkości tych pancerników i jedynie można je było wymanewrować. Łatwiej było przenieść torpedę samolotem i niż niszczycielem. 8 Avengerów było w stanie przenieść tyle torped co standardowy niszczyciel, przy nieporównywalnie mniejszych kosztach.
Z okrętów trafiane były torpedami okręty mniejsze i szybsze niż "Yamato" i "Musashi". Więc nie rozumiem jakie są podstawy tego stwierdzenia.

--
Nie rusza mnie byle przytyk,. W dupie miejsce mam dla krytyk.

fulmar
fulmar - Superbojownik · 4 lat temu
:tvsram popraw mnie, jeśli się mylę: Bismarck miał dwie mniejsze płetwy sterowe, ułożone symetrycznie, nieco odchylone od płaszczyzny symetrii okrętu...? Czy to miało jakieś sensowne zalety?

--
A nade wszystko - słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość. Niech prawo zawsze PRAWO znaczy, a sprawiedliwość - SPRAWIEDLIWOŚĆ. Teraz jest szansa.

tvsram
tvsram - Superbojownik · 4 lat temu
:fulmar jedną ale problemy z sterownością wynikały bardziej z liczby śrub, mając 3 śruby nie byli w stanie kompensować tendencji do zbaczania z kursu pod wpływem kierunku obrotu śrub.
Amerykanie stosowali dwie płetwy położone po bokach linii symetrii okrętu.
Ostatnio edytowany: 2020-04-20 09:52:38

--
Nie rusza mnie byle przytyk,. W dupie miejsce mam dla krytyk.

tvsram
tvsram - Superbojownik · 4 lat temu
:fulmar edit dwie mój błąd, trzeba było przypomnieć sobie ale problemy z sterownością wynikały bardziej z liczby śrub, mając 3 śruby nie byli w stanie kompensować tendencji do zbaczania z kursu pod wpływem kierunku obrotu śrub, oraz faktu że ster zablokował się w pozycji skrajnego wychylenia.
https://i.ebayimg.com/images/g/qDMAAOSwn4da68BJ/s-l300.jpg
Amerykanie na Yowa stosowali dwie płetwy położone po bokach linii symetrii okrętu.
https://i.ebayimg.com/images/g/dwQAAOSwz5peUpdy/s-l1600.jpg
Yamato miał jedną wielką płetwę sterową.
https://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/11/47/6f/6f/yamato-museum.jpg

--
Nie rusza mnie byle przytyk,. W dupie miejsce mam dla krytyk.
Forum > Hyde Park V > Morskie ciekawostki: Pancerniki – Część V - ostatnia
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj