:tomcat_tc mindfucka pytasz?
Od rana net mi świruje. Ciągłe komunikaty o braku sieci, zmianie sieci i co tam jeszcze.
Dzwonię do dostawcy, zapytać czy kłopoty po ich czy po mojej stronie, zgodnie z poleceniami klikam co tam każą, żeby dojść do "zgłoszenia usterki/braku usługi wybierz 2". Przez klika minut nie odbiera nikt, jest tylko muzyczka.
No to jeszcze raz. Tym razem zamiast "chcesz zgłosić usterkę wybierz 2" decyduję się na "zamów nową usługę wybierz 1". I sru - konsultant po dwóch sygnałach, nawet muzyczki nie zdążyli odpalić
Referuję w czym rzecz, pani na początku oponuje, ale tłumaczę, że pewnie źle klinęłam: zamiast 2 to 1.
Zamiast mnie przełączyć do "wybierz 2" gdzie pewnie siedzi jakiś fachowiec od sprzętu a nie marketingowiec od sprzedaży, pani prosi mnie o restart twardy rutera szpilką/igłą. Idę do kuchni w poszukiwaniu narzędzia.
Pani w słuchawce: Widzę, że pani już wykonała restart.
Ja:
bo nawet nie zdążyłam znaleźć szpilki/igły, którą pani poleciła mi to zrobić, ale skoro pani w słuchawce widzi ten restart, no to ok
Pani: Teraz czekamy dwie minuty. Czy coś dzieje się z ruterem?
Ja, jeszcze nie wróciłam do pokoju gdzie stoi ruter, bo dalej szukam szpilki/igły: Miga (bo pewnie migałby gdybym zrestarowała
)
Pani: Czekamy na stabilizację sygnału.
Ja: Dobrze (rozginam spinacz do papieru)
Pani: Widzę, że ma pani już dostęp do sieci.
Ja wracam do pokoju i zgodnie z prawdą: Nie.
Pani: Zatem musimy powtórzyć restart.
Sytuacja się powtarza. Ja nie restartuję rutera bo spinacz okazuje się za gruby do tej dziurki w ruterze. Pani widzi restart... sieć wraca.
Cuda