:hubbabubba to coś jak kupowanie ajfona i potem używanie go do łocapa i fejsbunia?
Osobiście lubię i wolę jedno narzędzie do jednej roboty, chyba, że ma jedną wajchę do przestawienia trybu pracy
Tu się kończy mój multitasking, przynajmniej, jeśli chodzi o wihajstry, które w teorii powinny ułatwiac życie
Moje zamiłowanie do pchania łap wszędzie, rozbebeszania, naturalnej ciekawości "jak to działa" i, o zgrozo, "jak by to można usprawnić" wyciągnęłam, podejrzewam, z mleka mojego ojca
Mama była kreatywna, ale raczej drutowa, szydełkowa, haftowa, szyciowa, tata był złotą rączką do wszystkiego, konserwatorem na olsztyńskim basenie. Z wyuczonego zawodu zdunem
Jako dziecko spędzałam z nim dużo czasu, uwielbiałam podziemia budynku z jego pracownią, zapach drewnianych wiórów i smrodzik całej reszty chemikaliów, wbijałam krzywe gwoździe w każdą dostepną powierzchnię i parzyłam się gliną, kiedy lepiłam figurki w czasie oczekiwania, aż tata skończy budowac taki, czy inny piec. Miłość do tokarki mam wbudowane w dna, godzinami mogłabym sie patrzeć na tartak, z jego obrabianiem kłód i cięciem surowych tafli. Dzisiejsze meble z kolorowej żywicy i pięknego naturalnymi słojami drewna przyprawiają mnie o nadciśnienie, stare meble, ich renowacja, powrót do świetności, wywołują u mnie migotanie przedsionków.
Wtedy, kiedy mogłam, nie wykorzystałam możliwości nauki, a później... zawsze było coś ważniejszego, co miało pierwszeństwo. Za to miłość do dłubaniny pozostała. Ale już trochę na oślep. Wiem, że w necie jest całe multum informacji, które wcześniej, czy później naprowadzą cię na Jedyną, Prawdziwą i Ostatecznie Słuszną Drogę, ale wolę się zwrócić do Was, bo macie doświadczenie i się nim podzielicie
, ewentualnie po przejściu kwarantanny brytfanką lasagni