Urażona duma. Bijatyka w Ziemiańskiej i pojedynek na pistolety. A wszystko z powodu tak błahego, że aż trudno w niego uwierzyć. Co sprawiło, że Antoni Słonimski i Mieczysław Szczuka w 1924 roku stanęli na ubitej ziemi?

Biografka Antoniego Słonimskiego Joanna Kuciel-Frydryszak podkreśla, że obdarzony ostrym piórem poeta, felietonista oraz recenzent wprost nie znosił awangardy i starał się ją zwalczać na każdym kroku. Dlatego, gdy tworzący w tym nurcie młody malarz Henryk Berlewi w marcu 1924 roku zaprezentował w Warszawie wystawę pod tytułem Mechano-faktura Słonimski wprost zacierał ręce.

Nie róbcie panowie z siebie wariatów

Wysmażył na łamach „Wiadomości Literackich” obraźliwą recenzję opatrzoną mówiącym wszystko tytułem Mechano-Bzdura.

Jak pisze Kuciel-Frydryszak, publicysta (sam będący z pochodzenie Żydem) na dzień dobry wytknął Berlewiemu jego starozakonne korzenie, stwierdzając że:

Żydzi, którzy nie lubią pracować, coraz częściej istnieją w „nowych kierunkach”. I wprawdzie bywa, że wnoszą do nich wiele pomysłowości i talentu, jednak przy okazji także „zapaszek przemycają międzynarodowego geszefciarstwa”. W związku z tym Słonimski uznaje za słuszne demaskowanie wszelkiego kłamstwa i niesumienności w sztuce. (...)

Dalej:
https://wielkahistoria.pl/pojedynek-antoniego-slonimskiego-i-mieczyslawa-szczuki-strzelali-do-siebie-za-niepochlebna-recenzje/