Zwłaszcza, jeśli normalnie wplecione w tekst artykułu, a nie wyskakują co chwila zasłaniając treść. Portal musi się utrzymać i tylko mentalna gimbaza tego nie rozumie. Dlatego nie wiem, po co wyłączać komentarze pod artykułem o czarnym piątku? Aż tylu by się znalazło od: "hurr durr joemonster się sprzedał"??

I schodzi na koty

Oczywiscie, juz kieds byl taki jeden artykul sponsorowany i sie banda ulungow oburzala, ze oni nigdy z tej firmy nie kupia

O, i oczywiście nie oznaczony że sponsorowany. Ciekawe ile UOKiK by dołożył kary. Ale wg. @iskier wszystko się zgadza (póki hajs za reklamę się zgadza), widać chyba, że nawet autor jakiś niezbyt znany

:tomcat_tc , chyba, że uokik z poznania

:nevya

zialena82 black week

I ta chwytliwa melodia w reklamie.

zialena82 Black Friday w Polsce to święto sprzedawców- towar zalegający od miesięcy w magazynie schodzi na pniu po normalnej cenie

Chyba czas na nowe słuchawki. Ciekawe czy w tym roku Bose'y też będą za pół ceny?

Wy tu o jakichś piątkach, a tu Playboy i CKM się z Polski wynosi!

Nie wytrzymali konkurencji. W całym kraju wieje myszą

:krzycz22 niech wróci polski wamp!

:brogman I Twój weekend

Komentarze może były i pewnie negatywne, dlatego wyłączyli - pokazuje się ciągle informacja, że 5 osób dało okejkę, a teraz już nie można ani łapki w górę, ani w dół, ani komentarza.

Jakie to słabe.

Ogólnie w polskich sklepach nadużywa się pojęcia promocja zamiast wyprzedaż. Mam na mysli towary spożywcze, ktorych termin ważnosci wkrótce mija. Cóż... Jaki target, taka podaż.

:miss_cappuccino zauważyłem, że artykuły sponsorowane zawsze mają tych kilka okejek. Podejrzewam, że od redakcji.

:dziq1981 poradnia okejkuje swoimi fejkami.

"O, i oczywiście nie oznaczony że sponsorowany. Ciekawe ile UOKiK by dołożył kary."

:tomcat_tc sprawa jest prosta - jak nie oznaczono, że jest sponsorowany, to nie jest sponsorowany

"Ale wg. @iskier wszystko się zgadza (póki hajs za reklamę się zgadza)"

Sprawdziłem konto i nic Jak dostanę za to jakiś hajs, to dam znać

---

Nie no ale tak na poważnie to nic mnie do tego wszystkiego. I uważam, że sponsorowane powinny być oznaczone też na głównej wyraźnym napisem (choć tak naprawdę w sumie nie muszą, jeśli są oznaczone wewnątrz). I też uważam, że mimo wszystko można zrobić treściwy, wartościowy artykuł, za który po prostu jakaś inna firma zapłaci, a reklama wewnątrz nie musi być wcale nachalna. Ot, aktywne linki na kilku słowach w tekście, albo info "materiał powstał dzięki sponsorowi: sklepowi Cegły, Rowery, Lasery Kowalscy S.C. - możesz zerknąć do ich sklepu on-line [klik], bo serio mają fajne cegły, rowery, lasery". I to by było fair dla wszystkich.

No ale bez względu na wszystko znalazła by się grupa "hurr durr, pijerydylę, bojkotuję, chuwdu, jak to jest, że klikajo w komputery i jeszcze im za to płaco" i coś, co często wygląda, jak "internet chcę konsumować za darmo, więc powinien być też tworzony za darmo" etc etc.

Problemem w tym wszystkim jest jednak to, że coś jeść trzeba, a łańcuch komunikacji pomiędzy właściwym reklamodawcą, a powiedzmy powierzchnią reklamową, jaką jest portal, jest cholernie długi. Mamy wielką firmę X, która ma dział kreatywny i dział marketingu - te dwa działy coś tam wymyślają i przekazują to do agencji reklamowej, agencja przekazuje to do domu mediowego, dom mediowy do kolejnej agencji, a ta zgłasza się do grupy wydawniczej, która przekierowuje temat do konkretnego portalu, w którym to np. naczelny przekazuje wykonawstwo jakiemuś autorowi. Samo czytanie tego akapitu było już dość nudne, więc wszyscy rozumiemy, że to nie jest zbyt dynamiczny i ciekawy proces.

Ten końcowy wykonawca artykułu, czyli powiedzmy taki Iskier, nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek odstępstwo od zabetonowanych od lat reguł, bo żeby przekonać klienta do tego, że ten zupełnie inny, nowy, odważny i szalenie ciekawy pomysł na zrobienie super artykułu sponsorowanego (na który nikt nie będzie marudził), będzie przynosił klientowi niepomierne korzyści - musi najpierw przekonać cały łańcuch, a każde oczko w łańcuchu boi się "zbłaźnić" przed kolejnym oczkiem i boi się też, że dołoży sobie więcej pracy, więc czy to agencja, czy dom mediowy, w odpowiedzi na rzucone pomysły, oddaje zawsze tę samą prawdę - "zróbcie tak jak mówimy, robimy tak od lat i zawsze się sprawdza".

No i ech... więc w efekcie wygląda to tak, że wpada brief na sponsorowany od producenta laserów, patrzysz sobie na niego i masz już w głowie, że możesz zrobić cały zajebisty artykuł utrzymany w klimacie jajcarskiego Joe Monstera, umieszczony w uniwersum Kapitana Bomby o historii, cieniach, blaskach, potyczkach i graczach klubu RKS Chuwdu, wrzucić w to sporo znanych i lubianych memów i tekstów, tak, żeby każdy mógł się pośmiać i w tym wszystkim wrzucić reklamę (tak, reklamę) producenta w taki sposób, żeby większość czytelników zareagowała tak:


Czytelnik zadowolony, zasięgi rosną, potencjał reklamowy rośnie, wszystko zostaje zachowane w stylu portalu i ewrybady pomarańcze.

A potem przychodzi odpowiedź od klienta (pewnie nawet nie od klienta, tylko od któregoś oczka w łańcuchu): "fajny pomysł, ale chodzi nam bardziej o takie 5 akapitów, wiesz, kto wynalazł laser, w którym roku, taka krótka historia lasera".

Aha. Na za*ebisty potencjał reklamowy...

A potem osoba, która tego maila napisała, myśli sobie "no debile... dobrze, że ja się znam na tej robocie, beze mnie to by wszyscy zginęli".

Tak samo wygląda przekonywanie do tego, że można dać jasne info w pierwszym akapicie, że za artykuł zapłacił producent laserów. "Nie no nie możemy dać tak grubiańsko informacji, że to zapłacone", no nie, bo kuźwa czytelnik, który nawet przeoczył info przy tytule, że art jest sponsorowany, to po wielkim bannerze w połowie treści z napisem "kup, kurna, lasery" wcale się nie domyśli, że to zapłacone... Ta, jasne...

No i tak się żyje powolutku na tej wsi.

No, ponarzekałem, no to pozdrawiam cieplutko

Spoko. Unikam artykułów nie będących serią na głównej. Mam nadzieję że da się to do gara wrzucić