Ot takie rozmyślanie. Mam kolegę w pracy. Jest naprawdę pazerny. Jeździmy co weekend do centrum wspinaczkowego, nigdy na paliwo się nie dorzucił, szuka zawsze gdzie taniej, więc woli wynajmować buty w centrum niż kupić własne (co dziwne, bo 3 funty za każdym razem płaci, a za jednym razem wydałby 70-80 na sensowne entry level), używać mojej magnezji itd. No nieważne. To taki gość, co wszystko lubi mieć podane na tacy. Mogę z tym żyć, bo w sumie partnerem do wspinaczki nie jest złym (aczkolwiek dwie nowe osoby wstąpiły w nasze szeregi, więc kolega może się zdewaluować szybko).
Następny weekend potrzebujemy własnego sprzętu i będzie trochę bardziej na wysokości ( może jakieś 11-17m ). Zwykły top-roping, niby nic wielkiego. Chciałem go zabrać na zakupy do sklepu, który ma wszystko co potrzebne, firm którym można ufać jak Petzl czy Black Diamond, gdzie dane sprzętu są podane, niezbędne certyfikaty widoczne. Nie, on chce taniej.
Dobra, no to lokalny Decathlon. Trochę tego mają, ale głównie sprzedawane przez markę Simond. Kupuje karabinki. Wielka kartka A4 z informacją, by zwrócić wadliwe produkty ( product recall ). Na niej właśnie te karabinki. Instrukcja jak sprawdzić, czy nie jest wadliwy i jeśli jest NIE UŻYWAĆ, NIE KUPOWAĆ, a jak się kupiło to zwrócić. Kolega bez zastanawiania się bierze je, nawet nie sprawdza, bo i po co. Ważne, że tanie
Zdecydował się kupić linę. Statyczną, bo 3x tańsza. Ok, może nie wiedzieć jaka jest różnica i która do czego służy, ale po to tam jestem, by mu powiedzieć. Nie działa. Cena znaczy więcej i na pewno będzie ok. Uff... udało się przetłumaczyć. Sięga po właściwą, prawie... bo stworzoną do "indoor climbing", tańsza jakieś 15 funtów od tej właściwej (ceny Simond nie są wysokie), ale mieć 15 funtów, a nie mieć... Znów tłumaczenie, że lina ta jest do innych obciążeń, że w centrum wspinaczkowym to będzie nieco inaczej na ich ścianie, prawdopodobieństwo odpadnięcia od ściany mniejsze itd. Przekonałem. Wziął właściwą, zaledwie 80 funtów (ale w przypadku tej liny spotkałem się z naprawdę dobrymi opiniami doświadczonych wspinaczy).
Wybieramy mu uprząż. Jest ich kilka, ale nie chce mu się mierzyć. Przekonałem go, by jednak sprawdził co kupuje i PRZECZYTAŁ do czego się nadaje, jakie obciążenia znosi, bo jak j**nie z wysokości i się uprząż zerwie, to będę miał jednego pasażera mnie w samochodzie Nie każda uprząż nada się do tego, co będziemy robić.
Miał jeszcze kupić belay device, ale ostrożnie się spytał, czy ja aby nie mam mu pożyczyć (dobry guided ATC to nie jest majątek, mam ale nie dam ). To samo karabinki i reszta ekwipunku, który zwyczajnie ma swoją żywotność. Inna sprawa, że gdyby nie był takim sknerą i pokazał, że mu zależy, to pewnie sam bym zaproponował, że na razie może skorzystać z moich zabawek.
Butów kupić nie chce, mimo że próbował użyć zwykłych na skale i doświadczył tego, jak niestabilnie i ślisko może być. Spodziewam się, że tych upadków zaliczy trochę właśnie przez to. Tym bardziej lepiej zainwestować w sprzęt.
Gość stawia na szalę swoje zdrowie, a nawet życie. Rwie się do tego, by na skałę wskoczyć, ale zero wyobraźni i jakiegoś myślenia, że sprzęt ma prawo zawieść.
No i zastanawiam się, czy pozwolić mu mnie ubezpieczać Raz, że nie bardzo ufam jego osprzętowi, a dwa że jemu też nie bardzo ufam. Jeśli tak tanio ceni swoje życie, to tym bardziej moje będzie na wyprzedaży
Niby narzek, ale nie narzek. Takie rozmyślanie. Długi weekend idzie
Następny weekend potrzebujemy własnego sprzętu i będzie trochę bardziej na wysokości ( może jakieś 11-17m ). Zwykły top-roping, niby nic wielkiego. Chciałem go zabrać na zakupy do sklepu, który ma wszystko co potrzebne, firm którym można ufać jak Petzl czy Black Diamond, gdzie dane sprzętu są podane, niezbędne certyfikaty widoczne. Nie, on chce taniej.
Dobra, no to lokalny Decathlon. Trochę tego mają, ale głównie sprzedawane przez markę Simond. Kupuje karabinki. Wielka kartka A4 z informacją, by zwrócić wadliwe produkty ( product recall ). Na niej właśnie te karabinki. Instrukcja jak sprawdzić, czy nie jest wadliwy i jeśli jest NIE UŻYWAĆ, NIE KUPOWAĆ, a jak się kupiło to zwrócić. Kolega bez zastanawiania się bierze je, nawet nie sprawdza, bo i po co. Ważne, że tanie
Zdecydował się kupić linę. Statyczną, bo 3x tańsza. Ok, może nie wiedzieć jaka jest różnica i która do czego służy, ale po to tam jestem, by mu powiedzieć. Nie działa. Cena znaczy więcej i na pewno będzie ok. Uff... udało się przetłumaczyć. Sięga po właściwą, prawie... bo stworzoną do "indoor climbing", tańsza jakieś 15 funtów od tej właściwej (ceny Simond nie są wysokie), ale mieć 15 funtów, a nie mieć... Znów tłumaczenie, że lina ta jest do innych obciążeń, że w centrum wspinaczkowym to będzie nieco inaczej na ich ścianie, prawdopodobieństwo odpadnięcia od ściany mniejsze itd. Przekonałem. Wziął właściwą, zaledwie 80 funtów (ale w przypadku tej liny spotkałem się z naprawdę dobrymi opiniami doświadczonych wspinaczy).
Wybieramy mu uprząż. Jest ich kilka, ale nie chce mu się mierzyć. Przekonałem go, by jednak sprawdził co kupuje i PRZECZYTAŁ do czego się nadaje, jakie obciążenia znosi, bo jak j**nie z wysokości i się uprząż zerwie, to będę miał jednego pasażera mnie w samochodzie Nie każda uprząż nada się do tego, co będziemy robić.
Miał jeszcze kupić belay device, ale ostrożnie się spytał, czy ja aby nie mam mu pożyczyć (dobry guided ATC to nie jest majątek, mam ale nie dam ). To samo karabinki i reszta ekwipunku, który zwyczajnie ma swoją żywotność. Inna sprawa, że gdyby nie był takim sknerą i pokazał, że mu zależy, to pewnie sam bym zaproponował, że na razie może skorzystać z moich zabawek.
Butów kupić nie chce, mimo że próbował użyć zwykłych na skale i doświadczył tego, jak niestabilnie i ślisko może być. Spodziewam się, że tych upadków zaliczy trochę właśnie przez to. Tym bardziej lepiej zainwestować w sprzęt.
Gość stawia na szalę swoje zdrowie, a nawet życie. Rwie się do tego, by na skałę wskoczyć, ale zero wyobraźni i jakiegoś myślenia, że sprzęt ma prawo zawieść.
No i zastanawiam się, czy pozwolić mu mnie ubezpieczać Raz, że nie bardzo ufam jego osprzętowi, a dwa że jemu też nie bardzo ufam. Jeśli tak tanio ceni swoje życie, to tym bardziej moje będzie na wyprzedaży
Niby narzek, ale nie narzek. Takie rozmyślanie. Długi weekend idzie
--