zialena82 Pewnie, że działają. Dlatego w cywilizowanych krajach najpierw rozwinięto na maxa infrastrukturę wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. A potem zaostrzono kary. U nas, jak zawsze - odwrotnie.
W sytuacji w które miałby we mnie walnąć narąbany, przysłowiowy Seba - wybacz, ale wolałbym, żeby 30 metrów przed przejściem była hopka, która urwie mu połowę BMW - niż ograniczenie do 20. Tak samo, mieszkając na wiosce - wolałbym oświetlenie uliczne, chodnik i barierki - niż ograniczenie prędkości. Jakoś spokojniej by się dzieciaki do szkoły posyłało. Bo, o ile ograniczenie niektórzy będą mieli w dupie, niezależnie od wszystkiego - to taka barierka jednak może życie uratować.
Z ciekawostek za 2018 rok:
Wypadki w nocy:
Drogi oświetlone - 4489
Nieoświetlone - 2468
I jednocześnie:
Oświetlone - 424 zabitych
Nieoświetlone - 595 zabitch
Zatem (mówimy o samym, głupim oświetleniu!!!) - W takiej samej ilości wypadków, na drodze nieoświetlonej śmiertelność jest prawie dwa razy wyższa.
I dalej, skoro infrastruktura jest całkowicie nieważna. Janusze i najgorsi kierowcy świata - Polacy, jeżdżą autostradami/ekspresówkami teoretycznie po 120-140 km/h. Zwykłymi drogami natomiast 70-90 (z przerwami na 40-50 w wioskach). Spójrzmy, jak wygląda różnica przy tych samych, złych kierowcach:
Autostrady - 1,4% wypadków
Ekspresówki - 1,3%
dwie jezdnie jednokierunkowe - 13,9%
dwukierunkowa, jednojezdniowa - 79,7%.
I teraz co do relacji pieszy - kierowca. Mówicie, że zaostrzenie poprawi statystykę (kiedy pieszy będzie miał zawsze rację). Z 2018:
Potrącenia pieszych z winy:
- kierowcy: 87%
- pieszego: 6,7%
I teraz waszym zdaniem - poprawienie tej statystyki o 13% (z włączeniem abstrakcji, kiedy pieszy będzie miał 100000% winy, bo wam wbiegnie pod pojazd i gówno zrobicie), zredukuje liczbę wypadków?
Dalej:
Najczęstszą przyczyną wypadków z winy pieszych było:
- wejście na jezdnię bezpośrednio przed jadącym pojazdem – 1 031 wypadków
(tj. 48,7% wszystkich wypadków spowodowanych przez pieszych);
- przekraczanie jezdni w miejscu niedozwolonym – 262 wypadki (12,4%);
- wejście na jezdnię zza pojazdu, przeszkody – 241 wypadków (11,4%);
- wejście na jezdnię przy czerwonym świetle – 202 wypadki (9,5%).
Widzimy tutaj, że prawie połowa (!!!!) wypadków to wejście przed auto. Ja to truskawki cukrem w dalszym ciągu, ale wejście przed stojący (czy dopiero ruszający) ze świateł pojazd - w najgorszym razie skończy się potłuczeniem. W przeciwieństwie do pojazdu w pełnym ruchu. Jako dowód punkt ostatni - 10% to wrtargnięcie na czerwonym. Z czego raczej łatwo wywnioskować, że zwiększenie ilości przejść ze światłami znacznie obniży statystykę. Tak to po prostu działa. Tam gdzie są światła, liczba wypadków jest niższa.
W Warszawie za 2017 rok wypadki na przejściach z oświetleniem to 40% wypadków na przejściach. Czyli mamy kolejne 20% różnicy, a mówimy o zwykłych światłach. A jeżeli chodzi o te 40%, to większość wypadków wydarzyła się na prostych drogach z pierwszeństwem przejazdu na głównej drodze. Margines to skrzyżowania równorzędne. I w takich właśnie miejscach hopki zupełnie by wystarczyły. Nic tak nie hamuje, jak hopka.