W płd. Edynburgu piździło po kilka godzin w sobotę i niedzielę, ale nie jakoś tragicznie. Fajansy stoją gdzie stały, sąsiadce w ogródku przewróciła się trampolina, ale nie odleciała, ja też nie znalazłem niczego przywianego. Mam szczęście, w innych rejonach (w szczególności w Walii) ludzi pozalewało, wichura spowodowała sporo zniszczeń, a ja nieopatrznie usiadłem w piętrusie na górnym pokładzie i mną po drodze pobujało jak w wesołym miasteczku.
W Wellingtonie (Nw. Zelandia) przeżyłem gorsze wichury.
--
⭍ ☂️ ***** *** ☂️ ⭍