APOLLO — „KOBIETA I WINO”.

Dramat, z Ivettą Viola i Stellą Dana w głównych rolach. Wytwórni amerykańskiej „World", własność ajencji „Ornak".

Teatr „Apollo" po francuskiej filmie „Mater Dolorosa", będącej działem pod każdym względem pierwszorzędnej wartości, dał publiczności znów obraz niepowszedni, mniej może literacko wartościowy, lecz za to niezrównany pod względem reżyserji, gry i technicznego wykonania.

Filmę tą powinniby zobaczyć wszyscy nasi artyści dla ekranu pracujący, by ujrzeć wzory — jak do filmy grać należy. I nasi autorzy,—którzy nie bardzo wiedzą jak pisać kino-scenarjusze.

Scenarjusz „Kobiety i wino" — jest, pod względem potrzeb kino-sceny przynajmniej,—bez zarzutu. W dziele tym jest ruch i życie — które są nerwem filmy.

Treść, prawda że banalna, gdyż opowiadająca raz jeszcze jeden więcej aż nadto znaną prawdę, że kobieta i wino, są, były i będą — przyczyną upadku niezliczonej liczby istnień.

Lecz jakie epizody! Mamy tutaj: i ślepego malarza, i do anioła podobną jego córkę przybraną, i marnotrawnego syna, i tryumfującą wreszcie cnotę!...

Gra amerykańskich artystów, tak bardzo od europejskich odmienna, jest wyższa w obrazie tym ponad wszelkie pochwały. Na uwagę zasługują zwłaszcza artyści, który odtworzyli role: starego ojca, malarza; Ryszarda, jego syna, utracjusza; wreszcie artystka, której powierzono rolę złego ducha utworu, modelki Marceli.

W grze amerykańskich artystów niema może duszy i piękna, które promieniują z kreacji Lidji Borelli, Francesci Bertini, Gunnar Tolnaes’a, Liii Jacobsen, Marji Carmi... lecz jest realizm, prawda.

Obraz „Kobieta i wino" być może, iż nie porywa, nie budzi tęsknot, jak takie: „ Tryumf śmierci", „Szatańska repsodja", lub „Niebiańskiokręt”, nie wzrusza do głębi — jak „Mater dolorosa”, lub „Syn morza", nie olśniewa, jak „Veritas Vincit", lub „Bouclette" — pod względem jednak sensacyjności, w lepszem znaczeniu tego określenia, i realizmu gry—przewyższa wszystkie powyżej wspomniane.

Nad program dano błahostkę francuskiej wytwórni „Gaumont“: „Jaś organizuje wyprawę do Konstantynopola”, w której przekroczono granice tego, co można. W obrazie tym „artystka” conajwyżej ośmioletnia —tańczy mianowicie osławiony „danse du ventre", przyodziana najzupełniej przystojnie zresztą. Nie obraża to moralności przeto, budzi jednak uczucia najwyższe go niesmaku, odrazę.

I takie rzeczy produkuje francuska firma „Gaumont”!...

Kino, 19-06-1919

100lattemu.pl